Podobno moda na powrót do natury wiąże się z coraz częstszymi zatruciami grzybami (w USA i Kanadzie). U nas i bez mody zatrucia grzybami co roku się zdarzają, choć stajemy się nieco ostrożniejsi. Kiedyś jedliśmy marynowane olszówki (krowiaki podwinięte), dziś olszówka to śmiertelnie trujący grzyb. Olszówki się nie zmieniły, zmienił się pogląd na ich przydatność do spożycia. Zakaz handlu i trochę propagandy wystarczyło, żeby nas całkiem zniechęcić. Oto ewolucja poglądu schwytana na gorącym uczynku.
Co robić jeśli częstują nas potrawą z własnoręcznie zebranych grzybów? Najlepiej od razu wyjść, bo wdawanie się w dyskusję może nam zaszkodzić bardziej niż spożycie grzybów (statystycznie biorąc, rzecz jasna). Pośpieszne egzaminowanie gościnnego gospodarza z mikoflory polskich lasów może nie dać jednoznacznego rozstrzygnięcia, tak samo jak rozmowa z jego babcią, która podobno wczoraj jadła i czuje się świetnie. Nie owijajmy w bawełnę, na tak niemoralną propozycję jest tylko jedna dobra odpowiedź — Dziękuję, muszę już lecieć! Jeśli ktoś lubi oszukiwać może poprosić na wynos do słoiczka.
Moją nieufność do grzybów w gościach potęguje to, że niemal zawsze znajduję w nich malutkie białe larwki z czarnymi kropeczkami (to chyba oczka, ale po co oczka gdy w grzybku ciemno?). Larwki jem bez większego obrzydzenia, choć zaraz przypomina mi się "Pancernik Potiomkin". Ale jeśli kucharz nie zwraca uwagi na takie drobiazgi jak obecność w grzybku robaczków, to jak uwierzyć, że zauważył szczegóły odróżniające młodą pieczarkę Agaricus sp. od muchomora Amanita phaloides?
Zdumiewa natarczywość, z jaką ludzie częstują potrawami z własnoręcznie zebranych grzybów. To już chyba łatwiej bimberku odmówić niż grzybków. O ile zakazane jest częstowanie grzybami halucynogennymi, które mogą wywołać tylko halucynacje, o tyle częstowanie grzybami, których spożycie może wywołać znacznie poważniejsze skutki, akceptowane jest powszechnie jako zwykły element tradycyjnej gościnności. Nie oszukujmy się, chodzi o coś więcej. Odmowa spożycia grzybków jest deklaracją nieufności, ich spożycie dowodem najwyższego, ślepego zaufania. Jedzmy więc, najlepiej mrużąc oczy.