niedziela, 27 kwietnia 2008, 08:41

tan głupi poprawiacz pisowni

Problem pojawił się przy następującym zdaniu pochodzącym ze "Stu zabobonów" Bocheńskiego (znalezionych na polonica.net) W rzeczywistości kto wierzy na serio, tan ma pewność tego, w co wierzy.

Byk jak wół, powinno być ten. Ale poprawiacz pisowni Worda oczywiście go nie widzi, bo przecież można pójść w tany. Ile razy dziennie chodzimy w tany? Wolę poprawiacz pisowni zbyt surowy niż zbyt łagodny, postanowiłem więc usunąć tan ze słownika, tak żeby podkreślany był jako błąd.

Od razu się pochwalę — udało mi się. Wystarczy wiedzieć, że Word zagląda nie tylko do słowników z wyrazami dodanymi przez użytkownika, ale też do specjalnego słownika z wyrazami odjętymi przez użytkownika. No ale trzeba wiedzieć, gdzie ten słownik jest i jak się nazywa. Albo jak ma się nazywać i gdzie ma być (to zależy od wersji). Natomiast w OpenOffice można po prostu edytować cały słownik, bo jest to zwykły tekst z alfabetycznie ułożonymi wyrazami.

Przy okazji — "Sto zabobonów" w formie hipertekstu.


DODANE — inne słówka do wyrzucenia: niema, podług, jeżyk

niedziela, 20 kwietnia 2008, 19:00

wiosna, jak zwykle

Po drodze pierwsze jaskółki, od razu wiele, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Las upstrzony zawilcami, M. (jakże romantycznie!) zauważyła, że wyglądają jak ptasie kupy. Kaczeńce też były. Boćki na gnieździe, przepisowo. Mirabelki kwitną, modrzew ma malutkie liliowe szyszki. Tylko dąb niewzruszony. Dąb polski, bo kanadyjski pączki puszcza. Co jeszcze? Na pewno coś przeoczyłem. Jeszcze zając był, ale te nigdzie nie odlatują, więc jego nie wpiszę do wiosennego inwentarza. Skowronków nie było, skandal! (skowronki jednak były, tylko do mnie nie dotarły). Żaba była.

Gdyby tak nie padało, to może gdzieś dalej byśmy poszli i coś więcej zobaczyli. Aleśmy nie poszli.
DODANE: Znalazłem interesujące (chyba) opracowanie, wyjaśniające przyczyny zanikania "zwierzyny drobnej" w Polsce. Dwie części razem. 1) Kryzys zwierzyny drobnej i sposoby przeciwdziałania. 2) Zającowi na ratunek (PDF ma nieco ponad 1MB, leży toto na serwerze URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJEWÓDZTWA MAZOWIECKIEGO).

niedziela, 13 kwietnia 2008, 15:51

genius of love

DODANE: grająca tu na basie Tina Weymouth była za młodu cheerleaderką. Nie tylko ona, wielu znanych ludzi było: Famous ex-cheerleaders
Prześladuje mnie ta natrętna melodyjka — wpadłem więc na genialny pomysł, żeby się nią podzielić.

Tom Tom Club - Genius of Love:

What you gonna do when you get out of jail?
I'm gonna have some fun
What do you consider fun?
Fun, natural fun

I'm in heaven
With my boyfriend, my laughing boyfriend
There's no beginning and there is no end
Time isn't present in that dimention
He'll take my arm
When we're walkin', rolling and rocking
It's one time I'm glad I'm not a man
Feels like I'm dreaming, but I'm not sleeping

I'm in heaven
With the maven of funk mutation
Clinton's musicians such as Bootsy Collins
Raise expectations to a new intention
No one can sing
Quite like Smokey, Smokey Robinson
Wailin' and shakin' to Bob Marley
Reggae's expanding with Sly and Robbie

All the weekend
Boyfriend was missing
I surely miss him
The way he'd hold me in his warm arms
We went insane when we took cocaine.

Stepping in a rhythm to a Kurtis Blow
Who needs to think when your feet just go
With a hiditihi and a hipitiho
Who needs to think when your feet just go
...Bohannon Bohannon Bohannon Bohannon
Who needs to think when your feet just go
...Bohannon Bohannon Bohannon Bohannon
James Brown, James Brown
James Brown, James Brown

If you see him
Please remind him, unhappy boyfriend
Well he's the genius of love
He's got a greater depth of feeling
Well he's the genius of love
He's so deep.

sobota, 12 kwietnia 2008, 01:57

przypisy

DODANE: w procesie przenoszenia S24 na nowy software bezmyślnie wykasowano także wszystkie zakładki; tak oto praca nameste, który (podpuszczony przeze mnie) zlinkował przypisy do notki poszła na marne. Ja zaś w międzyczasie pojąłem, że do przypisów najlepiej nie podawać pełnego adresu strony :). Wszystkie późniejsze poprawki zaznaczone tym kolorkiem.

