Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 listopada 2019, 23:17

rafy i raniuszki

Jesień długo ładna była, ale ładna się skończyła. Teraz jest mroczno, chłodno i wilgotno. Na spacer po lesie raz w tygodniu trzeba iść, a z braku bodźców wzrokowych byle co mnie ucieszy. Np. porośnięte grzybami pniaki brzozowe.

Pojawiło się mnóstwo raniuszków, nie są wcale płochliwe, można im łatwo robić zdjęcia. Szkoda tylko że jest ciemno.

Próbując ustalić jakie grzyby obrosły pieńki znalazłem niechcący receptę na uniknięcie katastrofy klimatycznej — jest w naszej wikipedii pod hasłem Grzyby nadrzewne. Wystarczy wytępić grzyby rozkładające drewno:

"W przyrodzie jednak grzyby te jako reducenci odgrywają bardzo ważną rolę. Rozkładając drewno, umożliwiają bowiem powrót jego składników do ekosystemów i niezbędny dla życia na Ziemi obieg materii w przyrodzie. Lasy na świecie wiążą rocznie w drewnie około 400 mld ton dwutlenku węgla. Gdyby nie rozkład tego drewna, cały zapas tego gazu na Ziemi wyczerpałby się po około 20–30 latach".

czwartek, 1 października 2015, 00:00

Lycoperdon, Marasmius, Macrolepiota

Marasmius, Lycoperdon, Macrolepiota Długo nie mogąc się doczekać jakichś lepszych grzybów w lesie nazbierałem pod domem to co widać na obrazku. Usmażyłem to wszystko z cebulą (żeby było więcej, ale nie wiem czy słusznie). U góry młode kanie, u dołu z lewej młode purchawki (otarte), u dołu z prawej przydróżki. Zaplątał się też jakiś nędzny kawałek podgrzybka (tyle zostawił ślimak). Nic nadzwyczajnego ale dało się zjeść. Pewnie największą zaletą tych wszystkich grzybów jest to że rosną prawie wszędzie, a — poza kaniami — nikt ich nie zbiera. No i naprawdę trudno pomylić je z czymś trującym.

Natomiast zdecydowanie odradzam zbieranie pieczarek jeśli nie mają jeszcze wyraźnie brązowych spodów. Można się łatwo przejechać, białe muchomory i pieczarki czasem rosną tuż obok siebie, nikt im tego nie zabroni. Dlatego pieczarek w ogóle nie zbieram.


DODANE: okazuje się jednak, że purchawką też można sobie zaszkodzić — wdychając jej zarodniki w dużych ilościach, mogą zacząć kiełkować w płucach. Tamże wyjaśnienie nazwy: Lycoperdon czyli wilczypierd.

Całkiem porządnie opisane: Lycoperdon perlatum, Marasmius oreades, Macrolepiota procera

czwartek, 30 kwietnia 2015, 01:54

grzyb miesiąca

Ten miesiąc się właśnie kończy, musztarda po obiedzie. Ale co roku są te same miesiące, więc za niecały rok notka odzyska świeżość. Zresztą zdjęcia z lasu są z zeszłego roku, bo w tym mi nie wyszło.

Gyromitra esculenta

Gyromitra esculenta

Grzyby zbieram i jem od dziecka, te co zbieram znam dobrze, a jak nie znam to nie zbieram. Piestrzenicę trudno z czymkolwiek pomylić, to grzyb śmiertelnie trujący, na straganach w Finlandii do nabycia za 8-20 euro za kg świeżych owocników (dane na podstawie czterech zdjęć wyszukanych pod korvasieni). Finowie znani są ze zdrowego sposobu życia (wódka, sauna i dziegieć), niech i ja spróbuję. Chwilę trwało nim dotarłem do wiarygodnego zalecanego sposobu usuwania lotnej trucizny z piestrzenic, gotować dwa razy po co najmniej pięć minut w dużej ilości wody, odlać, dobrze wypłukać. Na wszelki wypadek pomnożyłem przez dwa (czyli gotowałem 4 razy po 5 min) i choć miałem tylko dwie małe piestrzenice uchyliłem w kuchni okno (Fin by się uśmiał).

