Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwo. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 września 2014, 19:32

mierzę się z Żubrem

Biorąc pod uwagę ekstremalnie napiętą sytuację w związku z inwazją Rosji na Ukrainę postanowiłem się zrelaksować alkoholem. Sięgnęłem po coś taniego, dobrego i pięknie zreklamowanego więc już pewnie wszyscy wiedzą że chodzi o Żubr. Żubra częściowo pochwalił nawet sam Jerry Coyne pisząc iż te jego ulubione polskie piwo.

Będąc anemikiem koledzy ostrzegali mnie, że mogę mieć problemy z otwraciem Żubra. Nic z tych rzeczy poszło od razu. Niestety nikt mnie nie powiedział że puszkę trzeba trzymać zawleczką do góry. Pamiętałem natomiast słowa sierżanta Głowiny "lepiej żeby ci jaja urwało niż głowę bo zawsze możesz poprosić sąsiada a nikt za ciebie nie pomyśli" i trochę się obryzgałem.

Żubr jest dobrz znanago koloru żółtego natomiast różni się nieco smakiem, zawartością alkoholu (6^) i silniej się pieni. W smaku nie ma szczególnego smaku, czuć głównie źródlaną wodę co wybija go na plus spośród innych polskich piw które czuć tanimi środkani czystościwoymi. To są moje subiektywne odczucia i generalnie uważam że zamiast się mądrzyć każdy powinien pić na co go stać.

Oglądałem wczoraj telewizję Republikę i tam ciągle mówili o wojnie i że jak Ruskie nas napadną to trzeba będzie ogłosić przetarg na zakup uzbrojenia dla polskiej armii bo takie są procedury unijne. Padło też retoryczne pytanie ile Polaków umie strzelać. Ale nikt nie zdefiniował co znaczy "strzelać" i "umie".

wtorek, 24 marca 2009, 02:24

piwo im. St. Staszica

Staszic Żydów nie lubił, lubił za to piwo, a przynajmniej spożywał je od rana: "… na śniadanie miewał piwo grzane z chlebem …" (Bolesław Limanowski, 1889, Żywot Stanisława Staszica, str. 33). W dziele życia, czyli Przestrogach dla Polski (1790), Staszic zauważa, że gdyby i chłopi pili piwo zamiast gorzałki, to sprawy polskie wyglądałyby o wiele lepiej. Niestety, na przeszkodzie stał zawzięty Żyd:

Rolnik w Polsce, w kraju północnym, potrzebuje w pewnej mierze trunków gorących. Wszystkie trunki, a osobliwie gorzałka, która jest Polsce naturalną, ma tę straszną własność, iż na kilka godzin pozbawia człowieka z rozumu, z przytomności i z pamięci.
   Żydom oddawać szafunek tak strasznego w swoich skutkach trunku jest powierzać majątek naszego rolnika ludziom bez wiary, na chrześcijan zawziętym, i podawać tymże w ręce narzędzie, z którym mogą bezkarnie używać majątku rolnika.
   Zna dobrze żydowstwo, jak zyskowną dla nich być może własność trunku takiego, jak sposobowi ich myślenia arcydogodna, przeto nigdy do szynkowania piwa nie garnie się chciwie, bo piwo nie odbierając człowiekowi przytomności nie łatwi do krzywdzenia go sposobów. W Polsce, kraju tak zimnym, nie można trunków gorących zakazywać, ale rozum rząd dobry wyciąga, aby żadną miarą szynk gorzałki nie był pozwolony Żydom.


Staszic uważa, że aby Żydzi nie szkodzili powstaniu rolnictwa i miast wzrostowi wystarczą zaledwie dwa prawa: Pierwsze: aby żaden Żyd w całej Polsce nie mógł szynkować trunków. I drugie: zlikwidowanie żydowskiej autonomii (czyli osobnych praw i sędziów). Skupmy się jednak na piwie.

W późniejszym (i mniej znanym) O przyczynach szkodliwości Żydów i o środkach usposobienia ich, aby się społeczeństwu użytecznymi stali (1818) Wielki Syn Ziemi Pilskiej podsuwa aż 24 szczegółowe propozycje unieszkodliwienia Żydów, z uwięzieniem wszystkich w miejskich gettach i przymusową ich polonizacją włącznie. I trudno się Staszicowi dziwić, skoro Żydzi, którzy nigdy nie garnęli się do szynkowania piwa, teraz je już nawet umyślnie psują:

Żydzi w innych narodach Europy, którzy swoją szkodliwością zmusili do gwałtownych przeciw nim środków, nie zajmowali się tam szynkiem wszystkich trunków. Zajmowali się częścią, tylko kupczeniem wina. Jakaż już w tym samym różnica w stosunkach szkodliwości tamtych do szkodliwości Żydów naszych! Inne trunki: wino, piwo są łagodniejsze, są najmniej szkodliwe, nie ułatwiają sposobów do oszukaństwa, do bezkarnego użytkowania z oszukanych. Te trunki tylko w wielkiej ilości naruszają i burzą porządek w organizacji ludzkiej; mieszają władze umysłowe. W związku z tym, Żydzi u nas najmniej do takich trunków się biorą, owszem są niesprzyjającymi piwu, od którego użytkowania usilnie nasz lud odmawiają i odwodzą; piwa zaś na szynk im wstawiane, umyślnie psują trzymaniem ich w nieczystości, aby od tego napoju lud się odrażał.
   Przeciwnie gorzałka, w małej mierze czyni niezwłoczne skutki na ciele i duszy człowieka; obezwładnia pierwsze, a miesza działanie drugiej. Gorzałczany alkohol uderza szczególnie w nerwy i organizację umysłową, odbiera jej władzę zastanawiania się, pamięci, rozwagi i całej władzy nad naszym ciałem.
(Et cetera, ale chyba wszyscy już wiemy — choćby z lektury Staszica — jak strasznie uderza gorzałczany alkohol).

A dziś wieś polska trzeźwa i kwitnąca, Żyda na niej nie uświadczysz, a piwo pasteryzowane stoi w czystych polskich lodówkach. Ale by się Staszic cieszył! Staszic zmarł w 1826. Pierwszą pasteryzację przeprowadzili Pasteur i Bernard w 1862. Podobno chodziło o piwo.
DODANE (29 3 2009):
Z JewishEncyclopedia.com, hasło STERN, ABRAHAM:
Minister Stasitz, the owner of Hrubieszow, discovered the natural aptitude of young Stern and encouraged him to devote himself to the study of mathematics, Latin, and German, later sending him to Warsaw to continue his studies.
Staszic nie był właścicielem Hrubieszowa, tylko okolicznych wsi. Zdaje się.
DODANE: (2 4 2009) It requires a special effort for us to read something like the following without distaste: "It seems at first sight a monstrous supposition that the jet blackness of the negro has been gained through sexual selection [ie, is attractive to the opposite sex]" - tak pisze Dawkins o Darwinie piszącym w "The Descent of Man". To prawda, uznanie innych ludzi za nie gorszych od nas wymaga czasem sporego wysiłku. Nie ma co owijać w bawełnę, przecież myślę o Staszicu i Darwinie równie źle, jak oni o Żydach (Staszic) czy Murzynach (Darwin).

sobota, 21 marca 2009, 15:11

zupa rumfordzka

W Dużym Formacie Wyborczej Jerzy Tomaszewski opowiada o Wielkim Kryzysie w sanacyjnej Polsce ("Krach w Polsce, lud w sławojce"):
Stałym elementem miejskiego pejzażu były w tamtych latach długie kolejki przed garkuchniami wydającymi darmową zupę. Najbardziej ceniona była pożywna tzw. zupa rumfordzka, od imienia jej angielskiego wynalazcy, który skomponował ją tak, by zapewniła ona przetrwanie bezrobotnym pozbawionym innego pożywienia. Jeszcze do niedawna rozmaite warianty tej zupy serwowane były w stołówkach, ale nikt już nie pamiętał, jakie były jej początki.

Twórcą zupy - po składzie sądząc, paskudnej - okazał się niezwykle wszechstronny Benjamin Thompson hrabia Rumford. Ale to można znaleźć nawet w słowniku Kopalińskiego.

sobota, 15 marca 2008, 22:09

kto ma przewagę w internecie

Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota - Jarosław Kaczyński, 2008, część nie do końca autoryzowanego wywiadu, udzielonego w ogromnym pośpiechu.

Na blogu Orlińskiego (swój chłop, nie dość, że interesuje się Salonem24, zwanym przez niego pieszczotliwie Psychiatrykiem24, to jeszcze jest wielkim fanem Linuxa) znajdziemy sugestię, że swoją wiedzę o internecie i jego użytkownikach J. Kaczyński mógł zaczerpnąć z brodwejowskiego muzikalu Avenue Q (full puppet nudity).

O Avenue Q wspominał już kiedyś (choć nieco okrężną drogą) nasz Gniewomir, chodzi właśnie o piosenkę The Internet Is For Porn. Co gorsza, wg Googla piwo występuje na Salonie24 ponad 800 razy (dla porównania woda niecałe 1000, a przecież woda służy nie tylko do picia, jest też woda na młyn i woda z mózgu). Nie twierdzę, że wiedza J. Kaczyńskiego o internecie pochodzi akurat z Salonu24. Ale i tak lepiej się zastanawiajmy, co i z czym w ręku piszemy, ktoś to przecież może czytać.

A tu jest link do strony z klipami z Avenue Q, nie wiem czy fajne, bo nie chce mi się instalować RealPlayera.

DODANE (21 marca 2009) - sytuacja się zmieniła i dziś już inny ktuś trzyma rękę na www.psychiatryk24.pl (IP 212.75.96.158), wszystko poniżej jest więc nieaktualne.