Nameste mnie zawiódł (co prawda po raz pierwszy). Tyle przypisów narobił i nie można do nich wygodnie skakać! A przecież to proste - chcemy skoczyć do określonego miejsca na stronie, musimy tam wpierw wstawić zakładkę:

<a name="zakladka"></a>

Skok do zakładki dopisujemy po # na linku do strony. Czyli jeśli link do strony jest:
    http://kwik.salon24.pl/69814,index.html
to skok do zakładki będzie:
   http://kwik.salon24.pl/69814,index.html#zakladka

Oczywiście takie pełne adresy przestają być aktualne w chwili przeniesienia strony pod nowy adres. Dlatego skoki w obrębie jednej strony najlepiej uprawiać za pomocą linków do samych zakładek:
   <a href="#zakladka">skok do zakładki</a>

O tu jest właśnie taki skok do zakladki, którą chytrze umieściłem na końcu (miało być przecież o robieniu skoków do przypisów). A tu jest [2] na samym końcu.
Oczywiście żeby poznać adres strony z notką musimy ją przedtem zapisać. Ale to wcale nie jest problem jajka i kury, można przecież najsamprzód[3] zapisać byle co (uwaga zbędna w przypadku linków do samych zakładek).

1165 Świeca
1164 Pożoga
1162 Kanclerz
1160 Sopel
1159 Chrząstek
1152 Hojka
1152 Goral
1151 Staś
1148 Kusa
1147 Cichowlas
1146 Słupek
1146 Piszcz
1146 Opoka
1144 Sroga
1143 Rozmiarek
1142 Chmara
1131 Zbroja
1131 Stosik
1131 Gruchot
1129 Wiatrak
1129 Kwoka
1127 Tylek
1127 Szkoda
1127 Przerwa
1127 Niski
1121 Siara
1121 Para
1121 Kwasek
1119 Sprawka
1118 Kiełek
1097 Seta
1095 Kałek
1089 Wesoły
1083 Oszust
1072 Nurek
1070 Szelest
1070 Potoczny
1070 Ciepłuch
1070 Bryja
1068 Mućka
1067 Osiadacz
1064 Kupidura
1064 Kijas
1062 Wziątek
1059 Gąbka
1059 Fiołek
1058 Stypa
1057 Hyży
1056 Wywiał
1056 Golon
1056 Chachuła
1055 Kawula
1055 Bartocha
1053 Niechciał
1051 Bodziony
1050 Śmieszek
1050 Mieszała
1050 Kaczan
1049 Stojak
1047 Miara
1047 Łodyga
1043 Klamka
1043 Dycha
1043 Armata
1041 Kręcisz



Przypisy:
Tu gdzieś jest ta słynna zakładka, o której pisałem na górze czyli <a name="zakladka"></a>
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
długo, długo nic
[2] a tu jest przypis drugi.
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
[3]
Cytuję stąd: najsamprzód (...) to słowo niepoprawne, utworzone od archaicznego dziś nasamprzód znaczącego tyle, co ‘najpierw, wpierw’. Kiedyś mówiło się np. Nasamprzód musiał skończyć robotę, a dopiero później mógł sobie pozwolić na odpoczynek.

czwartek, 10 kwietnia 2008, 06:45

pestka

Uwaga — wpis może zawierać śladowe ilości brzydkich wyrazów.

Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie na wielu drzewach rosną jemioły (co widać rzecz jasna tylko wtedy, gdy drzewa nie mają liści). Pewnie ktoś je tam musiał posadzić, a posądzam o to ptaki. Niekoniecznie jemiołuszki, które przylatują coraz rzadziej, najbardziej podejrzane są kwiczoły, które przestały przylatywać na zimę i siedzą teraz cały rok (szkoda tylko, że nie nauczyły się śpiewać). Nigdy nie widziałem, by ptak jakiś jadł jagody jemioły jesienią czy zimą, ale na pewno to robią; potem siedzą wysoko na drzewie i robiąc kupę odwdzięczają się jemiole za zrobienie jagody. Ptaki jak wiadomo są dinozaurami, które zdystansowały się do świata. Nauczyły się latać, nauczyły się śpiewać i srają na wszystko z góry. A reszta dinozaurów oczywiście wymarła, nie tylko przez swoją megalomanię, ale i nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Miało być jednak o pestkach, a nie o pochodzeniu aniołów i mentalności Wielkiego Piernika.

