2009 - 80%
2010 - 68%
2011 - 58%
2012 - 44%
2013 - 33%
2014 - 24%
Mogę to nawet ku własnej uciesze zwizualizować, zauważając dodatkowo obecność Windows 7 (pomarańczowe, październik 2009); Vista (styczeń 2007) i Windows 8 (październik 2012) widoczne dużo słabiej:
Jak widać nadal prawie 1/4 wejść jest z XP, co pozostawię bez komentarza. Pewnie w Chinach jest jeszcze gorzej, ale od dawna zapowiadane złomowanie XP będzie dotkliwie odczuwalne także i u nas. Jeszcze przez ponad miesiąc w ogóle nie ma się czym przejmować, ale potem już trochę tak, bo gdy Microsoft będzie łatał kolejne dziury w nowszych Windows, to oczywiście źli ludzie będą systematycznie sprawdzać ich obecność (w celu użycia) w porzuconym przez producenta (ale nie przez użytkowników) XP. Mogę się jednak założyć o piwo, że jeśli tylko zajdzie silna potrzeba to pragmatyczny Microsoft się ugnie i wypuści kolejne poprawki także do oficjalnie nieobsługiwanego XP — najwyżej trzeba je będzie samemu ściągnąć i wgrać.
Nie widzę powodów do paniki. Ale i dalsze upieranie się przy XP nie ma sensu. Jeśli ktoś naprawdę musi, to zarazem nie musi pewnie wcale podłączać komputera do internetu, a wtedy wystarczy tylko rygorystyczne utrzymywanie higieny seksualnej na USB. Jeśli nie musi, to wymieni w końcu komputer i przy okazji Windows. XP wymrze w ciągu najbliższego roku do kilku procent, przynajmniej w "moich" statystykach wejść (optymistycznie zakładam, że na początku 2015 będzie jakieś 5%). A na odciętych od świata komputerach XP będzie działać jeszcze lata całe równie dobrze (czy źle) jak do tej pory.
Współczuję natomiast tym, którzy "znają się na komputerach" i będą teraz nagabywani przez upierdliwych znajomych, którym coś tam wyskoczyło na ekranie albo którzy naczytali się właśnie głupot o tym, jak bardzo ryzykowne stało się nagle używanie XP. Nic podobnego, ryzyko będzie wzrastać stopniowo albo nawet wcale, bo im mniej użytkowników tym mniej atrakcyjnym są celem. Najbardziej zagrożeni są — tymczasem — użytkownicy Windows 7.
11 komentarzy:
> a wraz z nim koszmarny IE8
A nie IE6? To dopiero był kiler.
Choć może właściwsze byłoby użycie 'jest' zamiast 'był'. Wciąż.
www.modern.ie/en-us/ie6countdown#map
Zbyt wcześnie się opublikowałam...
Odnośnie samego XP. W ciągu ostatnich kilku miesięcy widziałam ten system zerkając na ekran komputera podczas odwiedzin: u fryzjera, w salonie samochodowym, w kilku gabinetach lekarskich, w szpitalu, w biurze turystycznym, w sklepie, w teatrze i pewnie jeszcze w kilku miejscach, o których już zapomniałam. Wszystkie te firmy i instytucje korzystają z dedykowanego oprogramowania. Ktoś kilka lat temu zainstalował je pod Win XP (być może zostały też napisane 'pod' XP) i tak działają do tej pory. Wątpię, by zaniechanie wsparcia przez Microsoft natychmiast ten stan rzeczy zmieniło.
IE6 jakimś cudem niemal zniknęło, przynajmniej w krajowych statystykach odwiedzin. Jakmś cudem bo Microsoft chyba nie zmuszał do apgrejdowania przeglądarki, a z tego co widzę w Google Analytics XP mają już tylko IE8 albo IE7. Z drugiej strony nie wiem czemu nadal tyle IE6 w Chinach, przy apgrejdowaniu przeglądarki chyba nie sprawdzają legalności XP. Różnimy się od Chińczyków?