Tak wymęczone grzyby wrzuciłem na masło i zjadłem w postaci jajecznicy jednojajecznej. Takie sobie. Zachowały co prawda ciekawą teksturę i kolor, ale ze smaku chyba nic nie zostało. Zresztą co za przyjemność jeść samemu, a przecież nikogo trującymi grzybami nie poczęstuję. Dopóki nie pojawią się modyfikowane genetycznie piestrzenice bez gyromitryny już raczej drugi raz nie skosztuję.

niedziela, 20 września 2009, 01:48

Calliteara pudibunda

Calliteara pudibunda

Znowu gąsienica z rodziny brudnicowatych, zresztą od razu podejrzewałem, musiałem się już o nią otrzeć przy oznaczaniu poprzednich. Dla mnie mogłaby się nazywać wyciorka cytrynówka, ale naprawdę nazywa się szczotecznica szarawka. Co ciekawe, ma też gąsienice w wersji różowej, czym przypomina grejpfruty. Po niderlandzku szczotecznica to meriansborstel, na cześć Marii Sybilli Merian. Merian była na banknocie 500 DM, drożsi byli już tylko bracia Grimm.

Sparassis
Na zakończenie kolejnego eskapistycznego wpisu nieco podsuszony szmaciak z synkiem, rzadko go można spotkać w formie niekopniętej, ale tym razem nam (mu) się udało, rósł u podnóża sosny na skraju wyciętego lasu, w miejscu nietkniętym ludzką stopą.

niedziela, 15 lipca 2007, 16:52

grzybobranie - sport ekstremalny

Podobno moda na powrót do natury wiąże się z coraz częstszymi zatruciami grzybami (w USA i Kanadzie). U nas i bez mody zatrucia grzybami co roku się zdarzają, choć stajemy się nieco ostrożniejsi. Kiedyś jedliśmy marynowane olszówki (krowiaki podwinięte), dziś olszówka to śmiertelnie trujący grzyb. Olszówki się nie zmieniły, zmienił się pogląd na ich przydatność do spożycia. Zakaz handlu i trochę propagandy wystarczyło, żeby nas całkiem zniechęcić. Oto ewolucja poglądu schwytana na gorącym uczynku.
Co robić jeśli częstują nas potrawą z własnoręcznie zebranych grzybów? Najlepiej od razu wyjść, bo wdawanie się w dyskusję może nam zaszkodzić bardziej niż spożycie grzybów (statystycznie biorąc, rzecz jasna). Pośpieszne egzaminowanie gościnnego gospodarza z mikoflory polskich lasów może nie dać jednoznacznego rozstrzygnięcia, tak samo jak rozmowa z jego babcią, która podobno wczoraj jadła i czuje się świetnie. Nie owijajmy w bawełnę, na tak niemoralną propozycję jest tylko jedna dobra odpowiedź — Dziękuję, muszę już lecieć! Jeśli ktoś lubi oszukiwać może poprosić na wynos do słoiczka.
Moją nieufność do grzybów w gościach potęguje to, że niemal zawsze znajduję w nich malutkie białe larwki z czarnymi kropeczkami (to chyba oczka, ale po co oczka gdy w grzybku ciemno?). Larwki jem bez większego obrzydzenia, choć zaraz przypomina mi się "Pancernik Potiomkin". Ale jeśli kucharz nie zwraca uwagi na takie drobiazgi jak obecność w grzybku robaczków, to jak uwierzyć, że zauważył szczegóły odróżniające młodą pieczarkę Agaricus sp. od muchomora Amanita phaloides?
Zdumiewa natarczywość, z jaką ludzie częstują potrawami z własnoręcznie zebranych grzybów. To już chyba łatwiej bimberku odmówić niż grzybków. O ile zakazane jest częstowanie grzybami halucynogennymi, które mogą wywołać tylko halucynacje, o tyle częstowanie grzybami, których spożycie może wywołać znacznie poważniejsze skutki, akceptowane jest powszechnie jako zwykły element tradycyjnej gościnności. Nie oszukujmy się, chodzi o coś więcej. Odmowa spożycia grzybków jest deklaracją nieufności, ich spożycie dowodem najwyższego, ślepego zaufania. Jedzmy więc, najlepiej mrużąc oczy.