Czy jedli państwo awokado, nazwane przez amatora polszczyzny-za-wszelką-cenę smaczliwką? Czy wiedzą państwo, że awokado pochodzi z Ameryki? Czy znają państwo faunę Ameryki (w zasadzie wystarczy wiedzieć, że nie żyją tam słonie). No właśnie, chodzi o to, że nikt z mieszkańców Ameryki nie jest w stanie zjeść owocu awokado w całości, a potem wysrać jego pestki. Zresztą skórka awokado jest podobno trująca (a jeszcze bardziej trujące są liście — jeśli ktoś ma dzieci, koty, muły albo inne zwierzęta w domu, niech zrezygnuje z wsadzania pestki awokado do doniczki). Prosty człowiek zje awokado (bez pestki) i nic, a prawdziwy biolog zastanowi się nad sposobem roznoszenia monstrualnych pestek po okolicy.

No więc jest taka hipoteza, że awokado zostało sierotą, a dawno temu jego owoce były jedzone i roznoszone przez wielkie naziemne leniwce i spokrewnione ze słoniami gomfoterie. Hipoteza ta zakłada istnienie ewolucji, kiedyś awokada i awokadożercy ewoluowali wspólnie, tzn. im większy się pojawiał awokadożerca, tym awokado robiło większą pestkę (albo odwrotnie). A potem awokadożercy wymarli i gdyby nie wszystkożerna małpa Homo, co rozlazła się po całym świecie, to awokado też by w końcu wymarło. Bo jak mówi przysłowie, niedaleko pada jabłko od jabłoni.


Dziękuję Andsolowi za inspirację.

DODANE: pestki awokado też są trujące, proszę nie dawać psom do zabawy.

wtorek, 8 kwietnia 2008, 07:34

potentne czy impotentne?

To już kolejne doniesienie o wytworzeniu komórek przypominających zarodkowe komórki macierzyste (czyli te uzyskiwane z ludzkich blastocyst), tym razem z komórek skóry (pewnie fibroblastów) ludzi chorych na osiem różnych chorób - Stem cells made to mimic disease (BBC News). Takie komórki nazywa się IPS (Induced Pluripotent Stem cells), a po polsku indukowane pluripotentne komórki macierzyste. Indukowane, bo powstają w wyniku ludzkich zabiegów z normalnych komórek, a pluripotentne, bo mogą tworzyć różne rodzaje komórek (pluripotentne to wielemogące).

W Wielkiej Brytanii trwa właśnie publiczna debata o dopuszczalnych metodach uzyskiwania zarodkowych komórek macierzystych, każde doniesienie o uzyskaniu podobnych komórek bez zabijania ludzkich zarodków wydaje się działać na niekorzyść wyznawców wiary, że człowiek godności nabiera stopniowo, a blastocysta choć ludzka, nie jest jeszcze człowiekiem. Warto jednak zwrócić uwagę, że większość naukowców nie uważa badań nad niekontrowersyjnymi IPS za zdrową alternatywę niemoralnych badań z użyciem zarodków; chwaląc postępy w badaniach nad IPS podkreśla się jednocześnie konieczność badania także komórek pochodzących z ludzkich zarodków.

Rzeczpospolita ustami Dariusza Rosiaka zachęca Polaków do podobnej debaty [*]: Embriony i ludzie. Chociaż Autor chyba od razu odpowiada na zadawane przez siebie pytania:
"Jednak chowanie głowy w piasek niczego nie rozwiązuje i zamiast chronić, naraża Polaków na bezkarne rozpowszechnianie budzących etyczne kontrowersje praktyk biotechnologicznych."
"Jeśli nie chcemy, by wszystko było dozwolone, to powinniśmy odpowiedzieć sobie – niekoniecznie tak samo, ale na pewno szybko – na te same pytania, na które odpowiadają Brytyjczycy."

Dopóki nikt w Polsce badań nad uzyskiwaniem zarodkowych komórek macierzystych nie prowadzi, możemy nie tylko schować głowę w piasek, ale i spać spokojnie. Natomiast nie będę gorszy od Rosiaka i też powiem, co myślę - widzę tymczasową potrzebę używania ludzkich wczesnych zarodków do wartościowych badań nad zarodkowymi komórkami macierzystymi. Będzie można z tych badań zrezygnować dopiero wtedy, gdy uznamy indukowane pluripotentne komórki macierzyste za równie dobre.

