niedziela, 3 czerwca 2012, 06:26

sprzedawcy dziurawych kondonów

Może wreszcie drgnęło w skompromitowanej wielokrotnie branży — pierwszy sprzedawca dziurawych kondonów potrafiący powiedzieć: That’s a spectacular failure for our company, and for the antivirus industry in general. Chodzi rzecz jasna o Stuxnet, DuQu i Flame. A na drugą nóżkę Aurora, Night Dragon i Shady Rat — They left McAfee, Alperovitch says, because it and the rest of the cyber-security industry are building the wrong products.

Jeśli ktoś jeszcze nie wie, Twittera można (wygodnie?) czytać w postaci RSS. Przepis do wyguglania.

8 komentarzy:

cmos pisze...

Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi. Jak kupisz kamizelkę kuloodporną to ona nie zabezpieczy Cię przed pociskiem z działa. Znaczy wytwórcy kamizelek kuloodpornych też "sprzedają dziurawe kondony"?
Nie ma na świecie nic dającego 100% ochrony przed dowolnym zagrożeniem, dlaczego akurat programy antywirusowe miałyby być wyjątkiem?

kwik pisze...

Chodzi mi o generalną bezużyteczność programów antywirusowych, reklamowanych przecież jako skuteczne zabezpieczenie przed wirusami. A zamiast zabezpieczenia dostajemy fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście antywirusy ratują nas przed niektórymi skutkami karygodnej głupoty i nieodpowiedzialności, ale chyba nie tędy droga. (Nad)używając Twojej metafory, czemu w ogóle mamy nosić uciążliwe kamizelki kuloodporne, skoro nie jest to skuteczne rozwiązanie?

cmos pisze...

Chodzi mi o generalną bezużyteczność programów antywirusowych

Spróbuj przez dłuższy czas podziałać bez aktywnego antywirusa i wtedy pogadamy o bezużyteczności.
Ciągnąc dalej analogię: To że kamizelka kuloodporna zabezpiecza tylko przez pociskami pistoletowymi na korpus nie oznacza, że że jest bezużyteczna. Do zwykłego użytkownika z kraju innego niż Iran nie strzelają zbyt często z granatnika, a z pistoletów cały czas.

kwik pisze...

Jeśli chesz możemy pogadać o ich bezużyteczności już dziś, od lat się obywam bez antywirusów, na razie bez strat. I chyba nawet już nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym antywirus przed czymś by mnie ochronił. Bo raczej wiem czego nie należy robić i tego nie robię, wiem też co należy robić i to robię.

Nie klikam bezmyślnie w załączniki, nie ściągam badziewnych programów z internetów, odinstalowałem Javę i Flasha (Flasha mam tylko w Chrome), rzecz jasna wyłączyłem automatyczne uruchamianie wirusów z pendrajwów, dbam żeby jak najszybciej instalować ważne aktualizacje z Microsoftu, używam dwóch pożytecznych programów autoruns i procexp.

kwik pisze...

O, i jeszcze jedno. Gdy instaluję aktualizacje patrzę co instaluję. Tak więc np. Flame'a w opisany niżej sposób bym sobie nie zainstalował:
‘Gadget’ in the middle: Flame malware spreading vector identified

cmos pisze...

No dobrze, ale ze stwierdzenia "Chodzę tylko po bezpiecznej okolicy i tylko w dzień" nijak nie wynika bezużyteczność kamizelek kuloodpornych w ogóle. Ja rozumiem że dla Ciebie antywirus jest bezużyteczny, ale uważam że za bardzo generalizujesz.

kwik pisze...

No nie, chodzę po tej samej okolicy, tylko zachowuję się mądrzej i ostrożniej. Ale zgoda, przesadziłem z generalizacją. Antywirusy nie są bezużyteczne, natomiast nie chronią przed niczym, przed czym odpowiednio wyedukowany użytkownik uchroni się sam. Co gorsza dają złudne poczucie bezpieczeństwa, a odpowiednio wyedukowany użytkownik ma stałą świadomość ryzyka.

kwik pisze...

Rzecz jasna miało być: Antywirusy nie są bezużyteczne, natomiast chronią tylko przed tym, przed czym odpowiednio wyedukowany użytkownik uchroni się sam.