Ale to jednak nie jest uczciwe przedstawienie sprawy. Na innych zdjęciach sytuacja wygląda inaczej. Czy jak to mówią zgoła odmiennie.
niedziela, 11 marca 2018, 16:22
sobota, 19 sierpnia 2017, 05:46
kwagga
Pisanie o doszczętnie wybitych zwierzętach jest prawie tak przygnębiające jak czytanie o tym. Co prawda zdarzały się wcześniej dużo gorsze kataklizmy, a życie na Ziemi i tak od początku skazane jest na zagładę (Słońce nim zgaśnie najpierw spali wszystko). Ale jak się tym pocieszyć, gdy tak trudno się wzruszyć losem trylobitów, a i Słońce na razie trzyma się całkiem nieźle. Lokalny pożytek z wybicia wielu gatunków zwierząt mają chyba współcześni myśliwi, prawdziwi miłośnicy przyrody. Niepodważalnym dowodem ich miłości może być to, że żadnego gatunku ostatnio nie zlikwidowali. Wcześniej ludzka bezmyślność mogła najwyżej świadczyć o przewadze boskiej mądrości, dbającej by wilk był syty i owca niewymarła. Z drugiej strony, że Bóg coś dobrego stworzył, a człowiek to stworzenie nieodwracalnie zniszczył, mogło być też źródłem cennych ateistycznych refleksji. Że człowiek potrafi wybić wszystko, także siebie. Dziś już nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że oko opatrzności czuwa i jakaś niewidzialna ręka powstrzyma nas w porę przed samozagładą. Rakiety dalekiego zasięgu z głowicami atomowymi mogą mieć już nawet odżywiający się błotem i trawą Koreańczycy Pn, a efekty globalnego ocieplenia będą niestety coraz bardziej upokarzające.
Natknąłem się niedawno na smutne zdjęcie żywej kwaggi, jedno z tych co w Wikipedii i pewnie z okazji rocznicy śmierci ostatniej (12 sierpnia 1883). A że akurat wcześniej czytałem po co zebrom pasy, to wnet błyskotliwie skojarzyłem, że kwagga miała pasy tylko tam, gdzie nie sięgała ogonem. No bo te pasy — jak coraz śmielej twierdzą naukowcy — mają podobno zniechęcać muchy do siadania. Zagadka uderzającej pasiastości zebr z pewnością dręczyła każdego młodego przyrodnika, taki antykamuflaż wygląda na aposematyzm, a zebra może najwyżej kopnąć albo ugryźć i np. lwów to nie odstrasza. Kompromisowe umaszczenie kwaggi pokazuje chyba, że jaskrawa pasiastość jednak kosztuje i opłaca się tylko wtedy, gdy muchy są gorszym utrapieniem niż lwy. Mogę więc podejrzewać, że na samym południu Afryki, tam gdzie kiedyś żyły kwaggi, much było znacznie mniej albo były mniej szkodliwe. Lwy są mało wymagające, panowały kiedyś na znacznie większym obszarze niż dziś, także w południowej Europie. Islam zresztą też.
Przy okazji dowiedziałem się, że płody zebry są najpierw ciemne, a potem robią im się jasne pasy. Szkoda, że nie nagrano głosu kwaggi, zapewne przypominał głos jakiejś innej zebry. Na tle pomysłów wskrzeszania wymarłych mamutów czy turów projekt wskrzeszenia kwaggi wygląda dość rozsądnie. Nie są to rzecz jasna prawdziwe kwaggi, ale można przynajmniej sprawdzić jak na nich muchy siadają.
wtorek, 3 listopada 2015, 04:17
nowa medycyna grenlandzka
Zainspirował mnie przeczytany właśnie na BBC tekst o ssakach które chorują na raka rzadko albo wcale. Słoń, wal grenlandzki i oczywiście golec: The animal that doesn't get cancer. Słoń jaki jest każdy widzi, pomarszczony od urodzenia, całe życie na koszmarnej wegetariańskiej diecie. Golce podobno w ogóle nie mają nowotworów, ale życie golca jest beznadziejnie nudne, wcale nie takie długie, a uroda typowo podziemna. Zdecydowanie najdłużej żyją jednak wale grenlandzkie, gdybym był brukowcem bez wahania napisałbym, że posiadły sekret długowieczności. Porównując słonie, gole i walce szybko dojdziemy do rewelacyjnych wniosków. Choć słonie i golce są mocno pomarszczone, to wale nie są wcale, a więc to jednak nie to. Nie chodzi też o wegetarianizm (gwarantujący z pewnością tylko wzdęcia), wale jedzą przecież skorupiaki. Nie trzeba się więc marszczyć i żywić marchwią. Nie wystarczy też być dużym, inne wieloryby nie żyją aż tak długo. Żeby być tak długowiecznym i zdrowym jak wal trzeba po prostu mieć jego geny.
