czwartek, 30 grudnia 2010, 06:33

ciężko nam

Poniżej garść urwanych cytatów z wywiadu Ja, cyborg:

Zrobiliśmy coś naprawdę skomplikowanego, bo choć łatwo jest wyprowadzić sygnały nerwowe poza ciało i kontrolować w ten sposób np. trzecie ramię - takie eksperymenty już robiono, choćby na szympansach - to dużo ciężej jest sprawić, by nowe bodźce nerwowe płynęły z zewnątrz przez układ elektroniczny do układu nerwowego i dalej do mózgu, który by je na dodatek rozumiał!

Ale nie chcieliście kończyć dobrej zabawy.
- To prawda, ciężko było przestać.

Sądzi pan, że w świecie wirtualnym bez tej całej chemii (np. hormonów), która rządzi naszymi ciałami, a więc i nami, pozostaną emocje? Radość, strach, agresja?
- Ciężko powiedzieć.

Natomiast ci drudzy… nie posiadają ciał, żyją wyłącznie jako wolne umysły w świecie, który ciężko nazwać już wirtualnym.

- Trzeba by się najpierw zastanowić, czy absolut, najprawdziwsza prawda, w ogóle istnieje. Ciężko nam na razie odpowiedzieć na to pytanie, bo jesteśmy ograniczani przez nasze ułomne zmysły (każdy zresztą, mimo że wszyscy mamy te same zmysły, widzi świat trochę inaczej).

Naszym mózgom ciężko to wszystko jednak kontrolować. Jednocześnie piszę artykuł, rozmawiam ze znajomymi na Facebooku, odbieram i wysyłam maile.


Uff, starczy, zresztą więcej nie ma. I co ciekawe, w całym wywiadzie ciężko znaleźć choć jedno trudno.

sobota, 11 grudnia 2010, 16:25

fakapik czy wtopka

Kilka lat temu sfrustrowany Chińczyk Li, daremnie szukający pracy w branży IT, napisał wirusa/trojana zamieniającego m.in. hurtem ikonki windowsianych programów w pandy palące kadzidełka (Fujacks, "panda pandemonium" wg WSJ). Odsiedział za to tylko trzy lata (bo z czterech) i wyszedł ostentacyjnie zresocjalizowany: jak podaje Reuters, skruszony Li Jun pomaga dziś pandom (50000 juanów) i pracuje w Panda Security. Zatrudnienie byłego złoczyńcy przez konkurencję ochoczo skomentowała inna firma ochroniarska, Sophos, a konkretnie jej starszy konsultant Cluley na firmowym blogu.

Całkiem ładna notka mu wyszła, niestety Panda S. kategorycznie zaprzeczyła jakoby, natarczywie domagając się sprostowania. Tak więc notka była stopniowo prostowana (tytuł najpierw, ślad został w urlu), aż wreszcie wszystko zostało wyjaśnione. Owszem, jakiś chiński dystrybutor Pandy wykorzystywał Li Juna marketingowo, ale w Pandzie Security nie było i nie ma dla takich miejsca. Byłbym może nawet współczuł nieszczęsnemu Cluleyowi, gdyby nie jedno zdanie: "Do we really want malicious hackers to think that malware might be a shortcut to a new job?". Ofkors not, ale czy trzy lata w pierdlu są atrakcyjną drogą na skróty?

Źródło (dez)informacji bije tu: China computer virus creator donates cash for panda, works for web security, czyli w agencji Xinhua. Akurat wczoraj Chiny Ludowe dołączały do elitarnej grupy państw niezadowolonych z wręczenia ich obywatelowi pokojowej nagrody Nobla — są tam już np. hitlerowskie Niemcy (Ossietzky), breżniewowski ZSRR (Sacharow) czy jaruzelski PRL (Wałęsa) — więc Xinhua rozpaczliwie próbowała "coś zrobić". Nie do wiary, ale trochę im się udało.

Liu Xiaobo ma podobno wyjść na wolność z więzienia 21 czerwca 2020 (będzie miał wtedy 64 lata).

czwartek, 2 grudnia 2010, 04:21

e-wkluczanie

"w celu uruchomienia internetu naciskamy dwa razy szybko na niebieskiej literce E" - stąd: E-wykluczenie czyli jak kursorem trafiać do celu. Dalej nie czytałem, chyba szkoda czasu. Choć samo włączanie wykluczonych mnie całkiem interesuje. Masy wyłączonych to przecież nasz odwieczny narodowy problem, elektryfikacja nie załatwiła sprawy. Słowniczek rusycyzmów Czarkowskiego zamiast wykluczyć (исключить, выключить) podsuwa wyłączyć. Ale słowniczek jest stary i często nie ma racji. Bardziej razi brak symetrii, skoro można wy-, to warto móc i w-. Choć bywają też procesy nieodwracalne, np. wykluwanie albo wymiotowanie.

Czytałem niedawno tekst entuzjasty zmuszającego nowicjuszy komputerowych do używania konsoli (tak jest CLI po polsku?), oczywiście na linuksie. Tu jest: The Command Line - The Best Newbie Interface?. Pomysł nieco horrendalny, ale parę spostrzeżeń ciekawych. Wyraźnie mniejszy lęk nowicjusza przed zepsuciem komputera w przypadku trybu tekstowego niż graficznego — wpisanie głupiego polecenia wydaje się mniej groźne niż naciśnięcie złego guzika. Interfejs graficzny onieśmiela i infantylizuje początkującego; natomiast w trybie tekstowym to komputer jest jak dziecko, czasem nie rozumie, co się do niego mówi.

Kiedyś było łatwiej, bo prościej. Sam zaczynałem u schyłku minionej epoki, mam jeszcze niezapomniany podręcznik Tomasza Kozdrowicza z 1988 (nadal można kupić na Allegro, tylko po co). A w nim praktyczne i szczegółowe rady, np.: "Przed uruchomieniem starszych wersji SideKicka należy najpierw wczytać program Nokey, który pozwoli na skorzystanie z nielegalnej kopii SideKicka". Z tej wskazówki akurat nie korzystałem, najwyraźniej używałem nowszej wersji. Piratowanie imperialistycznego oprogramowania było naszym patriotycznym obowiązkiem, zresztą nawet nikt się nie zastanawiał. Nonszalancję w dziedzinie respektowania własności intelektualnej kompensowaliśmy nabożną czcią przy obsłudze sprzętu: "Najpierw włączamy zasilanie jednostki centralnej, a dopiero kilka sekund później — monitor"; "Naturalnie system wyłączamy w kolejności odwrotnej — najpierw monitor, a dopiero po nim jednostkę centralną". Naturalnie stosowałem się do tych zaleceń, choć byłem przekonany, że akurat kolejność wyłączania nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Inny zabobon, który dość długo lokalnie się utrzymywał, zmuszał ludzi do parkowania twardego dysku przed wyłączeniem jednostki centralnej. No więc niby było łatwiej, ale nie ze wszystkim. A strach był większy, bo sprzęt dużo droższy.

Problem z nowicjuszami polega na tym, że zaczynają od zera, ale robią postępy. Odpowiedni dla nich software musiałby być początkowo bardzo prosty, a potem ewoluować, dostosowując się do rosnących umiejętności. Oczywiście nie ma takiego, więc nowicjusz od razu używa tego, co wszyscy. Łatwo dorobić ideologię, że i tak w końcu będzie musiał. No będzie. Ale to trochę jak przyzwyczajanie małego chłopczyka do korzystania z pisuaru dla dorosłych. Może się zniechęcić. Naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby od początku "naciskać dwa razy szybko", jeśli można tylko raz. I nie musi to być e.