wtorek, 27 października 2009, 01:44

dlaczego mężczyźni żyją krócej

Myszy żyją maksymalnie cztery lata, podobnej wielkości nocki dożywają lat czterdziestu. Idealnie normalna zdrowa mysz nie będzie żyć dłużej, ale można ją zmusić — myszy z popsutym receptorem hormonu wzrostu dociągają pięciu lat. Z naszego punktu widzenia im dłużej, tym lepiej, ale Natura jak zwykle ma własne zdanie — myszy nie powinny żyć zbyt długo. Krótkowieczność najwyraźniej dobrze im służy.

Podejrzewam, że skracanie życia starych dominujących samców Homo też czemuś służyło. Presja selekcyjna na pewno pojawiła się już w plejstocenie (bo tak chce Pop EP), ale szczególnie nasiliła się wraz z koncentracją władzy i powstaniem hierarchii wojskowych oraz kapłańskich (w neolicie). Ciekawe czy u tzw. ludów pierwotnych różnice w długowieczności obu płci też są wyraźnie zaznaczone.

Muszę jeszcze wiele popracować, by moja śmiała koncepcja dorównała koncepcjom Konecznego. Na razie udało mi się ustalić średnią wieku członków Biura Politycznego KPZR w chwili, gdy u nas podpisywano porozumienia sierpniowe (1980). Wikipedia w haśle gerontokracja podaje: 70 lat.
Rozmyślania nad ewolucyjną optymalizacją długości męskiego żywota zaindukowane notką mrzywda kęska u nameste.
DODANE: aż wstyd, że nie wspomniałem o golcach, bo też drobne gryzonie, a żyją do 30 lat i nie chorują na raka!

DODANE: co łączy golce, nietoperze i słonie? Trudno je zabić. Golce mieszkają pod ziemią, nietoperze latają w nocy, słonie są b. duże. To od tego zrobiły się długowieczne. Człowiek zresztą też, od czasu gdy ma ogień i celnie rzuca już nie jest łatwą zdobyczą.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

(tichy)
Moja encyklopedia zwierzęca we wpisie o ptakach śpiewajcych, których wiele rodzajów jest łapanych przez ludzi i trzymanych w klatkach, pisze, iź ich średnie życie trwa na wolności pół roku do roku, zas w niewoli - nawet i 20 lat.

Po tzw. upadku komunizmu, kraje postkomunistyczne (z wyjątkiem Polski i Czech) jak jeden mąż cierpią na znaczące obniżenie life expectancy.

Dalej, ów ostatni wskaźnik jest mocno skorelowany z twz. poziomem życia, posiomem słuźby zdrowia, etc. Wyższy w tzw. krajach cywilizowanych, niższy - w tzw. dzikich. No, USA sa wyjatkiem, ale też wyjątkiem jeśli idzie o poziom imigracji, legalnej i nielegalnej.

Czyli, czynniki zewnętrzne mają kolosalny, a przynajmniej znaczący wpływ.

Czy istnieje "mrzywda kęska"? Jak zwał tak zwał - wielkie różnice istnieją. Wewnętrzne - oczywiste, a zewnętrzne - tylko temu kto się przyzyczaił nie wydają się oczywiste.

Z linków - ten do styczniowego Sci.Amer. jest bardzo ciekawy (akurat poddają tam miażdzącej krytyce owe spekulacje plejstocenowe).

*tichy

kwik pisze...

Ciekawe ile takie nocki żyją w niewoli. W przyrodzie jest mnóstwo przyczyn skracających życie. W niewoli dużo mniej, najgorsza jest chyba otyłość i nuda. Natomiast każdy gatunek i tak ma swój wiek maksymalny, a jeszcze wcześniej zaczyna się starzeć. Myszy już chyba po roku, psy po ca 10 latach. Stąd to głupie przeliczanie lat zwierzęcych na ludzkie lata.

A przecież wszystkie ssaki zbudowane są z takich samych tkanek, pod mikroskopem pewnie trudno poznać mysz czy słoń. Zdumiewa mnie, jak bardzo nie rozumiemy procesu starzenia się. Jeszcze ze sto lat na pewno moglibyśmy utargować.

Ja też się cieszę, że wreszcie mamy psychologię która przynajmniej daje się miażdżąco krytykować. Buller nie krytykuje samych spekulacji, raczej branie tych spekulacji za fakty rzekomo wyjaśniające inne spekulacje.

Anonimowy pisze...

(tichy)

Słuszna poprawka względem spekulacji. Tamże jest uroczy bonmot:

males prefer nubility; females prefer nobility

Przy okazji nauczyłem się nowego słowa. Od tej pory pod prysznicem zmieniam nieco repertuar - na

La donna è nubile...

Co do nocka - ciekawa sprawa. Praktycznie - nie ma klasy, rzędu, gatunku, by ich przedstawiciel nie był w domu trzymany jako pet... z wyjątkami. Należą do nich nietoperze.

NB, notka w wikipedii nie rozróżnia czasu życia nocka względem płci.

*tichy

kwik pisze...

Uwaga o udomowianiu nietoperzy godna uwagi, na pewno ktoś próbował, choć pewnie prędzej te owocożerne, owadożernego trudno karmić.

Bez bonmota chyba trudno przebić się w mediach.

telemach pisze...

Przerażające te golce. Nie tylko nie umierają na raka ale w dodatku nie odczuwają bólu, a najwyższa (statystycznie) u ssaków skłonność do kazirodztwa wychodzi im na dobre.

Podejrzane.

kwik pisze...

@ telemach - ból w zasadzie mógłby tylko informować, więc golce poszły w dobrym kierunku.

Kazirodztwo jako takie nie jest złe, zło bierze się dopiero z recesywnych popsutych genów dochodzących do głosu wskutek chowu wsobnego prowadzącego do homozygotyczności. Ale przecież wyprowadzono linie wsobne szczurów laboratoryjnych i myszy, które są specjalnie utrzymywane w stanie maksymalnej homozygotyczności przez odpowiednie krzyżowanie w obrębie hodowli.

No tak, można by krzyknąć "golce górą!"

kwik pisze...

Przepraszam, po polsku chyba się mówi szczepy wsobne, a nie linie. Task czy owak tu jest niezła kolekcja.

Anonimowy pisze...

(tichy)

"Człowiek zresztą też, od czasu gdy ma ogień i celnie rzuca już nie jest łatwą zdobyczą"

Tak, nie jest - dla zwierzęcia nierozumnego. Ale dla siebie - tym bardziej!

Co do w/w bonmota, ten cytowany jest na okrasę (smaczna kasza okraszona), nie na gwóźdź (kasza z gwoździa).

kwik pisze...

@ tichy - to prawda, przed samym sobą nie można uciec.

Z bonmotem też masz rację.