Microsoft dba żeby stare programy działały na nowych wersjach Windows, dużo 32-bitowych programów z czasów Windows 95/NT4 chodzi pod Windows 8 (problem jest z instalatorami, bo są często 16-bitowe i przez to nie działają na 64-bitowych Windows). Ludzie trzymają się XP nie dlatego że nie mogą się apgrejdować, raczej po prostu nie widzą powodu żeby to robić. Sytuacje przymusowe też się zdarzają, ale jednak zbyt rzadko żeby wyjaśnić zadziwiającą żywotność XP.
Microsoft doprowadził do tego przykrego zatwardzenia nie tylko nie dając wystarczających powodów do apgrejdowania ale i nie ułatwiając maksymalnie samego procesu. Dziwne, ale zainstalowanie Windows na nowym pececie jest prostsze niż apgrejdowanie istniejącej instalacji. Zresztą większość kupowanych pecetów ma już Windows zainstalowane i użytkownik nawet nie ma okazji docenić pracy instalatora. W praktyce zmienia się Windows bardzo niechętnie, dopiero wraz z komputerem, a to już poważniejsza operacja i w przypadku większych instytucji decyduje o odwlekaniu procesu.
No właśnie, NHS podobno nadal ma ponad pół miliona komputerów z XP, więc rząd UK wynegocjował z Microsoftem odroczenie egzekucji (za jedyne 5 mln funtów). A więc Microsoft nadal będzie produkował poprawki do XP dla zainteresowanych klientów i tak czy owak będą one dostępne dla wszystkich.
Jeśli przymierzyć te 4.4% IE6 do procentów z zestawienia najpopularniejszych przeglądarek, wg którego wszystkie wersje IE mają obecnie 26%, to szóstka trzyma się – dzięki Chińczykom – zadziwiająco dobrze. Fenomen, zważywszy na to jaka jest beznadziejna i jak szybko, bezboleśnie i bezpłatnie można mieć nowszą przeglądarkę (choćby i Explorera). Ciekawostka, w Wikipedii uchował się screen mapki ie6countdown z listopada 2011. Wszystko zmierza we właściwym kierunku.
> Microsoft dba żeby stare programy działały na nowych wersjach Windows
W przeważającej większości, ale zdarzały się rozczarowania.
> W praktyce zmienia się Windows bardzo niechętnie, dopiero wraz z komputerem, a to już poważniejsza operacja i w przypadku większych instytucji decyduje o odwlekaniu procesu.
No właśnie głównie chodzi o te instytucje. Użytkownicy prywatni raczej chętni są do apgrejdu systemu. Jeśli coś ich powstrzymuje, to zwykle tylko kasa, którą musieliby na nową wersję wyłożyć. A w firmie, czy instytucji, taki upgrade to cała skomplikowana operacja. I kasa też. Odpowiednio większa. Dlatego do tej pory siedzą na tym XP.
> Dziwne, ale zainstalowanie Windows na nowym pececie jest prostsze niż apgrejdowanie istniejącej instalacji.
Ba, żeby to była jedyna dziwność, do której Microsoft przyzwyczaił swoich użytkowników…
Największe zdziwienie, albo raczej przykre zaskoczenie, przeżyłam, gdy postanowiłam kupić siostrze niepudełkowe Win 8 w prezencie.
O ile dobrze pamiętam, upgrade z XP możliwy jest tylko w postaci świeżej instalacji. Od Visty wzwyż można zainstalować nowszy system nie tracąc ulubionego bałaganu na dysku.
