Będę szybko zmierzał ku końcowi, zresztą puenta taka sobie. W celu reanimowania konta poprosiłem Twittera o przysłanie nowego hasła, pełen luzik — "Can't remember your password, huh? It happens to the best of us", nie to co w bankomacie, pstryknąłem linka w mailu, wpisałem i powtórzyłem hasło, już miałem nacisnąć guzik... i wtedy mój niezawodny zmysł ortograficzny wypatrzył taką mądrość u dołu strony: Never enter your password in a third-party service or software that looks suspcious.
DODANE: a tu ktoś zebrał naszych twitujących posłów cuzamen do kupy:
https://twitter.com/Wimmer/polscy-poslowie
DODANE: a czemu polski poprawiacz nie zaznacza jako błędu robie? Bo jakiś uberdebil wpisał do słownika robę: roba/MnN (dawna wytworna suknia kobieca noszona na specjalne okazje). Litrówka/mMN też oczywiście w nim jest (znaczy była).
12 komentarzy:
Ech te pieprzone litrówki. Przed chwilą czytałem notkę na blogu Why evolution is true Jerry'ego Coyne i jeden z komentatorów zacytował fragment z Creationwiki. Zajrzałem na ten tekst (nie będę linkował, bo szkoda czasu - hasło Biogeography) i znalazłem litrówkę. Nie można jednak u nich poprawić ot tak - trzeba założyć konto i przejść prześwietlenie :)
O właśnie - o tym napiszę notkę!
A Twittera nie można powiadomić, że mają żenującą litrówkę inaczej niż przez twitera, którego ja nie umiem. Nie podali maila dla życzliwych acz zacofanych.
A napisz.
@ ekolog - nie widziałem wcześniej Konserwapedii (bo to ją miałeś na myśli), pomysł ma swój urok. Mnie też szkoda kreacjonistów i ich dzieci, koncepcja, że Bóg tworzył gatunki in situ jest jednak mądrzejsza niż wyprowadzanie np. mrówkojadów czy leniwców z arki. Tak, głupota też jest stopniowalna.
http://www.conservapedia.com/Biogeography
Nowy gatunek dzika! Hurra!
@ miskidomleka - a właśnie mi przypomniałeś, że zapomniałem zobaczyć jak się dziobororożec z guźcem czochrał:
Africa: warthog befriends hornbill for grooming favour
Coś głupio streściłem, bo guziec dzioborożca wcale nie czochrał. A tu podobno (not available in your area) czyszczą guźca mangusty (jedyny przypadek symbiozy ssaków):
http://www.bbc.co.uk/programmes/p006gjbr
@kwik
Pisałem o jednym a myślałem o drugim - obie są zabawne i obie mają utrudniony dostęp do edytowania. Conservapedia przynajmniej nie prześwietla tak bardzo - ale też nie chce mi się prosić jakiegoś admina tylko po to, żeby im litrówkę poprawić.
Twitter nie jest taki gópi - ale faktycznie brak adresu mailowego to żena.
A nie jest tak, że tam można odnowić konto? Lata blogowe temu też się skusiłem, ale szybko usunąłem, potem miałem chwilę słabości i pod moim twitterowym adresem była opcja (pytanie), czy przywrócić usunięte konto. Musi być, że mnie pamiętają -- pomyślałem, ale zdzierżyłem. Choć korciło. Do dziś jestem z siebie dumny.
Chyba że już zupełnie nie jarzę tych wynalazków i piszę teraz o czymś zupełnie innym.
Pozdrowienia,
referent
@ remotesensingiekologia - takie sprofilowane ideowo encyklopedie mają jednak przynajmniej jeden plus, nie ma niekończących się wojen o hasła, od razu wiadomo kto ma rację. Drugiego plusa nie widzę.
@ referent Bulzacki - do odnawiania konta jeszcze nie doszedłem, ale to miłe, że tak pamiętają. Najgorsze z takimi wynalazkami jest to, że trzeba się na nie szybko rzucać, bo później zostaje się np. wolejniczakiem1.
A ja tam pod zmyślnym pseudo wyczytuję te ich wypociny. I wiem tyle- nikt nie ma odpowiedniego czuja do tego tematu- zwanego social media
@ max - masz na myśli polskich polityków na Twiterze? Konto trzeba mieć tylko do pisania, czytać każdy może. Na razie chyba nie warto, trochę autopromocji, trochę głupich uwag i niewiele ciekawych ploteczek.
Prześlij komentarz