środa, 12 marca 2008, 01:53

panga z Mekongu

Słyszałem, że to chińska ryba z hodowli, po smaku (czy raczej braku wyraźnego smaku) sądząc — słodkowodna. Coś więcej po polsku znalazłem tylko TU — autorka relacjonując reportaż z francuskiej telewizji próbuje nam obrzydzić konsumpcję pangi — do jej rozrodu w hodowli używany jest hormon z moczu ciężarnych kobiet (zapewne chodzi o hCG), a sama ryba hodowana jest "w potwornym ścisku".

Panga jest nazwą handlową, chodzi o sumy z rodzaju Pangasius, w tym na pewno suma rekiniego (Pangasius hypophthalmus), pochodzące z dwóch dużych rzek Azji Południowo-Wschodniej: Mekongu i Menamu, na dużą skalę hodowane głównie w Wietnamie, w specjalnych zagrodach na Mekongu. Do USA i Australii sprzedawane pod nazwami basa (P. bocourti) i swai (P. hypophthalmus), te drugie są gorsze. Tak więc podejrzewam, że nasza panga to jest właśnie swai. Niewykluczone, że pod nazwą panga sprzedawane są u nas także inne ryby.

Nie wiem skąd pochodzą pangi w naszych sklepach (większość pewnie z Wietnamu), nie wiem dlaczego są białe albo różowe, to albo różne gatunki, albo różne części ryby, albo efekt diety (tak czy owak biała panga lepsza). Jeśli ktoś się chce dowiedzieć czegoś więcej o pandze i jej hodowli, to chyba najlepiej z francuskiej wikipedii pod Pangasius sutchi.


10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Kwiku,
brzmi to wszystko okrutnie chemicznie, a my tę rybę chętnie konsumujemy, hmm, ciekawe jak długo jeszcze. ;)

Anonimowy pisze...

Nie lubie pangi
uwielbiam sole, ale to zupelnie inna ryba (polowowa z pln.Atlantyku) -polecam!

Anonimowy pisze...

Dzięki Kwik
Nie sprawdzałem tego - I chyba przestanę kupować tę mrożonkę.

Anonimowy pisze...

@ Sosenka
Też jem, w sklepie na wsi jest czasem tylko panga, a przecież sobie innej ryby nie zrobię :)

Akurat to, że matka jedzonej przeze mnie pangi dostała kiedyś zastrzyk z ludzkiego hormonu (bo inaczej nie złoży ikry w hodowli) wcale mi konsumpcji nie obrzydza. Bardziej bym się martwił czystością wody w Mekongu i jakością jedzonej przez pangi paszy, a raczej tym, co z tego może wynikać.

Anonimowy pisze...

@ witek
Też solę wolę.

Anonimowy pisze...

@ darek
Nie chciałem nikomu obrzydzić pangi, tym bardziej, że sam jadłem i jadł będę. Chciałem tylko ustalić, co właściwie jem.

Anonimowy pisze...

tylko nie z supermarketu
W supermarkecie Auchan panga kosztuje 6-7 zł za kilogram.
Niestety, po usmażeniu robi się jej jedna trzecia.
Jedno wielkie oszustwo.
A swoją drogą, ciekaw jestem, czy te wietnamskie produkty ktoś sprawdza pod kątem zawartości metali ciężkich i szkodliwych hormonów.

Anonimowy pisze...

@ hazelhard
Na pewno sprawdzają, tak samo dokładnie jak wszystko :)
Hodowla sumów w Mekongu jest prowadzona z takim rozmachem, że na pewno usłyszymy jeśli panga okaże się niezdrowa.

Anonimowy pisze...

>kwik
Zgadzam sie ze zdaniem hazelharda nt. pangi w kwestii ekonomicznej, od siebie dorzuce, ze dla mnie smakuje jak rozwodniona gabka, choc moze to ja cos zle robie. Dostala szanse dwa razy, wiecej nie bedzie;)
Natomiast mialam sposobnosc jesc rybe (nie wiem jaka) "prosto z Mekongu", w kazdym razie tak stalo w karcie, a knajpa byla nad Mekongiem;)
Mekong jako taki nie wyglada apetycznie, buro-zolty od mulu, ale jest imponujacy. Naprawde gigant.
Skutek zanieczyszczen "na oko" widac juz, niestety, na doplywach np. Tonle Sap - zarastaja irysem wodnym.
Co do ryby, to choc wygladala apetycznie i pachniala ladnie, to smakowala jak przerosniety karp (troche mulu, troche granulatu), wiec moze rowniez pochodzila z hodowli. Ale dala sie zjesc, wszystko sie da:)

Anonimowy pisze...

@ MEP
Panga smażona na oliwie z czosnkiem nadaje się do jedzenia, trzeba ją tylko odpowiednio wcześniej rozmrozić i jakoś odwodnić. Może przez odwirowanie?

W Mekongu żyją nawet delfiny, więc nie może to być mała rzeka. W Google Maps wygląda jak niekończący się Zalew Zegrzyński :)