czwartek, 27 grudnia 2007, 14:11

a teraz coś całkiem innego

Wszyscy już wiemy. że te same pisanki nie zawsze znaczą to samo, np. my baby po polsku i angielsku, albo gift po niemiecku i angielsku. Zamiast mnożyć i nużyć - wklejam wesołą sambę z dedykacją dla ref. Bulzackiego i jego wielbicielek.
Prosz Państwa, Playground i "Agora é a Hora" czyli "Tera je pora":




DODANE: Jak mówi amerykańska poetka Adrienne Rich, "Unsolicited advice is a violent act" (± nieproszona rada jest aktem przemocy). Nieproszona dedykacja to jednak coś całkiem innego.


Agora é a Hora
Playground

Composição: Rodrigo F. Ramos, Fernando C. C. Bucchi, Pedro L. Bueno Jr., Mauricio A. Von Held, Marcelo M. Dovalo

Não vejo a hora de ter você
Mais sério não poderia ser
Sei que não sou dos mais sábios
Não quero ficar longe dos seus labios
Por onde você andou se escondendo
Em um lugar que eu não consigo imaginar
Por onde você andou se escondendo
Só preciso achar um jeito da gente se encontrar

Como faço para superar o seu descaso
Como faço para para estar sempre do seu lado
Como faço para superar o seu descaso
Ultimamente só ando desligado

Não vejo a hora de ter você
Mais sério não poderia ser
Sei que não sou dos mais sábios
Não quero ficar longe dos seus labios
Por onde você andou se escondendo
Em um lugar que eu não consigo imaginar
Por onde você andou se escondendo
Só preciso achar um jeito da gente se encontrar

Muitos só querem ver o nosso fim
Mas isso não me diz que vai ser assim
Cercado de pessoas invejosas
Vou deixar falando feito idiotas
Muitos só querem ver o nosso fim
Mas isso não me diz que vai ser assim
Cercado de pessoas invejosas
Vou deixar falando feito idiotas
Não vai ser assim

Como faço para superar o seu descaso
Como faço para para estar sempre do seu lado
Como faço para superar o seu descaso
Ultimamente só ando desligado

poniedziałek, 17 grudnia 2007, 00:05

krótki poradnik pielęgnacji bloga

Uczmy się zawsze od najlepszych. Nasz blog powinien wyglądać jak dobrze utrzymany angielski trawnik. Bez stokrotek i innych kwiatków! Wycinając niewygodny komentarz zadbajmy też o to, aby zniknęły wszystkie odnoszące się do niego uwagi. Nie przerywajmy pracy w połowie, inaczej blog nasz będzie sprawiać wrażenie niechlujnego.

Załóżmy np. że wycięliśmy komentarz z nieszczerymi życzeniami od nielubianej komentatorki rode, a potem jakieś upierdliwe anonimowe bydlę nam to złośliwie wypomina. Przecież nie po to wycinamy, żeby się później tłumaczyć. Warto podkreślić, że wycięcie zbędnych komentarzy poprawi nie tylko nasze samopoczucie, ale i ogólną estetykę bloga. Proszę porównać.

... i tu demonstrowałem jak Paliwoda wyciął moje niewinne pytanko o wycięcie świątecznych życzeń od rode - obrazki przepadły na  jakimś dziadowskim darmowym serwerze

Przepraszam komentatorki, które przypadkiem znalazły się w pobliżu wyciętego komentarza.

Przepraszam Autora bloga, z którego pochodzi przyklad, jeśli to Administracja wycięła mój komentarz. Tym bardziej przepraszam Pana Paliwodę, jeśli to Administracja S24 wycięła życzenia Pani Rode. Niestety, na S24 nigdy nie wiadomo, kto wyciął.


DODANE: a słyszeliście o poliwodzie? Ja też nie, do dzisiaj. Trochę ostatnio dyskutujemy o patologii w nauce i stąd się dowiedziałem.
DODANE (14 marca 08): Widzę, że wspomnianą w komentarzu Andsola mądrą wodę Emoto docenił sam Młody Fizyk!

poniedziałek, 10 grudnia 2007, 03:39

z takimi uszami...

