niedziela, 12 lutego 2017, 19:41

przedwiośnie

Cytuję z pl.wikipedia.org "W niektórych regionach Polski (Wielkopolska, Mazowsze) gniazduje na słupach trakcji elektrycznej".

Co pewnie jest nieprawdą, bo słupy sieci trakcyjnej są niskie i w ogóle nie bardzo się nadają. Autor skądś bezmyślnie przepisał albo miał na myśli słupy linii wysokiego napięcia. To dość popularne miejsca gniazdowania także innych ptaszysk.

9 komentarzy:

telemach pisze...

Zacząłem sprawdzać te linie i słupy (jakiś odruch chyba, co widzę to sprawdzam, w nic już nie wierzę) i zdałem sobie sprawę z absurdalności tego co robię dopiero gdy dotarłem do słupa wysokiego napięcia w kształcie Myszki Miki. Naprawdę.
Ciekawa konstrukcja ale z punktu widzenia kruka zupełnie takie słupy się do niczego nie nadają

kwik pisze...

Wierzę, podobną pielgrzymkę do źródeł prawdy i ja odbyłem więc słupa w myszka Miki oczywiście widziałem. Czemu u nas nie ma jeszcze słupa w kształcie JPII?

Odpadłem dopiero na wnikliwej analizie wpływu bocianów srających na izolatory na awarie sieci wysokiego napięcia w Portugalii. Zacząłem się zastanawiać dlaczego nasze bociany jednak lgną do ludzi i zadowalają się niskimi słupami. W odróżnieniu od kruków. Robocza hipoteza że to wpływ myśliwych, nasi nigdy nie strzelali do boćków, tamci do wszystkiego co lata.

telemach pisze...

W tej roboczej hipotezie może coś być na rzeczy. Pamiętam jaki byłem zaszokowany - gdy w parkach Europy Zachodniej wskakiwały na poręcz ławki (na której siedziałem) wiewiórki i patrzyły mi wymownie w oczy. A króliki dawały do siebie podejść na 30 cm. Podobnie wróble siadające na brzegu talerza w ogródkach kawiarnianych i usiłujące się "podzielić" ciastkiem.
Było to na początku lat 80-tych.

Zwierzyna, rzekomo płochliwa, wbrew pozorom zdaje się szybko uczyć zaufania jeśli się to tylko opłaca.
Wygląda na to, że nie doszło do udomowienia wielu gatunków bo ludzkie pragnienie przywalenia kamieniem było bardziej przemożne.

kwik pisze...

Dziś miałem ochotę złapać wronę za łapy, siedziała bezczelnie na wyciągnięcie ręki na dachu przystanku i sprawdzała czy ktoś z czekających na autobus nie je bo a nuż coś upadnie. Warszawskie wrony ostatnimi laty zrobiły uderzające postępy, jak dalej tak pójdzie to niedługo zaczną się plątać pod nogami jak gołębie a potem siadać nam na głowach.

telemach pisze...

Jak była zima to pisałeś o przedwiośniu, a jak jest przedwiośnie, to o niczym nie piszesz.
Blogosfera (było kiedyś coś takiego) nie jest już chyba tym czym była.

kuzynka.edyta pisze...

Kilka miesięcy temu, na szlaku Masca Barranco, spotkałam góropatwę berberyjską (Alectoris barbara). Mrucząc pod nosem “proszę cię, tylko nie uciekaj” ostrożnie wyciągałam aparat z plecaka. Ale ptak ani myślał uciekać. Mojej prośby raczej nie zrozumiał, za to ewidentnie kojarzył otwieranie plecaka. Wolno podszedł zupełnie blisko, niestety na darmo, ponieważ miałam ze sobą tylko wodę. Po chwili więc, równie dystyngowanie jak się pojawił, oddalił się w chaszcze. A w polskiej Wikipedii napisano, że prowadzi skryty tryb życia!

Wyobrażam sobie gościa od ‘góropatwy’ w momencie, gdy wpadł na ten pomysł. Musiał być sobą zachwycony.

kwik pisze...

Góropatwa jak stworzona na dyktanda. Ale może to jednak chwyt poniżej pasa. U nas w Tatrach było kiedyś podobnie, różne stworzenia podchodziły żeby je podkarmić. Nie wiem jak teraz, ludzie pewnie coraz rzadziej kanapki noszą.

W polskiej Wikipedii jest też że na Kanary introdukowana, a w angielskiej z odesłaniem do źródła że rodzima. Skąd wziąć czas na wyjaśnianie takich drobiazgów.

kuzynka.edyta pisze...

Dla złośliwych nauczycieli – na pewno.

Tyle mróweczek pracuje nad Wikipedią i wciąż za mało. Mimo wszystko to Imponujący projekt. Nawet jeśli niedoskonały.

kwik pisze...

Wiele tej mrówczej pracy idzie na marne, wymaga się np. w każdej wersji językowej podawania źródeł, w dodatku w lokalnym stylu, czasem dziwacznym. A wystarczyłoby przecież uźródłowienie wersji angielskiej i traktowanie pozostałych wersji jako możliwie wiernych i dobrych tłumaczeń. Dla kogoś kto ceni swój czas edytowanie polskiej Wikipedii to niestety nieco jałowy wysiłek.