poniedziałek, 22 grudnia 2008, 01:40

proszę coś o sobie powiedzieć

Zjadłem gruszkę i poczułem, że podniebienie mnie swędzi, w gardle drapie, wargi puchną. Zupełnie jakbym miał alergię na gruszki. Ale przecież nie ma alergii na gruszki, na pewno bym słyszał. Żeby się upewnić zjadłem kolejną gruszkę.

Otóż jest alergia na gruszki, w dodatku robi się modna: Alergia na owoc gruszy (Pyrus), należącej do rodziny Rosaccae, znana jest od wielu dziesiątków lat, ale większą uwagę poświęcono jej dopiero ostatnio. (cytat stąd, od razu zauważę, że nie Rosaccae tylko Rosaceae). Alergia na gruszki jest o tyle ciekawa, że osoby uczulone na gruszki (to ja!, to ja!) są zarazem uczulone na pyłek brzozy. Pewnie uczuliłem się na pyłek brzozy, bo gruszki mnie jakoś nigdy nie pociągały. Brzoza kwitnie od kwietnia do maja, już nie mogę się doczekać żeby sprawdzić.

Przez chwilę czułem się ciekawym człowiekiem, nie każdy ma alergię na gruszki. Dopóki nie przeczytałem o kobiecie, która mdlała jedząc kanapki. Okazało się, że gdy przełykała jej serce zatrzymywało się na 2,5 sekundy – i przez to mdlała. Pomogło wszczepienie rozrusznika serca. A potem czytałam o ludziach, którzy kichają myśląc o seksie. Albo po orgazmie. Nos ma jednak coś wspólnego z penisem (i łechtaczką), tzn. występuje w nim podobny rodzaj tkanki (jak zręcznie przetłumaczyć: "the nose also contains erectile tissue"?). O tym, że wykichujemy powietrze z prędkością 150 km/h już chyba słyszałem.

No nic. Najważniejsze, żeby na pytanie "Proszę coś o sobie powiedzieć" mieć gotową odpowiedź, a nie robić "Eeeeeeee".
DODANE: erectile tissue po polsku to tkanka jamista. I to prawda, że jest taka w nosie, stąd np. krwawienie z nosa po Viagrze.
Dziennik: Myślisz o seksie? Będziesz... kichać
Wyborcza: Kichać na seks

środa, 17 grudnia 2008, 19:52

profesor, a jednak mądry

Polecam wszystkim krótką rozmowę z Vetulanim (Instytut Farmakologii PAN w Krakowie): Należy zezwolić na legalny handel stymulantami. Polecam nieobiektywnie, bo podoba mi się rzeczowe podejście Vetulaniego:

Paradoks polega na tym, że te najsilniej uzależniające, jak nikotyna czy alkohol, są legalne, a substancje przez wielu uważane za nieszkodliwe, a w każdym razie nieuzależniające, jak marihuana, mają status nielegalnych. Problem w tym, że ta ostatnia, sprzedawana przez dilerów w Polsce, zawiera z reguły domieszkę silnie uzależniającej metaamfetaminy. Tak więc kryminalizacja marihuany jest dużo bardziej szkodliwa niż sama natura tej używki.

Mogę się więc założyć, że nasi dzielni posłowie uchwalą wkrótce ustawę kryminalizującą dopalacze i fanszopy, bo choć pobożne życzenia kretynów hipokrytów nigdy i nigdzie nie spełniają się do końca, to u nas z reguły spełniają się przynajmniej częściowo.
Nie ma substancji nieszkodliwych dla zdrowia, nawet zwykła woda jest śmiertelną trucizną. Przedawkowanie wody prowadzi do hiponatremii połączonej z obrzękiem mózgu i często kończy się śmiercią. Poniżej trzy przypadki (było więcej, jakiś maratończyk, dziewczyna, która słyszała, że po ecstasy trzeba pić dużo wody – ale nie chce mi się szukać).
Mother dies after drinking four litres of water in two hours
Man dies after drinking 10 litres of water in eight hours
US water contest radio sacks 10
Why is too much water dangerous?
A na koniec piosenka: Tom Lehrer - The old dope peddler. Tu tekst, tu słychać, a tu słychać na żywo.

Piosenka Lehrera (z 1953) jest parodią jeszcze starszej piosenki The Old Lamplighter. Proszę sobie doczytać.