Niektórzy przeciwnicy żywności z GMO pewnie wierzą, że obce geny mogą się przedostać do naszych komórek drogą pokarmową, tak jak priony. Ja w to nie wierzę, zresztą mam lepszy pomysł, odwołujący się do tradycji najlepszych religii. Na początku roku opublikowano genom wala, z sugestiami które geny mają odpowiadać za długowieczność i chronić przed nowotworami. Proponuję więc wczytać sobie te geny, dla ułatwienia przebywając w wannie wypełnionej zimną słoną wodą i przegryzając skorupiakami. Może wystarczy odsłuchać, może warto wzmocnić efekt wciągając wodę ustami i wypuszczając nosem. Wiadomo o co chodzi, być jak wal grenlandzki i żyć 200 lat. Przy okazji warto się pozbyć niektórych naszych złych genów. Tu nie mam dobrego pomysłu, ale chyba najlepiej je wypluć. Nasi dziadowie często spluwali i nie chorowali na raka. Rak — to się cofnie!
środa, 24 października 2012, 19:44
piątek, 24 kwietnia 2009, 03:03
mamy krowę
"We found that cows are much more similar to us than rodents are," said Professor Gibbs. "This is because rodents are evolving much faster." (Odkryliśmy, że krowy są dużo bardziej podobne do nas niż gryzonie - mówi profesor Gibbs - a jest tak dlatego, że gryzonie ewoluują dużo szybciej).
Problem w tym, że szczury to jednak nasi bliżsi krewni niż krowy. Krewnych się nie wybiera, więc wypierać się ich też nie wypada. Mamy wspólnego przodka z krowami, ale wspólnego przodka ze szczurami mieliśmy jeszcze później. Dlatego razem z gryzoniami i zającami jesteśmy w grupie Euarchontoglires, a krowy wraz z psami (i prawie całą resztą zoo) są Laurasiatheria.
Gibbs niewątpliwie o tym wie i właśnie dlatego podnieca się naszym podobieństwem do krowy (a raczej podobieństwem naszego genomu do krowiego). Pewnie nawet wszystko wyjaśnił, ale dziennikarze wiedzą lepiej co jest ważne, a co można pominąć. Dlatego czasem warto posłuchać długiego nudnego podcasta, gdzie taki naukowiec sobie gada, a dziennikarz mu niczego nie wycina.
DODANE: W Rzepie: DNA prawdę powie o krowie ("Rozszyfrowano genom krowy. Dzięki temu nasze steki dorównają argentyńskim"; "Genetyka może wspomóc sztukę dojenia")
W Wyborczej lepiej: Krowa literka po literce.
Mooove Over Humans, the Cow Genome is Here - tu jest wyjaśnione właśnie tak, jak bym sobie życzył: Although humans share a more recent common ancestor with rodents than they do with cows, it turns out that our genome more closely resembles those of cows and dogs. This is probably because mice and rats evolve so quickly thanks to rapid reproduction, much quicker than other species, says one of the team leaders, Kim Worley, a genomicist from Baylor College of Medicine in Houston, Texas, where the sequencing was done.
poniedziałek, 21 lipca 2008, 00:28
awans śmierdzieli i inne przepychanki
Wszystkie te rewolucje w systematyce drapieżnych można z powodzeniem wykorzystać do testowania nieświeżości nowych encyklopedii, słowników czy podręczników.
Miłośnikom nieustraszonych skunksów polecam Dragoo Institute for the Betterment of Skunks and Skunk Reputations.
wtorek, 6 maja 2008, 21:05
uch uch uchatek

Proszę jednak nie myśleć źle o uchatkach. Ludzie robią jeszcze głupsze rzeczy (polecam wersję angielskojęzyczną, o wiele ciekawsza; przy okazji warto też przeczytać o śmierci Stephena Milligana).
Na szczęście nie wszystkie ssaki zachowują się tak głupio jak niektóre uchatki i niektórzy ludzie. Na koniec coś budującego — Mądry Hans. Hans był koniem, który tak dobrze nauczył się rozumieć mowę ciała swojego tresera (i innych ludzi), że podejrzewano go o inteligencję podobną do ludzkiej. W polskiej wersji wikipedii tego nie ma, ale w angielskiej opisany jest tzw. efekt Mądrego Hansa. Z grubsza i w skrócie chodzi o mimowolne przekazywanie sygnałów sugerujących odpowiedzi. Mądry Hans jest mi szczególnie bliski, ponieważ mnie także podejrzewano kiedyś o nieprzeciętną inteligencję. A robiłem tylko to, co Hans.
DODANE: na razie nic lepszego o rozgryzaniu Mądrego Hansa nie znalazłem: Pfungst and the Blight of Lay-public Anthropomorphism
DODANE: Czy wiedzieliście, że marakasy to instrumenty muzyczne z grupy idiofonów uderzanych?
czwartek, 31 stycznia 2008, 22:45
białe wilki
Próbowałem znaleźć coś więcej o białych wilkach, zamiast tego znalazłem zielone niedźwiedzie polarne. Ale okazuje się, że wilki arktyczne są nawet w polskiej wikipedii. Tylko nazywają się polarne. Nazwa arktyczny jest pewnie lepsza niż polarny, bo bieguny są dwa, a Arktyka jedna. Ale to już nie mój problem. I tak zawsze wiedziałem, że niedźwiedzie polarne nie polują na pingwiny.
DODANE:
Pomarańczowy kalafior u Bromka na blogu. Nameste zaś wystąpił kiedyś z Małą Filipiką przeciwko Kapuście (autor uderza też w kalafiory, kalarepy i brukselki - ale brokuła nie śmiał ruszyć).
No i Młode okapi w berlińskim ZOO