Przy okazji jeszcze jedna sprawa. Niektórzy zamiast pluripotentnych chcą mieć komórki pluripotencjalne. To jest robienie zamętu i wody z mózgu. Potencjalny znaczy możliwy, a te komórki nie są możliwe tylko mogące. Na razie w Googlu jest mniej więcej tyle samo pluripotentnych co pluripotencjalnych. Na razie wpływowa Rzeczpospolita jest po właściwej stronie, np. tu - Komórki skóry leczą chorobę krwi - są komórki pluripotentne. Niestety Rzepa wrzuca teksty do płatnego archiwum, więc jej wpływowość jest mocno ograniczona. Dobrze by było, gdyby przynajmniej teksty z działu Nauka pozostawały dostępne dla wszystkich.
DODANE: to samo w Telegraphie: Skin yields stem cell clue to diseases
i tekst z Timesa o IPS: Not an answer to Catholic prayers
Debating Matters: badania z użyciem zarodkowych komórek macierzystych - sporo linków za i przeciw.
Telewizyjny wywiad z Robertem Winstonem - Is an embryo a person? (Czy zarodek jest osobą - dodam od razu, że wg Winstona nie jest. Uwaga - zaczyna się reklamą).

* DODANE: DEBATY MINISTRA NAUKI i INFORMATYZACJI (2003-2004) Komórki macierzyste – życie za życie?
A więc debata była, tylko nie przebiła się do mediów :)
Link dzięki Anuszce


czwartek, 3 kwietnia 2008, 02:42

fuzja człowieka i krowy

Już o tym pisałem, ale wtedy chodziło o zielone światło, a teraz już naprawdę mamy pierwsze zarodki z krowich oocytów z wszczepionymi jądrami z ludzkich komórek. Ale nadal możemy się podniecać wyłącznie etycznymi aspektami badań. Bo na razie naukowcom z Newcastle nie udało się utrzymać hybrydowych zarodków w hodowli dostatecznie długo (potrzeba podobno sześciu dniu), żeby uzyskać z nich zarodkowe komórki macierzyste, a przecież o to naprawdę chodzi. Natomiast niewątpliwie udało im się przedstawić początkowe niepowodzenie jako coś w rodzaju sukcesu.

Ale dopóki nie ma komórek zarodkowych, właściwie nie ma o czym gadać; nadal przecież nie wiemy, czy użycie krowich oocytów jest dobrym pomysłem. Dowiedzieliśmy się za to, że tworzenie zarodków hybrydowych budzi nawet większe emocje niż tzw. klonowanie terapeutyczne, czyli tworzenie analogicznych zarodków w celu uzyskania zarodkowych komórek macierzystych, ale przy użyciu oocytów ludzkich.

Tekst w Rzeczpospolitej (to stąd jest "fuzja człowieka i krowy" - brawo): Człowiek i zwierzę w jednym:

"Istota, która powstała w wyniku fuzji człowieka i krowy, ma 99,9 proc. materiału genetycznego pochodzącego od człowieka, a tylko 0,1 proc. od zwierzęcia."

BBC News: UK's first hybrid embryos created

Newcastle University: HYBRID EMBRYOS STATEMENT

Newcastle University: HYBRID EMBRYOS: FAQs

DODANE: Telegraph: Hybrids: separating hope from the hype
DODANE: Zagórski - W obronie krowoczłowieka

wtorek, 1 kwietnia 2008, 07:10

wierzący są bardziej szczęśliwi

Jak donosi Rzeczpospolita, omawiając pobieżnie wyniki badań Andrew Clarka z Paryskiej Szkoły Ekonomicznej — "Ludzie wierzący są bardziej szczęśliwi". Niestety już pierwsze zdanie jest podejrzane:
"Osoby wierzące lepiej znoszą stres spowodowany np. utratą pracy czy rozwodem".
To cyniczny bezbożnik ma być bardziej zasmucony rozwodem niż ten, który ślubował nie opuścić aż do śmierci? Zajrzałem do oryginalnej pracy Clarka i Lelkes "Deliver us from evil: religion as insurance" — ankietowano protestantów i katolików, ale tylko protestanci lepiej znoszą stres spowodowany rozwodem, katolicy znoszą go gorzej niż niewierzący:

Both Protestants and Roman Catholics are protected against unemployment, but while the former are also protected against marital break-up, Roman Catholics are actually punished for divorce (in the sense that their life satisfaction drops more sharply than does that of the non-religious).

Uff.
DODANE: najszczęśliwszym człowiekiem świata jest tymczasem Matthieu Ricard.
DODANE: Aurelia's Unfortunate Young Man by Mark Twain