Znalazłem na BBC News dwa krótkie filmiki, na których (podobno po raz pierwszy) utrwalono "na dziko" rzadkie nocne skoczki z pustyni Gobi. Warto zobaczyć, zwierzątka naprawdę wyglądają jak z bajki dla dzieci. Tu na zdjęciu jest taki sam gryzoń w mniej naturalnym środowisku (coś się komuś pokićkało i podpisali, że torbacz). Nazywa się — powiedzmy — skoczek długouchy (Euchoreutes naso). Jak naprawdę nazywa się on po polsku — nie wiem. Nie wiem nawet kogo spytać.

Dam jeszcze link do angielskiej Wikipedii — Long-eared Jerboa. Pewnie zrobią z niego gerbila długouchego

DODANE: Na blogu EDGE jest cały wpis jednego z uczestników ekspedycji, Jonathana Baillie, i chyba lepsze filmy. Zaraz zobaczę. Filmy amatorskie, ale jestem pod wrażeniem. Zwierzątka są naprawdę — jak Baillie pisze — charyzmatyczne.

I jeszcze garść linków do skoczków długouchych — BuzzFeed (tym razem w marnym towarzystwie).


sobota, 8 grudnia 2007, 12:10

z interesem narodowym na wierzchu

Wildstein w swoim felietonie "Anachronizmy nowoczesnych" staje w obronie Kaczyńskich i ich polityki zagranicznej, odwołującej się do interesu narodowego. Autor tłumaczy, że jeśli "Niemcy z Rosją budują rurociąg na dnie Bałtyku, gwiżdżąc na interesy innych członków Unii, Francja deklaruje, że innym wara od jej budżetowego deficytu, Wielka Brytania odmawia podporządkowania się unijnym regulacjom itd." to naszego interesu narodowego eksponowanie jest jak najbardziej na miejscu i tylko umysł zatruty sloganem postępu nazwie politykę taką anachronizmem. Tu nie ma racji, bowiem tak jak my polityki już naprawdę żadne państwo Unii nie uprawia, a skoro nie uprawia, to można ją nazwać anachronizmem.

Nietrudno zauważyć — co sam Wildstein przecież, jak widać, zauważa — że Niemcy, Francja i Wlk. Brytania całkiem skutecznie dbają o siebie w ramach EU, nie eksponując wcale własnego interesu narodowego. Zamiast głośno trąbić wolą jechać. Tak to się od dawna robi, minęła moda na eksponowanie interesu, na zwracanie na siebie uwagi. Podłe dziś czasy, ktoś powie — i będzie miał rację.

Oglądałem niedawno naprawdę piękny film Kubricka o Barrym Lyndonie. Ach, jakże wspaniale prezentowały się kiedyś armie europejskich potęg na polu bitwy. Kolorowe mundury, dumnie krocząca piechota. Tak było aż do połowy XIX wieku, dopiero potem moda zaczęła się zmieniać.

DODANE: Tym, którzy przeoczyli, gorąco polecam ciekawy tekst u Babilasów, zakamuflowany pod tytułem Kawałek dorsza.


Znalazłem na jutubie "Barrego Lyndona" (ale po włosku), bitwa zaczyna się gdzieś po 20 sekundach:



czwartek, 6 grudnia 2007, 00:49

agresja w moczu

Szydzę sobie czasem z naszych dziennikarzy naukowych, ale przecież wiem, że lekko nie jest. Trzeba pośpiesznie tłumaczyć różne teksty z angielskiego (tak sobie wyobrażam ich pracę), a angielski jednak nadal różni się od polskiego. W ramach autopokuty też coś spróbuję przetłumaczyć, samemu wystawiając się na pośmiewisko.

Tyle było ostatnio o agresji na S24, chętnie dorzucę cudze trzy grosze. Ale od razu uprzedzam — u ludzi i innych małp wąskonosych system rozpoznawania feromonów już dawno wysiadł, więc feromonalna agresja nas nie dotyczy.

Tekst pochodzi z BBC News

Białka agresji odkryto w moczu myszy

Zidentyfikowano feromony agresji prowokujące samce myszy do walk.