DODANE: w cytacie z Rzepy jest błąd, nie meta-amfetamina tylko metamfetamina (nazwa pochodzi od metyloamfetaminy).

niedziela, 14 grudnia 2008, 05:05

gruk

Gruki to proste wierszyki duńskiego matematyka Pieta Heina. Jest ich dużo, np. taki:

The road to wisdom? -- Well, it's plain
and simple to express:
Err
and err
and err again
but less
and less
and less.

Jak mądrym być? To łatwe dość
a przepis prosty jest:
więc błądź
i błądź
i znowu błądź
lecz mniej
i mniej
i mniej.

Sens na pewno oddałem :)
Tu jest więcej.

czwartek, 11 grudnia 2008, 22:26

dlaczego nie lubię teatru

Kilka lat temu podczas festiwalu teatralnego w Poznaniu zginęła na scenie aktorka, przygnieciona klapą kontenera - (...) kilka tysięcy widzów nie zdawało sobie sprawy, że to wypadek. Dopiero kiedy pozostali aktorzy i pracownicy ochrony rozpoczęli akcję ratunkową, do widzów dotarło, że nie taki przebieg miało mieć przedstawienie. (Money.pl)

Teraz na scenie we Wiedniu aktor poderżnął sobie gardło, podobno niechcący (pomylił noże). Krew tryskała, publika klaskała (aktor na szczęście żyje). The audience is said to have applauded what they thought was a stunning special effect, and only realised something was wrong when the actor staggered off stage to receive treatment. (BBC News)
DODANE:
Zapłaciłem, to się bawię

wtorek, 9 grudnia 2008, 10:58

Międzynarodowy Rok Ziemniaka

Ziemniaki wykazały się sprytem, o jaki chyba nikt ich nie podejrzewał. Z okazji Międzynarodowego Roku Ziemniaka w Libanie pojawił się ziemniak gigant, ważący ponad 11 kilogramów. Gdyby nie to, w ogóle bym nie wiedział, że mamy Międzynarodowy Rok Ziemniaka!

Niestety już się kończy :(.

Tu jest MRZ po polsku.

sobota, 6 grudnia 2008, 19:47

ciężar słów i wolność słowa

Na stronie Zybertowicza przeczytałem, że tekst Sadurskiego "Kłamiesz, Zybciu, o Michniku" stał się załącznikiem do pozwu Michnika przeciw Zybertowiczowi. Sadurski na S24 nie tylko pisze, ale i odpowiada na komentarze, Sadurski dziś to 283/3165 czyli ponad trzy tysiące komentarzy, w większości pod własnymi wpisami. Do czego zmierzam? Otóż Sadurski pisze tak, żeby zachęcić do komentowania, czyli prowokująco — właśnie na tym polega blogowanie. Notka i wywołane nią komentarze — wraz z odpowiedziami autora — stanowią całość. Załącznikiem do pozwu Michnika stał się jednak sam wpis Sadurskiego, bez komentarzy. A przecież wpis Sadurskiego (tu odgłos ssania palca) nie był pomyślany jako załącznik do przyszłego pozwu Michnika, pogrążający Zybertowicza w sądzie (świadczy o tym choćby "Zybcio" o Zybertowiczu), była to raczej próba bezpośredniej obrony Michnika. Głupio wyszło, bo Sadurski nie przewidział, że Michnik pozwie Zybertowicza i podeprze się Sadurskiego tekstem, w dodatku bez komentarzy. A przynajmniej tak chciałbym myśleć, bo warto dobrze myśleć o ludziach tak długo, jak się da (ale nie dłużej).

Orliński w notce Ruch obrony oszczerców wytyka dziecinne błędy, które zawiera List otwarty w obronie wolności słowa. Natomiast Orliński sam zapomina o jednym drobiazgu: Michnik jest osobą publiczną i politykiem (był posłem), nie może więc liczyć na tak ścisłą ochronę dóbr osobistych jak zwykły obywatel NN. Dlaczego nie? Bo uznajemy, że dobro publiczne jest więcej warte niż dobra osobiste polityka. Jeśli Zybertowicz naprawdę uważa Michnika-dziś za politycznego szkodnika podpierającego swoje racje zasługami z wczoraj (w tym osobistą martyrologią), to ma prawo głośno o tym mówić. Reputacja polityka przecież w ogóle mało zależy od pojedynczej opinii o nim, bo ile jest sensu w takiej opinii, to już każdy z nas może rozstrzygnąć samodzielnie — działalność polityka jest przecież powszechnie znana, a jego wypowiedzi łatwo dostępne. Zresztą akurat Michnik ma niezłe możliwości samoobrony dóbr osobistych — jeszcze nie słyszałem, żeby Wyborcza odrzuciła jakiś jego tekst.

