czwartek, 29 września 2011, 08:10

kruk krukowi

Lubię kruki, wydają ciekawe i nierzadko zaskakujące dźwięki, bez których las nie jest prawdziwym lasem. Dlatego zdenerwowałem się czytając Kruki do odstrzału, bo przeszkadzają myśliwym. Z myśliwych jakoś nie mam pożytku, jak chyba większość ludzi. Że zabijają zwierzynę mało mnie bulwersuje, w rzeźniach dzieją się gorsze rzeczy. Zresztą też lubię sobie postrzelać (chociaż nie do żywego). Mierzi mnie natomiast hipokryzja, przedstawianie krwawego i kosztownego hobby jako działań racjonalnych i przyjaznych przyrodzie. Wędkarze tak nie robią, raczej sami z siebie się śmieją.

Stanowisko myśliwych rozumiem, gdybym sam polował np. na żaby, zarządziłbym odstrzał bocianów — myśliwi chcą zabijać kruki przekonani, że konkurują z nimi o zające i kuropatwy. Wajrak jednak twierdzi, że to bajki, a jedyną merytoryczną podkładką do odstrzału kruków jest słabo uzasadniona opinia prof. Dziedzica. Gdyby Wajrak trochę poguglał, to pewnie nie napisałby, że myśliwi "mogą znaleźć nawet naukowca z tytułem, który im te bajki potwierdzi na papierze" bo Dziedzic Roman jest nie tylko kierownikiem Zakładu Ekologii i Hodowli Zwierząt Łownych lubelskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, ale i wiceprezesem Naczelnej Rady Łowieckiej — daleko więc nie szukali.

Dorobek naukowy kierowanego przez Dziedzica zakładu jest jaki jest, w ostatnich latach jego pracownicy publikują głównie w "Łowcu Polskim", "Łowcu Lubelskim" i "Ziemniaku Polskim" (choć przyznać wypada, że listę swoich publikacji podpisali wykaz publikacji, a nie wykaz publikacji naukowych). Na szczęście Polska jest dużym i zamożnym krajem, może więc sobie pozwolić na finansowanie nauk w całej ich pięknej różnorodności. Pytanie jednak brzmi: czy Dziedzic coś wie, czy (tak jak pozostałym myśliwym) tylko mu się zdaje. Wytępić kruki jest łatwo, pamiętam czasy, kiedy było ich mało. Ale żeby to zrobić warto mieć dobre powody.

Tymczasem własnej mocnej opinii o wpływie kruka na zająca i kuropatwę nadal nie mam, choć wydaje mi się znikomy. Ale będę nad tym pracował. Trochę wstyd, bo już dyskutowałem o tem kilka lat temu.

DODANE:
2011-09-30 Słynny reżyser dostał doktorat. I ujął się za krukami
2011-10-28 Wyrok na kruki odroczony


Mapka występowania kruka (Corvus corax) w Europie z "Field Guide to the Birds of Britain and Europe" czyli tzw. Petersona (z 1983).

16 komentarzy:

telemach pisze...

Akurat (co za zbieg) siedzę nad krukiem. Punktem wyjścia była dla mnie mapka pokazująca występowanie tego sympatycznego zwierza. Cała praktycznie półkuja północna, z wyjątkiem dwóch pokaźnych dziur. Amerykańskiej (kilka stanów na wschodnim wybrzeżu) i europejskiej. Ta ostatnia ma kształt (raczej dokładnie) Polski. Jakby Noe żył dzisiaj, to musiałby pływać w nieskończoność.

kwik pisze...

Na mapce w wikipedii dziura europejska ciągnie się od Anglii przez północną Francję i Niemcy aż do Wisły. Nie ma gór i lasów, nie ma kruków.

telemach pisze...

Faktycznie większa, niż pamiętałem. Tylko jak wytłumaczysz Węgry? Albo Danię. Tam (według mapki) są.

kwik pisze...

