środa, 23 grudnia 2009, 04:06

skrót teleologiczny

Poniżej akapit rozdziału Behawior z równie dobrego jak cienkiego "Wstępu do fizjologii bezkręgowców" J.A. Ramsaya:

Powiedzenie: "funkcją hemoglobiny jest zwiększanie zdolności krwi do przenoszenia tlenu" mówiąc ściśle, nie jest poprawne. Dopóki sami nie umieścicie hemoglobiny we krwi, nie wiecie, co jest tu jej celem. Możecie najwyżej powiedzieć, że "zdolność krwi do przenoszenia tlenu wzrasta dzięki obecności hemoglobiny". Jednak przykładanie zbytniej wagi do formy słów często prowadzi tylko do pedantycznego wielosłowia. Krąży się wtedy dokoła kwestii, która w rzeczywistości jest zupełnie prosta. Łatwiej jest powiedzieć, że "nerka świetnie sobie radzi z usuwaniem wody z ciała zwierzęcia w miarę jej przedostawania się do organizmu", aniżeli mówić: "odpływ z nerki jest w sposób ciągły dostosowywany do poziomu pobierania wody aż do momentu, gdy osiągnięte zostaną granice jej wydolności". Nie ma chyba nikogo, kto by poważnie myślał, że nerce można przypisać zasługi lojalności i współpracy. Tę uproszczoną formę wyrażania się nazywamy skrótem teleologicznym, przy czym obecnie cieszy się ona pełnym szacunkiem. Należy się jednak szczególnie wystrzegać używania tego skrótu w dyskusjach o behawiorze zwierząt, gdyż w tej dziedzinie zbyt łatwo można go wziąć dosłownie.

Tłumacz poślizgnął się na nerce, w oryginale jest "kidney does its best to remove water" czyli mniej więcej "nerka robi wszystko by usuwać wodę" do czego nawiązuje później wzmianka o nerki lojalności. "Świetnie sobie radzi" jest więc nie tyle złe, co do dupy. Oto efekt mechanicznego tłumaczenia zdania po zdaniu — każde osobno ma sens, wszystko razem się kupy nie trzyma. Ale nie o tym chciałem. Ramsay rozstrzyga: nie bać się skrótów teleologicznych — o ile nie prowadzą na manowce. Gdy mogą prowadzić, mieć się na baczności. Na wszelki wypadek podam jeszcze raz to samo z oryginału czyli z "Physiological approach to the lower animals‎":

Strictly speaking, it is incorrect to say 'the function of haemoglobin is to increase the oxygen carrying capacity of the bood' for unless you put the haemoglobin in the blood yourself you don't know what its purpose is to do. What you may say is 'the oxygen-carrying capacity of the blood is increased by the presence of haemoglobin'. But very often strict attention to the form of words only leads to pedantic circumlocution about an issue which is perfectly simple. It is easier to say 'the kidney does its best to remove water from the animal as fast as it comes in' than to say 'the output of the kidney is constantly adjusted to the intake of water except in so far as the functional limits of the kidney are approached', and no one will seriously think that the kidney is being given credit for loyalty and cooperation. This simplified form of expression is called 'teleological shorthand' and is nowadays perfectly respectable. But one must be particularly guarded in using it when matters of behaviour are under discussion, for it is then only too easy to be taken literally.

Określenie "skrót teleologiczny" zdaje się zostało wprowadzone do użytku przez Juliana Huxleya w "Evolution, the modern synthesis" (1942). Pierwsze wydanie "Physiological approach to the lower animals‎" Ramsaya ukazało się w 1952. Zapewne stąd sąd: 'teleological shorthand' ... is nowadays perfectly respectable. A dziś? Chyba nic się nie zmieniło. Każdy sam wybiera między paranoidalną pedanterią grzęznącą w wielosłowiu, a zrelaksowanym niechlujstwem prowadzącym na skróty w maliny.
DODANE: z Janet Richards "Human Nature After Darwin: A Philosophical Introduction". Byłbym może przetłumaczył, ale używanie osobnych nazw na letniego gronostaja brązowego (stoat) i zimowego gronostaja białego (ermine) mnie zniechęca:

Teleological shorthand:
Stoats used to moult and grow a white coat in winter, to be less conspicuous in the snow, and then change back to brown in the spring. Now there isn't so much snow it is safer for them to stay brown all year. That is why ermine is even rarer than it used to be.

Non-teleological Darwinian explanation:
Stoats that happened to grow a white coat after their autumn moult were less conspicuous in the snow than the ones that stayed brown, and were less easily seen by predators. More of them therefore survived the winter, and produced offspring which also turned white in winter. But as the climate changed and winters were no longer snowy, the white stoats were more easily picked off by predators than the brown, and the brown ones became the ones lhat survived the winter and produced offspring afterwards. This is why white stoats are now rare, and ermine is even rarer than it used to be.

