Przeciwnicy GMO wierzą, że organizmy gmodyfikowane są szkodliwe dla zdrowia i środowiska; owszem, można i takie zrobić, tylko po co. Miłośnicy GMO za to kłamią, że tylko GMO uratuje ludzkość przed głodem.
Genetyczna modyfikacja organizmów to pomysłowa, lecz w gruncie rzeczy dość prymitywna technologia, dla kogoś kto liznął współczesnej biologii nic nadzwyczajnego i nic strasznego. Nie umiemy jeszcze projektować nowych pożytecznych białek, więc na razie wycinamy pojedyncze geny z jednych organizmów i wsadzamy do innych. Jak ktoś chce to niech się boi, ja wolę bać się np. sąsiadów przysypiających podczas gotowania ziemniaczków na gazie. Zresztą przyszłość GMO jest już dawno przesądzona, USA, Chiny i Indie są za, a my zawracamy Wisłę cienkim kijkiem.
Synek sam się może obrzezać, jak dorośnie. Nie, to nie jest modyfikacja genetyczna, ewentualne potomstwo będzie nieobrzezane.
DODANE (2 września 2011):
Tylko krowa nie zmienia zdania. Było mi prawie wszystko jedno, ale właśnie przeczytałem jak bezczelnie wrobili Zagórskiego durni Amerykańcy i nagle stałem się zajadłym wrogiem upraw amerykańskich GMO w Polsce. Następnym razem niech spróbują wysyłać do Polski nieco inteligentniejszych lobbystów, a w ogóle niech najpierw zniosą wizy dla Polaków, cwane pajace. Zagórski niepotrzebnie rozczulił się nad sobą w rozmowie z agentką Spirnak, a ta w swoim donosie zrobiła z niego akwizytora Monsanto, w dodatku tchórzliwego. Akurat jeden z niewielu polskich dziennikarzy naukowych piszący sensownie o biologii, zasługuje na same pochwały, a musi się tłumaczyć jak jakiś szczeniak. Ale dobrze mu tak, dziennikarz jeźdżący na sponsorowane wycieczki zawsze będzie podejrzewany o przychylność dla sponsora, dlatego nie powinien jeździć. Albo nie powinien pisać. Szkoda tylko, że redakcji nie stać.