Wrzuciłem nieco nieświeżą, ale za to dokładniejszą mapkę, na której kruków na Węgrzech nie ma. Ale w Danii faktycznie występuje powszechnie. Może tam nigdy do kruków nie strzelali?

Anonimowy pisze...

To zmienia naturalnie postać rzeczy. Zupełnie. teraz pozostaje tylko pytanie, czy aktualna mapka wikipedyczna jest (co prawdopodobne) badziewiowata, czy też świat zmienił się radykalnie od 1983 roku. Bo na wikipedyczenej niewystępowanie kruka rozciąga się po granicę z Białorusią.

telemach pisze...

To byłem ja.

kwik pisze...

Sytuacja kruka w Europie pod koniec ubiegłego wieku zaczęła się wyraźnie poprawiać, np. udało się go reintrodukować w Holandii (przy użyciu kruków niemieckich) i dziś występuje praktycznie w całej Europie. Tu piszą: "Its European breeding population is large (>450,000 pairs), and underwent a large increase between 1970-1990" i pokazują mapkę bez białych plam (w Europie). Zdaje się te wszystkie mapki można sobie w buty wsadzić, albo przynajmniej częściowo.

kwik pisze...

Ha, dokopałem się nawet źródła tych mądrości, pochodzą z Detailed species account from Birds in Europe: population estimates, trends and conservation status (BirdLife International 2004) z http://birdlife.org

telemach pisze...

Z tego:
http://www.ebcc.info/index.php?ID=178
wynika, że populacja podwoiła się w ciągu 10 lat - by znów zacząć powoli spadać. Zupełnie bez pomocy myśliwych. Tak że nie wiem, do czego oni chcą musieć strzelać.

kwik pisze...

Wykres który linkujesz dotyczy Holandii, a chcą strzelać do naszych kruków w powiecie szczycieńskim. Myślę że myśliwi po prostu nie lubią kruków i zarazem chcą sobie postrzelać.

Z drugiej strony może w jakimś jednym powiecie warto dać myśliwym wolną rękę i sprawiedliwie ocenić skutki ich działań; nawet jeśli eksterminacja kruków okaże się bez sensu, to przecież ich populacja szybko się odrodzi. Z trzeciej strony kruki w badaniach wypadają czasem lepiej niż szympansy, więc może nawet dorównują inteligencją niektórym myśliwym, tym bardziej że są zwykle trzeźwe. Chyba po prostu nie wypada do kruków strzelać.

telemach pisze...

@więc może nawet dorównują inteligencją niektórym myśliwym, tym bardziej że są zwykle trzeźwe

oj przyda mi się

telemach pisze...

Wiesz, zastanowiłem się nad tym:
"Its European breeding population is large (>450,000 pairs), and underwent a large increase between 1970-1990"

Jeśli to prawda, to w całej Europie żyje mniej kruków, niż Kielce ze Szczecinem mają mieszkańców. I to ma być plaga? Strasznie głupi i źli ci myśliiwi.

kwik pisze...

No nie, bo 450 000 par to dwa razy tyle osobników. Co jeszcze nie znaczy, że wypada używać określenia plaga.

telemach pisze...

1,16 kruka/km kwadratowy. Faktycznie, nawet po uwzględnieniu mało. Swoją drogą ciekawe, czy ktoś podjął próbę zdefiniowania plagi.

kwik pisze...

Może najlepiej wyrazić w gramach na metr kwadratowy.

Żadna próba mi niestraszna, a co tam. Trzymając się Pisma Św. plaga to coś, co powtórzone 10 razy przekona nawet najbardziej tępego faraona. W postaci średniowiecznej epidemii dżumy plaga to coś, co zabija 1/3 populacji. Ja bym ostrożnie podzielił przez dwa albo nawet trzy, co pozwoli zakwalifikować jako plagę także np. fitoftorozę w Irlandii czy bolszewicki hołodomor na Ukrainie. Kruki się nijak nie kwalifikują.

kwik pisze...

Jak widzę Wajrak nie odpuszcza - i dobrze: Kruki dalej do odstrzału?