14 komentarzy:

tichy pisze...

"a zrelaksowanym niechlujstwem"

Ale przecież nie ma konieczności takiej alternatywy (chyba, że dla celów prześmiewczych). Można pisać tak, by nie zakładać istnienia i działania konkurencyjnego demiurga, a jednak chlujnie.

Fakt, że trzeba się wysilić.

Gdybym był nauczycielem języka w gimnazjum, taki temat na wypracowanie bym zadał (gdybym nie musiał wywiązywać się z innych, ważniejszych i obowiązujących tematów).

kwik pisze...

@ tichy - pewnie można też pisać dobrze, ale nie jest to umiejętność wrodzona, a nikt już tego od dawna nie uczy. Trzeba się nie tylko się wysilić ale i umieć. Inaczej górę biorą patologiczne cechy osobowości piszącego, czytając dowiadujemy się więcej o autorze niż o przedmiocie.

tichy pisze...

Ta "funkcja" od sprzedświąt do teraz nie dawała mi spokoju. Albowiem, w/w uzusie jest ona utożsamiana z "celem". Nie zgadzało się to z moim wyczuciem, iż "function" = "performance", "role", "relation". Pomijam z wysiłkiem matematyczne skojarzenia.

Sprawdzając w słownikach - rzeczywiście, wyczucie było - circa - jak tam stało. Żaden cel. Najbliższe - to "purpose" (e.g., OED: "functions of life", 1664). U biologów i ewolucjonistów pojawia się jako (OED) "The special kind of activity proper to anything; mode of action by which it fulfills its purpose".

Innymi słowy, "function" - to to, co odpowiada na pytanie "co robi". Niekoniecznie "po co".

Trzeba przyznać, że niemal w każdym "co" pobrzmiewa choć z boku lub w tle "po co". Jak w dialogu z 5-latkiem, który bezustannie zadaje pytanie "a czemu".

Wydaje się, że PC-ewolucjoniści, za wszelką cenę pragnąc uniknąć posądzenia o celowość, zaprzeczaniem jej - tę celowość wyeksponowali sztucznie.

Podane przykłady "teleological shorthand" są sztuczne i zmanipulowane. Pomijam już, że "shorthand" nie znaczy dokładnie "skrót", tylko "stenografię" - "skrót z 1-1 zachowaniem sensu", nie zaś "skrót z zamianą na bezsens".

Np., 'the kidney does its best to remove water from the animal as fast as it comes in' ma rozmyślnie wstawioną zbędną frazę "does its best", i faktoidalne "as fast as it comes in". Zupełnie sensownie (nawet krócej!!!) brzmiałoby

"'the kidney continuously removes water from the animal'

Podobnie "the function of haemoglobin is to increase the oxygen carrying capacity of the bood' ---

"the function of haemoglobin in the blood is to carry oxygen"

(jeszcze raz, "function" odpowiada na pytanie "co robi").

A ta pseudo-naukowa poprawka jest - primo- oparta na błędnej przesłance (że funkcja jest wtedy jak ją ktoś wsadzI), secundo - błędna. Nieprawdą jest, że "krew rozprowadza tlen dzięki obecności hemoglobiny". Sama obecność nie wystarczy. To nie krew rozprowadza ten, tylko właśnie h. Mechanizm jest dobrze znany od lat.

Swoją drogą, nasuwa się oboczne pytanie, jakie "uzasadnienie ewolucyjnie" ma fakt przystosowania h. do przenoszenia czadu (CO) raczej niż tlneu...

Co do pisania, jeszcze raz - można pisać, a skoro można, to i można się nauczyć. W końcu nie mówimy o wypracowanich uczniów klasy trzeciej, tylko o publikacjach zawodowców, ludzi edukowanych daleko i szeroko.

kwik pisze...

@ tichy - niewątpliwie w środowisku naukowym znowu nasilił się skurcz antyteleologiczny, sprowokowany ostatnio ofensywą ID czyli odgrzewanym kreacjonizmem. Ale nie będę się gryzł w język tylko dlatego, że jacyś idioci nadal uważają, że życie istnieje dzięki trzem dniom pracy Stwórcy, a ocalało dzięki bohaterskiej postawie Noego w czasie klęski żywiołowej.

Pytania "po co" (będące rzecz jasna skrótem teleo) czasem rzeczywiście bywają głupie. Po co są płuca wiadomo, po co jest zapalenie płuc jest pytaniem niedorzecznym. Kreacjonista bezczelnie odpowie na każde "po co", czysty ewolucjonista będzie się rumienił gdy tylko ktoś posądzi go o skłonności teleologiczne.