Dopuszczam możliwość, że Zybertowicz przegra wszystkie procesy przed polskimi sądami. Ale przed Trybunałem w Strasburgu powinien wygrać. Zobaczymy, choć nieprędko.


DODANE: otto cytuje opinię sędziego Loucaidesa stąd: CASE OF LINDON, OTCHAKOVSKY-LAURENS AND JULY v. FRANCE.
TUTEJSZE: woodya: Wpis (otwarty) w obronie odpowiedzialności za słowo (w sprawie prof. Zybertowicza)
DODANE: Pilch - Mroczny podkład muzyczny
DODANE: Wyborcza: Zybertowicz przeprasza Michnika

piątek, 5 grudnia 2008, 02:39

logika magika

Podemski w Wyborczej pod hasłem Bądźmy poważni w ciekawy sposób objaśnia na pozór zrozumiałe słowa:

Otóż od roku 1986 Trybunał wypowiada taki pogląd: "Należy odróżnić fakty i sądy ocenne. Istnienie faktów można wykazać, podczas gdy prawdziwość ocen nie nadaje się do udowodnienia. Wymóg udowodnienia ich zgodności z prawdą nie da się zrealizować i narusza swobodę opinii". Słowem, kłamstwa należy pozbawić ochrony prawa, a opinie najbardziej nawet karygodne, karykaturalne, idiotyczne, niesprawiedliwe pozostają pod ochroną konwencji praw człowieka i Trybunału. Taki jest kanon sformułowany przez międzynarodowych sędziów.

"Słowem" oznacza, że autor za chwilę zwięźle podsumuje myśl uprzednio wyrażoną. Ale chociaż zgadzam się z Podemskim, że kłamstwo nie zasługuje na ochronę prawną, to jakoś nie widzę tej myśli w cytowanym poglądzie Trybunału. Dodam od razu, że nie widzę tam też niczego o powinności przepraszania za kłamstwa, albo o konieczności kłamstw karania.

Przy okazji, Polska ratyfikowała Europejską Konwencję Praw Człowieka w 1993, a Podemski pisze "Minęło 25 lat od ratyfikowania przez Polskę europejskiej konwencji praw człowieka". Słowem, mamy rok 2018. Ponieważ wielokrotnie (w tym roku) powtarzałem, że mamy rok 2008, to opinia Podemskiego w oczywisty sposób dyskredytuje moją wiarygodność. Ale jakoś przeżyję.
DODANE: ściągnąłem tę Konwencję, "Wolność wyrażania opinii" to Artykuł 10 – Podemski pisze: "z jej artykułem 6 gwarantującym wolność wypowiedzi". Artykuł nie jest długi, zacytuję więc go w całości (a wytłuszczenia to już moja sprawka):

Artykuł 10 – Wolność wyrażania opinii

1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.

2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej
Cały dorobek Trybunału można przeszukać (po angielsku i francusku).
Tu jest oryginał z cytatem Podemskiego: CASE OF LINGENS v. AUSTRIA (9815/82)

In the Court’s view, a careful distinction needs to be made between facts and value-judgments. The existence of facts can be demonstrated, whereas the truth of value-judgments is not susceptible of proof.

Podobnie tu, CASE OF SOKOŁOWSKI v. POLAND:
While the existence of facts could be demonstrated, value judgments were not susceptible of proof. The requirement to prove the truth of a value judgment was impossible to fulfil and it infringed freedom of opinion itself, which was a fundamental part of the right secured by Article 10 (see, for instance, Oberschlick v. Austria (no. 1), judgment of 23 May 1991, Series A no. 204, p. 27, § 63.)

misie z okienka

Nawet Fikus straciła w końcu cierpliwość do, jak sądzę, kretynów z telewizji. No i dobrze, bo nie ma co owijać w bawełnę – dziennikarz telewizyjny nie jest najwyższą formą życia na Ziemi, polski szczególnie. Na S24 znalazłem (nie szukając) dwie dygresje na temat tekstu Fikus: sorela: Kapłani Kościoła Opinii Publicznej i Łysakowskiego: Czy ludzkie klony mają ogony?

Nie mam siły o tym wszystkim myśleć, więc tylko odnotowuję.
DODANE: Jest też dobra telewizja, czyli naukowiec odpowiada naukowcowi - Wrochna (dyrektor Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku) chwali Rożka.