DODANE: jak widzę jest www.psychiatryk24.pl nieco stylizowany na S24 (fawikonka), ale wyświetla tylko:
Site error: the file /var/www/html/main.php requires the ionCube PHP Loader ioncube_loader_lin_5.2.so to be installed by the site administrator.

Ale poniżej dowód, że psychiatryk24=salon24, więc mógłby chyba przekierowywać?

tracert www.psychiatryk24.pl

Tracing route to salon24.pl [207.58.180.67]
over a maximum of 30 hops:

1 1 ms 1 ms 1 ms local.gateway [192.168.1.1]
2 28 ms 26 ms 24 ms war-ru1.neo2.tpnet.pl [213.25.2.4]
3 * * 15 ms ge-2-2-3.war-r3.tpnet.pl [213.25.5.65]
4 206 ms 303 ms * ge-2-0-0.war-r4.tpnet.pl [194.204.175.226]
5 47 ms 67 ms 97 ms 217.6.24.165
6 738 ms 862 ms 940 ms 217.239.41.6
7 711 ms 151 ms 145 ms 62.153.203.126
8 147 ms 148 ms 124 ms 209.50.254.70
9 146 ms 148 ms 150 ms sc-smv2145.servint.net [209.50.228.16]
10 134 ms 145 ms 127 ms sirius.host8.biz [207.58.180.67]

Trace complete.

tracert www.salon24.pl

Tracing route to www.salon24.pl [207.58.180.67]
over a maximum of 30 hops:

1 1 ms 1 ms 1 ms local.gateway [192.168.1.1]
2 29 ms 23 ms 26 ms war-ru1.neo2.tpnet.pl [213.25.2.4]
3 39 ms * * ge-2-2-3.war-r3.tpnet.pl [213.25.5.65]
4 * 33 ms * ge-2-0-0.war-r4.tpnet.pl [194.204.175.226]
5 54 ms 50 ms 50 ms 217.6.24.165
6 132 ms 126 ms 147 ms 217.239.41.6
7 141 ms 126 ms 148 ms 62.153.203.126
8 126 ms 123 ms 124 ms 209.50.254.70
9 138 ms 150 ms 148 ms sc-smv2145.servint.net [209.50.228.16]
10 142 ms 148 ms 148 ms sirius.host8.biz [207.58.180.67]

Trace complete.

czwartek, 12 lipca 2007, 06:05

jestem ekoseksualny

W największym skrócie chodzi o to, że nie wyobrażam sobie życia z partnerem, który je tłustą wieprzowinę peklowaną saletrą, ma w nosie segregowanie śmieci i zużywa niepotrzebnie prąd. Niby serce nie sługa, ale spróbujcie wyobrazić sobie życie z człowiekiem, po którym zawsze trzeba gasić światło i stale sprawdzać czy wrzucił śmieci do właściwego pojemnika. Jak z dzieckiem. Bądźmy realistami, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, nawet jeśli się bardzo chce i stara. Ile razy można powtórzyć "nie kupuj proszę piwa w puszkach, butelkowane jest lepsze", nie nabierając obrzydzenia do siebie? Nie mówię już o gotowaniu, tu dopiero można się pożreć, najlepiej od razu ustalić, że jemy tylko na mieście (tylko kogo na to stać). Ale nawet na mieście nie mogę patrzeć na ludzi popijających coca-colą potrawy, które można popić winem

Życie w zgodzie z przyrodą nie jest moją nową religią, zaczęło się od dziecinnej miłości do psów i kotów, gór i morza, potem obrzydło mi mięso (teraz jem już tylko ryby i owoce morza, owoce gór też jem), śmieci segreguję od niedawna, dopiero gdy pojawiły się w okolicy pierwsze pojemniki. Próbowałem namówić rodziców, ale im się źle kojarzy, w dzieciństwie musieli zbierać makulaturę. Nie warto nikogo namawiać, wystarczy bodziec ekonomiczny. Ci którzy mają w domu wodomierze oszczędzają wodę, a reszta nie (do dziś pamiętam wstyd, gdy znajomi u których mieszkałem za granicą poprosili mnie o oszczędzanie wody, a ja nie wiedziałem nawet, skąd wiedzą że tyle czasu spędzam pod prysznicem).

Niektórzy ludzie faktycznie robią ze swojej "ekologiczności" religię i popadając w fanatyzm zaraz się zapętlają, bo to co wczoraj było zdrowe dziś okazuje się niezdrowe i tak w kółko. Jedna znajoma najpierw wymieniła wszystkie żarówki na energooszczędne, potem przeczytała, że świetlówki są szkodliwe dla oczu i znowu ma żarówki. Najpierw mnie namawiała, teraz mnie straszy. Sam nie lubię jak mi ktoś mówi, co mam robić, więc ja nikogo namawiać nie zamierzam. Nikogo też nie będę na siłę zmieniać. Więc może lepiej od razu uprzedzić, że jestem ekoseksualny?