czwartek, 30 czerwca 2016, 06:04

tango

Wszystkie tanga są takie same.

6 komentarzy:

kuzynka.edyta pisze...

Brytyczycy po Brexicie będą mogli sobie nucić za Tomem Lehrerem.

Rewelacyjne jest to tango. Nie znałam.

kwik pisze...

No właśnie, czy ktoś jeszcze oprócz producenta odkurzaczy Dysona skorzysta na Brexicie? Mam oczywiście na myśli tylko tych którzy głosowali.

kuzynka.edyta pisze...

Szczerze że wątpię.

Ale Brytyjczycy brną uparcie. Podzielę się spostrzeżeniami z mojego niedużego podwórka. Wszyscy moi znajomi – i w pracy i prywatnie – głosowali za pozostaniem w EU. Dlatego zaraz po ogłoszeniu wyniku referendum było duże zaskoczenie i rozczarowanie. Wszyscy rzucili się do podpisywania petycji w sprawie zarządzenia ponownego referendum. Po kilku dniach ochłonęli i obecnie uważają (przynajmniej ci, z którymi rozmawiałam), że będzie co będzie i niestety nie ma odwołania, z Unii wyjść muszą, bo tak zadecydowała większość, 'na tym polega demokracja' (cytat). I żadne argumenty nie osłabiają tego przekonania. Poza tym, Brytyjczycy są przekonani, że uda się im wynegocjować bardzo korzystne dla UK warunki wyjścia. I te miliardy funtów, które się rozpłynęły po ogłoszeniu wyniku referendum, to tylko chwilowa przykra konieczność. Nie wiem skąd ten optymizm.

Póki co, główny nadszef mojej instytucji wysłał do wszystkich niebrytyjskich pracowników imienne listy z zapewnieniami jak jesteśmy ważni i cenni i że przynajmniej przez najbliższe dwa lata nie mamy się czym martwić. Zwykły mail merge, ale miłe. Poza tym założono stronę z FAQs i najważniejszymi informacjami, m.in. jak starać się o obywatelstwo :)




kwik pisze...

Ze wstydem przyznaję że dość długo byłem raczej entuzjastycznie nastawiony do każdych demokratycznych wyborów, im więcej tym lepiej. Ale powoli docierało do mnie że racja i większość nie zawsze idą w parze, że w zasadzie najlepiej unikać głosowań i szukać rozwiązań jakoś tam zadowalających wszystkich. Dlaczego głosowania często bywają niezdrowe jest nieźle wyjaśnione w nieco przydługim tekście Polls are evil na meta-wiki. Niby to wszystko oczywiste, ale tak trudno oprzeć się pokusie wykorzystania mniemanej przewagi. Referendum jak sądzę miało na dłużej uciszyć zwolenników Brexitu i akurat to się udało. Tylko wynik miał być inny.

UK nieźle radziło sobie bez EU i weszło nie z miłości a dla korzyści. Nie wątpię że znowu sobie jakoś poradzi. Jednak korzystnych warunków wyjścia z pewnością nie uda się wynegocjować bo zachęcałoby to do wyjścia kilka kolejnych państw i groziło rozpadem EU. To chyba boleśnie oczywiste i dlatego mimo stanowczych zapowiedzi nowej premier że Brexit to Brexit nie uwierzę dopóki nie zobaczę. W referendum zdaje się nie było mowy o wychodzeniu na korzystnych warunkach, więc zapewne skończy się na wyjściu na niekorzystnych warunkach. A to przecież bez sensu.

kuzynka.edyta pisze...

Jest dokładnie tak jak napisałeś, toczka w toczkę. Dlatego zdumiewa mnie uparte brnięcie w Brexit. No ale ja nietutejsza. Mogę zrozumieć dumę Brytyjczyków z pielęgnowanej demokracji, tyle że ich prawo stanowi że referenda nie są wiążące a ostateczny głos ma parlament. Więc jeśli takie jest prawo demokratycznego kraju, to chyba demokracja nie ucierpiałaby, gdyby z Brexitu się wycofali? Szczególnie, że wszyscy perspektywy 'po' malują im czarne.

Ale jest nikły promyk nadziei. Ja również podpisałam się pod petycją o drugie referendum. Tutaj rząd musi się zając każdą petycją którą zebrano 100 tys. podpisów. Wszyscy podpisani otrzymują wówczas emaila z decyzją w sprawie. No i jakiś czas temu otrzymałam emaila z odpowiedzią, że drugiego referendum nie będzie, w pierwszym nie ustalono progu głosów od jakiego referendum jest ważne, wynik jest jaki jest, głosowanie było demokratyczne, należy je uszanować. Have a nice day.

A wczoraj wpadł do skrzynki drugi email. Że jednak pod petycją podpisały się 4 miliony, nie można tego ignorować, więc 5 września będzie w parlamencie debata. I być może rząd zechce uruchomić proces legislacyjny by umożliwić przeprowadzenie drugiego referendum… BBC też o tym napisało. A na stronie petycji do wglądu jestpierwsza odpowiedź.

Nie wiadomo jaki byłby wynik drugiego referendum. Ale przynajmniej obywatele przez te kilka tygodni podciągnęli się z wiedzy unijnej i teraz głosowaliby chyba bardziej świadomie… Więc wynik byłby bardziej demokratyczny!

Z 'Polls are evil' rządzącym w Polsce dedykowałabym ten fragment:

When the vote is strongly unbalanced, those on the "losing" side feel marginalized, and those on the "winning" side will sometimes feel as though the results of the poll give them license to do as they wish without taking into account the views of the minority, though nothing has been resolved.

Na marginesie, dwa tanga z Twojej notki od razu skojarzyły mi się z sytuacją nad Tamizą i Wisłą.

kwik pisze...

Drugie referendum da pewnie taki sam rezultat jak pierwsze nawet jeśli różnica będzie nieco mniejsza, masy nie zmieniają zdania z dnia na dzień. Problem w tym że pytanie jest bez sensu, zamiast tak czy nie należałoby raczej ustalić o co konkretnie chodzi, jakiej wspólnoty ludzie ewentualnie oczekują, jaki ma być zakres i głębokość integracji. Tak żeby zadowolić zdecydowaną większość obywateli.

Sytuacja w UK i Polsce jest o tyle różna że EU w UK była atakowana z lewa i prawa z zupełnie innych powodów, tak jakby chodziło o dwie różne EU. Brexitowcy nie mają środka, są tylko skrzydła. Nie da się im wszystkim dogodzić, więc tak czy owak znaczna część z nich dołączy ze swoim niezadowoleniem do już niezadowolonych z Brexitu. W Polsce natomiast widzę powody do umiarkowanego optymizmu, zamiast dwóch dominujących partii chadeckich, amebowatej posoborowej PO i zwartego przedsoborowego PiSu jest wreszcie szansa na jakiś sensowny czytelny pluralizm. No bo co to za cuda że rządy się zmieniają a Gowin nadal jest ważnym ministrem. Nic do niego nie mam, po prostu przykład patologii. Albo regularny udział PSL w kolejnych koalicyjnych rządach. No ale wcale się nie zdziwię jak w Polsce znowu będzie tradycyjna kupa, a UK świetnie sobie poradzi po tej drobnej katastrofie.

W kontekście Brexitu rozbawiło mnie doniesienie że Barroso ma pracować dla GS. No ten biedaczek z całą pewnością liczył na inny wynik referendum, grzecznie odczekał dodatkowe dwa miesiące. A tak niezręcznie wyszło.