czwartek, 27 listopada 2008, 20:30

klapa wyciągu z miłorzębu

Dobra wiadomość dla ludzi wydających pieniądze na różne ekstrakty z miłorzębu dwuklapowego (Ginkgo biloba), zwanego złośliwie japońskim (pochodzi z Chin). Opublikowano niedawno wyniki dużego badania, największego do tej pory, w którym wzięło udział 3 tys. osób w starszym wieku. Ekstrakt z miłorzębu nie poprawia pamięci, nie zapobiega też jej utracie. Można więc parę złoty zaoszczędzić.

Wyniki opublikował Journal of the American Medical Association, który wcale nie jest dziennikiem, tylko tygodnikiem. Strasznie to wszystko pokręcone, prawda? Tu są: Ginkgo biloba for Prevention of Dementia. Mnie wystarczy podsumowanie – nie polecają:

In summary, in this randomized clinical trial in 3069 older adults with normal cognitive function or mild deficits, G biloba showed no benefit for reducing all-cause dementia or dementia of the Alzheimer type. A central issue in testing of complementary and alternative medications is the formulation of the compounds. This study used a requisite standardized formulation of G biloba extract with specified amounts of the active ingredients in a dosage based on the highest doses used and reported in the literature. The extract we tested is among the best characterized and is the one for which the most efficacy data are available. Thus, we believe that the results are applicable to other G biloba extracts. Based on the results of this trial, G biloba cannot be recommended for the purpose of preventing dementia.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

wartość dodana
Kwik, dopisujesz swoje intrepretacje. Dodajesz swoją wartość dodaną. W owym raporcie pisze

"showed no benefit for reducing"

Co jest faktem (niechby). Pokazują, że demencja się nie cofa, zebrali 3000 dziadków i babć, 75 lat lub więcej. Zrobili porządnie, z grupą kontrolna i placebo, a jakże. Nijak się nie cofa.

Ale dali logicznego ciała. A Ty, kwiku, w ślad za nimi.

Albowiem, piszą (a Ty w ślad):
"Based on the results of this trial, Gbiloba cannot be recommended for the purpose of preventing
dementia."

No, zgadzamy się, że (75+)-latkom nie warto rekomendować.

Ale nijak nie wynika, że 40- (lub 50-, lub 30-, lub 60-, lub 27-etc.) nie można rekomendować.

Ostatnie zdanie raportu - nadużycie.

Ostatnie zdanie raportu - nadużycie.

Anonimowy pisze...

A! Jeszzce jedno
(primo, sorry za powtórzenie konkluzji)

Ale, pytanie - kto wytłuścił konkluzję?????

No, kto?

Anonimowy pisze...

@ tichy
Ten wytłuścił, co ma tłuste paluszki. A pod jakimi hasłami sprzedawane są cudowne ekstrakty z miłorzębu, te różne ginkgo-czary?

Autorzy nie wykluczają tego co sugerujesz, to przecież poważni ludzie:
One potential limitation of the trial is that, because the delay from initial brain changes to clinical dementia is known to be long, it is possible that an effect of G biloba, positive or negative, may take many more years to manifest.

Masz oczywiście rację, jednak w rzeczywistości po ekstrakty z ginkgo sięgają ludzie, którym JUŻ pamięć szwankuje. Ludzie starsi. A nie młodsi, z nadzieją na efekty za kilkadziesiąt lat.

Anonimowy pisze...

kwik
Gingko biloba też mam, ale ostatnio znacznie bardziej przydatnym uznaję cytryńca (schizeandra chinensis).Były różne próby, podobno także na pracownikach kopalni (i to pracujących tam nie z własnej woli), wskazujące na pozytywne wpływy. Ale najbardziej przekonały mnie próby dokonane na własnej osobie w warunkach skarajnych.
Oprócz tego zalecaną formą są kropelki na spirytusie, co bardzo mi odpowiada.
Polecam i pozdrawiam

Anonimowy pisze...

@ KJWojtas
O cytryńcu nic nie wiem, ale jeśli to owoc na spirytusie, to powinno być smaczne i zdrowe.

Anonimowy pisze...

Klapa
w niczym nie zmienia mojej milosci do milorzebow. Wyjatkowe drzewa! Pokroj, liscie...No i zadne inne drzewo nie daje takich cytrynowych odcieni jesienia.
Co i raz jakis dokupuje z nadzieją, ze w tym tlumku trafiaja sie i chlopcy, i dziewczeta (co podobno mozna poznac po lisciach, ale przy tej ilosci podgatunkow...).

Anonimowy pisze...

MEP.
Zaiste piękne są. A miłość powinna być bezinteresowna, a nie ze strachu przed sklerozą.

Z każdym dokupionym wzrasta prawdopodobieństwo posiadania obu płci. Żeńskie liście są chyba mniej powcinane, tak to przynajmniej wygląda:
http://mason.gmu.edu/~jlawrey/biol304/biol304/female%20ginkgo.jpg

Anonimowy pisze...

>kwik
stopien powcinania sprawdza sie (najprawdopodobniej) przy wersji "klasycznej". Przy odmianach bardziej fantazyjnych, takich "pierzastych" wszystko jest powcinane. :)

Anonimowy pisze...

@ MEP.
Podobno męskie i żeńskie różnią się nieco kształtem jednego chromosomu, jest też chyba już sonda genetyczna sprawdzająca płeć.

Przy okazji dowiedziałem się, że nazwa ginkgo (przekręcana często na gingko) jest przez pomyłkę, powinno być ginkyo. A jego najbardziej starożytna nazwa to "kacza łapa":
http://www.xs4all.nl/~kwanten/name.htm