Dzięki, też tak myślałem, ale gdy zacząłem się bawić tym StatCounterem to wyszło że IE6 w Chinach za ostatnie trzy miesiące to tylko 2,66% (potwierdza się natomiast duża żywotność XP - prawie 25% przegląderek to IE8). Gdyby to była prawda to nie Chińczycy - choć nadal mają najwięcej IE6 bo jest ich dużo - podciągają globalny udział IE6 do 4,4% (statystyki Microsoftu). A więc kto? No więc chyba jednak Chińczycy, bo próbowałem szukać sprawców i nie znalazłem. Podejrzewam że Microsoft podciąga pod IE6 także różne chińskie wynalazki typu 360 Secure Browser.
Problem apgrejdowania czy migracji z XP do Win 8 wygląda na totalnie olany przez Microsoft, prawdopodobnie tak bardzo nie wiedzieli jak to inteligentnie zrobić że w ogóle nie zrobili. Można migrować tylko dane, programów nie. Raymond Chen to pewnie mądrze wytłumaczy, a może nawet już tłumaczył.
Tak na chłopski rozum, to Microsoft powinien mieć tu wiarygodniejsze statystyki, ale kto to tam wie.
Ten Laplink PCmover, to chyba coś świeżego?
Apgrejdy i aktualizacje zwykle przynoszą korzystne zmiany i poprawki {choć powszechna obecnie biegunka aktualizacyjna jest wkurzająca!) Zdarzają się jednak wyjątki. Ostatnia aktualizacja iOS 7 o jedno oczko zabrała świetny głos brytyjskiego Siri i zastąpiła go jakimś smutnym anemikiem. Gdybym wiedziała, że tak będzie, NIGDY PRZENIGDY nie zainstalowałabym tej aktualizacji! Poprzedni Siri mówił głosem Jona Briggsa i miał urok angielskiego kamerdynera, który jest uprzejmy, ale potrafi, gdy trzeba, odpowiedzieć kategorycznym tonem :) Ponieważ Apple przygotowało dla Siri wiele dowcipnych odpowiedzi na (przewidywane) głupie pytania, rozmowa z Siri odpowiadającym 'Briggsem' była fajną rozrywką. A teraz?! Apple ma u mnie (i nie tylko) dużą krechę.
In Loving Memory of British Siri
To pewnie efekt działań lobby anemików.
Samą nazwę Laplink znam z jeszcze nieodległej prehistorii, robili jakiś program do przesyłania danych między dwoma pecetami połączonymi przez RS-232. A ten ich PCMover ma przynajmniej kilka lat. Natomiast darmowy PCMover (okrojona wersja) na stronie Microsoftu pojawił się chyba niedawno. Może w końcu coś do nich dotarło.
Chyba nigdy nie nie natknęłam się na PCmovera. Ale też i nigdy czegoś takiego nie szukałam. W końcu migracja danych z jednego peceta na drugi to banał, non?
Ty zdaje się lubisz ciekawostki i pomysłowe projekty. Oto jeden taki, Lego-kalendarz! Został zgłoszony do konkursu Designs Of The Year 2014 organizowanego przez londyńskie Design Museum. Jak zwykle uroda pomysłu tkwi w prostocie.
No to już wiem, PCmover Express for Windows XP pokazał się dopiero 3 marca. Niestety w międzyczasie wyparowało ze sklepów dość tanie Windows 8 Pro Upgrade (było za 220-230 zł) i jak widzę teraz najtańsze Windows 8 jest już ze sto zł drożej. Ale może coś się jeszcze zmieni i zaczną rozdawać za darmo.
Migracja danych to czasem faktycznie banał. Np. przez przełożenie dysku Ale jeszcze prościej byłoby mieć wszystko od razu na zewnętrznym dysku. Jakoś trochę niechcący udało mi się uruchomić Windows 8 (Pro) z dysku podłączonego przez USB i byłem zachwycony. Przez chwilę. Bo oczywiście Windows się zdezaktywowało i pewnie robiłoby tak przy każdej zmianie komputera do którego dysk podczepię. Nie bardzo rozumiem dlaczego Microsoft, który nie jest przecież uwiązany do sprzętu tak jak Apple, nadal nie daje prostym ludziom możliwości używania przenośnego Windows (bo Windows To Go nie jest taką ofertą). A jak już muszę być uwiązany do komputera, to wolę maka.