"Wydaje mi się, że raz rozpoczęty dobór kumulatywny jest wystarczająco potężny, żeby powstanie inteligencji stało się prawdopodobne, a może wręcz nieuniknione" - to mówi nie Teilhard tylko Dawkins (Ślepy zegarmistrz, str. 234). Jeśli to nie jest teleologia, to co? Pic polega na tym, że cel (inteligencja) jest wg Dawkinsa osiągany nie z powodu wrodzonej skłonności materii do tworzenia inteligencji, tylko dzięki premiowaniu przez selekcję naturalną plastycznych zachowań i kumulowaniu tych cennych osiągnięć. Nie ma ciągnięcia do celu, jest popychanie. Wbrew pozorom różnica ogromna.

Tak jest, jeśli już coś/ktoś "coś robi" to można od razu pytać po co, po zwykle nie ma nic za darmo. Więc jak robi, to raczej coś z tego ma. Pytanie kto właściwie robi, właściciel ciała czy pasożyty. I czy nie chodzi o jakieś zbędne pamiątki typu włosy w ludzkich uszach.

Do rozprowadzania gazów po organizmie nie są konieczne specjalne nośniki w rodzaju hemoglobliny. Już samo krążenie osocza powodowałoby, że tlen z płuc trafiałby do odległych tkanek itd. ale taka wentylacja byłaby mało skuteczna.

kwik pisze...

Straszne odkrycie - dodawanie rozcieńczonego środka dezynfektującego do hodowli pałeczki ropy błękitnej wyhodowało bakterie niewrażliwe także na popularny antybiotyk: Disinfectants 'train' superbugs. Skrót - więcej niż teleologiczny - w tytule zaznaczono cudzysłowem. Ale w tekście jest cytat (mówi naukowiec): "What is more worrying is that bacteria seem to be able to adapt to resist antibiotics without even being exposed to them" zawierający najczęstszy i najbardziej zdradliwy skrót teleologiczny: zdolność adaptacji. A przecież wywołana mutacją albo nabyciem plazmidu nowa właściwość bakterii powstała zupełnie przypadkowo, bez związku z zastosowanym środkiem dezynfekującym. Jego obecność była tylko sitem, które pozwoliło efekt wychwycić, reszta bakterii ginęła. Równie dobrze można skomentować efekt przesiewania groszków - groszki przystosowały się do wielkości oczek sita - bo na sicie zostają tylko duże.

Tichy pisze...

Ale to wszystko (w/w) - to nie teleologia. To antropomorfizm. Że człowiek robi różne rzeczy niby po coś - to dopiero filozofia.

Sprzeczność! Już prędzej bakterie.

PS. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku (jak na razie, styczniu).

kwik pisze...

Antropomorfizm też, on się mocno zazębia z teleologią. Posługujemy się myśleniem i językiem "naszym", stworzonym i tworzonym do obsługi naszej ludzkiej codzienności. A że jesteśmy maszyny celowościowe, sterowane kijkami i marchewkami, to tak samo widzimy resztę świata. Filozofia to próba dotarcia do prawdy wykraczającej poza nasze naturalne antropomorfizowanie.

Własne myślenie można zmienić w każdej chwili, ale język jest wspólny i wypada go używać w zgodzie z innymi. Nasz język jest antropomorfizujący i teleologiczny już u źródeł, próba zmiany będzie tylko komiczna i żałosna.

ps. wszystkiego dobrego w nadal dość Nowym Roku!

MEP pisze...

Panie kwiku, najlepsze zyczenia noworoczne!

kwik pisze...

@ MEP - eh, mogłaby Pani chociaż na Twiterze napisać coś raz na kwartał. To nie wymówka, tylko sugestia:)

Wszystkiego dobrego w nowym roku, niech będzie długi i udany!

MEP pisze...

Panie kwiku, ja jestem za stara na Twittera, zostawiam to mlodziencom takim jak Pan.
Zreszta "twittowanie" (?) zabiera pewnie tyle samo czasu, co komentowanie pod blogiem, a tu o czas glownie chodzi.
Wszystkiego dobrego raz jeszcze!

kwik pisze...

@ MEP - przygłupiasty i infantylny jeszcze nie znaczy, że młody. A próbowała Pani chociaż Twittera? Jeśli nie, trzeba uczciwie powiedzieć (cytuję tu za M.): "sama myśl o tym budzi moje obrzydzenie", a nie "za stara" czy "nie lubię". Ja przynajmniej spróbowałem.

To niech się Pani przynajmniej raz na kwartał odzywa np. u Referenta. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

kwik pisze...

Właśnie się natknąłem: tweet słowem roku 2009. A google słowem dekady.

telemach pisze...

Te "słowa dekady" funkcjonują trochę jak zimy stulecia. Za moich czasów byłem już światkiem co najmniej czterech.

kwik pisze...

@ telemach - dekada to przesada, ale konkursy na "słowo roku" mnie cieszą. Np. słowem roku zeszłego (09) w Holandii zostało ontvrienden - odprzyjaźnić się. Jeśli jakimś cudem nie znasz jeszcze Language Loga to przy okazji polecam: My friends thou hast defriended.