Naukowcy ze Scripps Research Institute w Kaliforni odkryli, że myszy wydalają z moczem przynajmniej dwie substancje, wywołujące bójki między samcami. Komórki nerwowe w nosach samców potrafią wykryć te białka w moczu rywali. Autorzy w swej publikacji w Nature twierdzą, że tyle wystarczy, by sprowokować agresywne zachowanie tych niezwykle terytorialnych gryzoni.

Naukowcy wiedzieli już wcześniej, że jakaś substancja z moczu samców myszy wywołuje agresję innych samców. Dotychczasowe doświadczenia pokazały, że samce kastrowane nie wytwarzają feromonów agresji i nie wywołują wojowniczych zachowań u rywali. Jednak gdy smarowano grzbiety kastrowanych myszy moczem samców niekastrowanych, inne samce ponownie wykazywały wobec nich wrogość.

Lisa Stowers ze Scripps i jej współpracownicy analizowali reakcje neuronów czuciowych w nosach gryzoni na różne substancje pochodzące z mysiego moczu i oceniali zachowanie samców. Wreszcie zidentyfikowano dwa białka, prowokujące agresję samców wobec innych samców. Następnie scharakteryzowano komórki i obwody nerwowe pobudzane przez te białka.

Samce myszy wykazują wrodzoną agresję terytorialną, mechanizm tego zachowania nie jest jeszcze poznany. Dr Stowers i jej współpracownicy przypuszczają, że to właśnie feromony niosą informacje o takich cechach innych myszy jak płeć, wiek i status.

DODANE: Scripps Research Scientists Discover Chemical Triggers for Aggression in Mice - mniej więcej to samo na stronie Scripps. Muszę jednak sprostować, co napisałem we wstępie - chociaż ludzie nie reagują na feromony (utraciliśmy geny na odpowiednie receptory), to w jakiś inny sposób pobudzane są u nas te same obwody nerwowe, co u myszy. A więc wyniki badań nad agresją u myszy mogą być dla nas ciekawe.


niedziela, 2 grudnia 2007, 01:15

ilustracje

Dzisiejszy tekst w Dzienniku "Eksterminacja indyków pod Płockiem" ozdabiają płonące żywcem koguty. Chociaż tytułowe indyki usypiano dwutlenkiem węgla, tak przynajmniej słyszałem.

DODANE: już jest nowy tytuł "Cztery tysiące indyków poszło pod nóż", zmieniono też zdjęcie (na indyki). Powtarzam, indyki zagazowano dwutlenkiem węgla, sprawdziłem.

Dziennikarz na tvn24 mówi właśnie o gazowaniu indyków tlenkiem węgla. Dwa razy powtórzył, więc chyba się nie przejęzyczył. To ja też powtórzę - indyki zabito dwutlenkiem węgla. Jeszcze trochę i będę mówić "głupi jak dziennikarz".


A propos CO2 - poniżej słynna krzywa Keelinga, pokazująca zmiany zawartości CO2 w atmosferze. Dane zbierane od prawie 50 lat mówią same za siebie.

BBC News: 50 years on: The Keeling Curve legacy

CO2 w atmosferze

ilustracja ze strony Scripps Institution of Oceanography

DODANE - wstawiłem linki podane przez komentujących:

"Prawda o dwutlenku węgla i efekcie cieplarnianym: niewygodne fakty dla Ala Gore’a" - tu Becka chwalą (po polsku)

"Beck to the future" - tu Becka krytykują (po angielsku)


Z działu Nauka (sic!) Rzeczpospolitej - Dziesięć najgłupszych prezentów gwiazdkowych
"6. Inflatable Moosehead - dmuchana głowa renifera, cena 19,99 USD"
Najgorsze, że Rzepa ma racje - to JEST głowa Renifera. Tylko poza sezonem świątecznym Moose jest zwykłym łosiem. Uwaga - nadmuchana przez człowieka głowa renifera zawiera około 5% CO2, bo tyle jest w wydychanym spokojnie powietrzu. Pośpieszne dmuchanie głowy renifera może wywołać zawrót głowy.