Lego kalendarz jest super, ale w warunkach surowej rzeczywistości wschodnioeuropejskiej należałoby chyba stale obserwować kalendarz kamerką (kto ukradł klocki!).
:) Rzeczywiście, los klocków mógłby byc niepewny. Ale na razie nie ma się co martwic - ten kalendarz nie wyszedł raczej poza fazę pomysłu, co uwidacznia filmik, skądinąd fajny. Autorzy oszołomieni wzbudzonym zainteresowaniem, muszą teraz wziąc się ostro do roboty, albo... Albo nie wiem co.
PCMover Express nie jest nawet wymieniony na stronie Laplik, wiec to chyba jakas mocno okrojona wersja przygotowana za zamowienie Microsoftu. Pierwszy komentarz pod zalinkowanym przez Ciebie tekstem od razu rozwiewa nadzieje co do szerszej przydatności tego programu. Szkoda, ze Microsoft nie pomyślał o tych użytkownikach, którzy chcieliby wymienic OS bez wymiany komputera.
Swego czasu czekałam z niecierpliwoscia na pojawienie sie Win8 ze względu na nowy interfejs. Miłośniczce prostoty bardzo spodobały się kafle, uproszczone okna bez efektu trojwymiarowosci itd. Jak już się doczekałam, od razu zainstalowałam ósemkę na jednym z laptopów. Okazało się, że interfejs jest niedorobiony - w świecie okien 2D pozostały stare(!) ikony 3D. Rozczarowujące, bo mobilne Windows pod wzgledem graficznym są spójne i bardzo ładne.
Z laptopa z Win8 mało kto korzysta, ponieważ ludzie się gubią. Interfejs nie jest tak do końca intuicyjny. Na przykład przyciski wyłączenia czy restaru są ukryte w Ustawieniach! Oczywiscie do takich zmian można się przywyczaic, ale nikomu sie nie chce. Po co sie męczyc, jeśli można użyc lapka z bardziej oswojonym Win7. Może kolejne apgrejdy poprawiły sytuacje (podobno przywrócono przycisk Start), nie wiem. Sama wciąż pozostaję przy Win 7 ze względów estetycznych ;)
A propos estetyki. Mam nadzieję, że kolejne wcielenie Mac OSX graficznie podąży za iOS. Słodkie ikony desktopowego systemu mocno się opatrzyły.
Mnie się prostota Windows 8 z grubsza podoba, niebieskie żelki w Explorerach nieudolnie naśladujące pomysły Apple albo szerokie taśmy naćkane przyciskami zasłaniające stale górną 1/4 ekranu były koszmarne. Inna sprawa że Windows 8 jest zadziwiająco niedopracowane, a chaos wynikający z pomieszania dwóch interfejsów nie do ogarnięcia - i chyba nie do naprawienia. Do Startu nie byłem specjalnie przywiązany, natomiast gdy już wrócił w 8.1 to prawy klawisz myszy na nim ujawnia bardzo praktyczne menu - jest tam prawie wszystko w tym Zamknij. Tylko że większość ludzi niechętnie używa prawego klawisza myszy, a jeśli już to niechcący.
Nie znam iOS ale i tak jestem przeciw. Z tego że interfejs OS X od początku się prawie nie zmienił jestem bardzo zadowolony. Jak łatwo zauważyć zmiany w UI często niestety niczemu pożytecznemu nie służą, ot byleby zrobić jeszcze jakoś inaczej albo sprobować dogodzić kolejnej grupie matołków niezdolnych zapamiętać że C kopiuje, X wycina, a V wkleja. No nic, nie będę marudził, interfejs mózg-maszyna rozwiąże wreszcie wszystkie ich problemy. O ile będzie do czego podpiąć.
Prześlij komentarz