wtorek, 11 września 2007, 00:50
genialny hinduski wynalazek
czwartek, 12 lipca 2007, 06:05
jestem ekoseksualny
W największym skrócie chodzi o to, że nie wyobrażam sobie życia z partnerem, który je tłustą wieprzowinę peklowaną saletrą, ma w nosie segregowanie śmieci i zużywa niepotrzebnie prąd. Niby serce nie sługa, ale spróbujcie wyobrazić sobie życie z człowiekiem, po którym zawsze trzeba gasić światło i stale sprawdzać czy wrzucił śmieci do właściwego pojemnika. Jak z dzieckiem. Bądźmy realistami, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, nawet jeśli się bardzo chce i stara. Ile razy można powtórzyć "nie kupuj proszę piwa w puszkach, butelkowane jest lepsze", nie nabierając obrzydzenia do siebie? Nie mówię już o gotowaniu, tu dopiero można się pożreć, najlepiej od razu ustalić, że jemy tylko na mieście (tylko kogo na to stać). Ale nawet na mieście nie mogę patrzeć na ludzi popijających coca-colą potrawy, które można popić winem
Życie w zgodzie z przyrodą nie jest moją nową religią, zaczęło się od dziecinnej miłości do psów i kotów, gór i morza, potem obrzydło mi mięso (teraz jem już tylko ryby i owoce morza, owoce gór też jem), śmieci segreguję od niedawna, dopiero gdy pojawiły się w okolicy pierwsze pojemniki. Próbowałem namówić rodziców, ale im się źle kojarzy, w dzieciństwie musieli zbierać makulaturę. Nie warto nikogo namawiać, wystarczy bodziec ekonomiczny. Ci którzy mają w domu wodomierze oszczędzają wodę, a reszta nie (do dziś pamiętam wstyd, gdy znajomi u których mieszkałem za granicą poprosili mnie o oszczędzanie wody, a ja nie wiedziałem nawet, skąd wiedzą że tyle czasu spędzam pod prysznicem).
Niektórzy ludzie faktycznie robią ze swojej "ekologiczności" religię i popadając w fanatyzm zaraz się zapętlają, bo to co wczoraj było zdrowe dziś okazuje się niezdrowe i tak w kółko. Jedna znajoma najpierw wymieniła wszystkie żarówki na energooszczędne, potem przeczytała, że świetlówki są szkodliwe dla oczu i znowu ma żarówki. Najpierw mnie namawiała, teraz mnie straszy. Sam nie lubię jak mi ktoś mówi, co mam robić, więc ja nikogo namawiać nie zamierzam. Nikogo też nie będę na siłę zmieniać. Więc może lepiej od razu uprzedzić, że jestem ekoseksualny?
czwartek, 5 lipca 2007, 06:43
produkty uboczne
Wróciłem z długiego urlopu i od razu zostałem zmuszony do segregowania śmieci. Recyklowanie śmieci nie ma sensu, ze śmieci można przecież zrobić prawdziwe góry na banalnie płaskim Mazowszu (a potem zimową olimpiadę w Warszawie), ale jednak segreguję. Myślałem, że będą osobne pojemniki, ale podobno można wrzucać razem szkło, plastik i metal, bo i tak ktoś to potem przebiera. W pracy segreguję, w domu śmiecę po bożemu. Pilsner już nie jest w butelkach zwrotnych, więc naśmiecę z nawiązką.
Na urlopie jeździłem trochę na rowerze w okolicach Pułtuska (znanego w świecie z upadku meteorytu w 1868, a w Polsce jeszcze z powodzi). Przybywa asfaltu na lokalnych drogach i tirów na mniej lokalnych, rajem dla rowerzystów jeszcze długo nie będziemy. A w małej Austrii jest 10 tysięcy kilometrów ścieżek rowerowych! Ale u nas nie ma przynajmniej niebezpiecznych kangurów. Aczkolwiek pojawiły się w tym roku dzieci na rowerach piszące esemesy, zwykle oburącz.
DODANE: Ktoś na s24 twierdził, że dużo ścieżek rowerowych jest tylko w krajach protestanckich.