Zagadka cichego bezrozbryzgowego kociego chłeptania wreszcie rozwiązana — szybką kamerą sfilmowano język pijącego kota, obejrzano w zwolnionym tempie i wszystko jasne. Kto chce, to sobie poczyta, a ja tymczasem poznęcam się nad zdaniem z tekstu opisującego to wielkie odkrycie: Ponieważ trudno gołym okiem zauważyć, co wyprawia szybki koci język, naukowcy wykorzystali w swoim doświadczeniu bardzo czułe kamery. No więc nie tyle doświadczenie, co obserwacja. A przede wszystkim kamera — nie czuła, tylko szybka. Czuła byłaby potrzebna, gdyby koty piły wyłącznie po ciemku.
Czemu czuła, jeśli po angielsku jest wszędzie high-speed camera albo high-speed video(tu ładnie opisane)? Błąd może stąd, że high-speed to także czuły — w odniesieniu do tradycyjnego filmu. Czulszy film można krócej naświetlać, filmując na nim można więc uchwycić szybszy ruch. Ale też równie dobrze można takiego filmu używać przy słabszym świetle albo z silniej przymkniętą przysłoną, istotna jest tylko ilość złapanego światła. W przypadku pijącego kota chodziło niewątpliwie o uchwycenie szybkiego ruchu języka, więc nawet jeśli czasem czuła=szybka, to nie ten aspekt kamery należało podkreślić.
DODANE: Zajrzałem do M&M tej publikacji z Science, są tam linki do innych pijących kotów (podobno wszystkie piją tak samo):
gepard
ryś rudy (amerykański bobcat)
lew
lwica
tygrys
lampart
poniedziałek, 15 listopada 2010, 04:09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Pierwszy raz się natknąłem na problem czułość/szybkość czytając testy filmów po angielsku. I za cholerę nie mogłem zrozumieć w jakim kontekście jest mowa o fast film :)
Z tego, co mi się tak z rana wydaje, to przy matrycach cyfrowych też trzeba dość intensywnego podświetlania, żeby móc sobie nagrywać dużo klatek/s. Chociaż ja tam za bardzo się nie znam, bo na co dzień nie bawię się takim sprzętem... no ale znajomi chyba muszą porządnie oświetlać dany obiekt (laserem), żeby wyciągnąć sensowny filmik nagrywany z szybkością mierzoną w tysiącach kl/s. Jak nie podświetlają, to taki jakiś ciemny im zazwyczaj wychodzi ;-)
@ Ekolog - gdy fachowy slang trafia do codziennego użytku to nawet rodzimi użytkownicy języka mogą mieć kłopoty.
@ lolek22 - tak jest, światło jest nadal niezbędne. Do filmowania kotów używali zwykłej SONY HDR-SR5 (120 klatek/s) albo szybkiej (choć już trochę starej) Phantom V5 (500 klatek/s).
Wydaje się, że odkwalifikowałeś z grupy doświadczeń wiele tysięcy działań naukowych...
@ andsol - w opisywanym przypadku było i doświadczenie, zrobili bowiem najprostszego robota naśladującego zachowanie się kociego języka i pokazali, że szybko poruszająca się w pionie zwykła szklana płytka dotykająca wody też "pije". Natomiast uważne przyjrzenie się pijącemu kotu było tylko obserwacją, czyli czymś co zwykle poprzedza rozstrzygający eksperyment. Obserwacja podsunęła pomysł na robota. Ale mogło się przecież okazać, że ważne jest coś specyficznego dla kociego języka, jakieś włoski, cokolwiek.
Zaniedbałem Twój blog. A szkoda. To o wielości słów na śnieg u Eskimosów było inspirujące. W jednym z linków, uzasadniających, że Eskimosi mają dlatego tak dużo słow, bo sklejają słowa, podobnie jak w niemieckim, autor rozwodził się nad sunburn, co niby Eskmosi nie mają słowa nań (zresztą, Polacy tez nie mają). Podawał przykłady, iż człowiek dyszący nad śniegiem może opalić, a nawet sparzyć podniebienie, Nie podał jednak eskimoskiego słowa na sunburn, co by wydawało się najprostsze.
Ale to było kilka kwikowych notek temu. GW, relacjonująca odkrycie kociopicia, mówi, iż jest ono bezgłośne. Czego nie było w oryginalnym naukowym artykule, i co wiadomo właścicielom kotów, nie jest prawdą.
Tak więc, nie omieszkali ulepszyć oryginału, bo ów sam, nieważne że opublikowany w Science. nie był wystarczająco medialny.
Dlatego kącików naukowych wiodącch gazet nie czytam, a jeśli już, to by powybrzydzać.
Na drugie mam kwik, nieodzownie.
@ tichy - bezgłośne nie jest, ale w porównaniu z psim ciche. Oba linkowane przeze mnie teksty anglojęzyczne używają tylko określenia "elegant".
Największą wadą tego tekstu z Wyborczej jest sfałszowanie opisu odkrycia - w oparciu o nowy stereotyp naukowca. Zespoły nudziarzy systematycznie zgłębiają kolejne nieistotne problemy; dziś postanowili dociec, czym się różni kocie chłeptanie od psiego. Ale na szczęście wyniki może uda się wykorzystać ("w tworzeniu nowoczesnych robotów zawierających miękkie części, które mogą się odkształcać").
Prześlij komentarz