niedziela, 7 maja 2017, 13:36

leń markowy

Wczoraj było duszno jak w lipcu przed burzą gdy mrówki się roją. Ale zamiast mrówek roiły się dziwne muchówki, coś jak strzępki sadzy z palącego się plastiku. Próbowałem (długo i mało skutecznie) sfotografować takiego owada w locie, potem poszedłem po rozum do głowy i zacząłem szukać siedzących, żeby móc ustalić co to. Zaraz znalazłem kopulującą parę i identyfikacja okazała się banalnie prosta — leń marcowy (Bibio marci). Najpierw obrazki z podpisami, potem uwagi.

Bibio marciLatają z charakterystycznie wypuszczonym podwoziem, tu samiec

Bibio marci
Na pierwszym planie samiec, mniejszy, przezroczyste skrzydła i specjalne włochate oczy do namierzania samicy

Bibio marci
Ta sama para, samica ma ciemne skrzydła, małe oczy, jest tak duża, że bez trudu przeniosła się wraz z niepytanym o zdanie samcem w inne miejsce.

Nazwa leń marcowy jest krzywdząca i głupia. Lata, kopuluje, nawet najbardziej pracowici z nas robią najwyżej połowę tego. Jeszcze gorzej z marcowym, podobno dlatego marci że roi się na św. Marka (25 kwietnia), trzeba być słodką, niewinną istotą albo skończonym palantem żeby z markowego zrobić marcowego. Muszę też podzielić się drugą refleksją. Gdy wpisuję w Googla nazwę stworzenia bożego usłużny automat notorycznie podsuwa zwalczanie, gdy wytworu ludzkiego chomikuj. Muszę to wreszcie wyłączyć.


DODANE: wycinek ekranu pokazujący podpowiedzi Googla do lenia marcowego:

8 komentarzy:

telemach pisze...

Czyżbyś dał zwieść się obietnicy gugla, że otrzymasz odpowiedzi bez konieczności zadawania pytań? To by tłumaczyło conieco.
Taka perwersyjna propozycja przetacza mi się wciąż od roku przez ekran. Obscenicznie bezczelne to się robi.

kwik pisze...

Mnie już generalnie trudno zwieść, nawet jeśli w chwili słabości mam na to ochotę. Jest też spora różnica między obietnicą a propozycją, na spełnienie obietnicy wystarczy czekać, propozycja wymaga akceptacji. Natomiast nie wiem o jakiej konkretnie propozycji mówisz.

Jeśli zaś chodzi o wyłączenie upierdliwych podpowiedzi zmuszających mnie do nieustannych refleksji nad zainteresowaniami współużytkowników polskiego to wcale nie było to takie łatwe jak mi się zdawało. Dopiero dopisanie magicznego zaklęcia ?complete=0 do adresu strony startowej na której mam oczywiście ustawionego Googla uwolniło mnie od chomikowania i zwalczania.

tichy pisze...

Ucieszny ten przekręt z 'markowego' na 'marcowego'. Można by i na odwrót -'docent markowy'?

Co do podpowiedzi Google'a, to nie bardzo rozumiem. Przetestowalem, pierwsza podpowiedź - żadna, po prostu powtórzony goły "leń marcowy", a pod nią 9 innych.

Przetestowałem również "kwik". Podpowiedzi gołej nie był, ale przecież nikt nie każe mi z nich korzystać (pierwsza to była 'kwik kopy', ale jak zgadujesz, to był Google.en, i ten popularny a świadomy błąd ortograficzny często występuje w nazwach biznesów).

kwik pisze...

Zdaje się tego marcowego to zerżnęliśmy od równie rozgarniętych sąsiadów co mają Märzfliege (chociaż Markusfliege też).

Dodałem pod notką obrazek pokazujący jak to u mnie wygląda(ło). W wersji polskiej jest jeszcze dłuższa litania: szkodliwość, szkodnik, w porzeczce.

tichy pisze...

Jednak, to nie takie proste. Wygląda na to, iż owe "March flies" zaczynaja się roić na wiosnę, poczynając możliwie od marca. A znasz jakikolwiek inny przypadek, by owady nazywano na cześć świętego, lub choć czegoś świętego? No, prócz bożej krówki...

Nie wiem, kto je tak nazwał. Jeżeli nie-katolik, to raczej na pewno od marca, nie od św. Marka. A pewnikiem starożytny rzymianin, więc tym bardziej.

Ale z tym "leniem", to znów heca. Po łacinie "bibio", rodzina "Bibonidae". Hm...
"cum bibo piwo, stat mihi kolana krzywo"

Czyli "pijaczki"? Słownik tlumaczy, że to dlatego, że wpadały do wina.

Z kolei w polskim, choc starszym, mamy słówko "birbant" - próżniak, hulaka, z jednej strony niewątpliwie leń, ale z drugiej - pracowity w hulankach i próżniaczeniu się. A taka, jak opisujesz, ta mucha jest - birbantka.

Tak więc, znów wydaje się, że ktoś wziął trzecie znaczenie słówka, i tak się zostało.

kwik pisze...

Są rzecz jasna robaczki świętojańskie ale nic więcej jakoś nie przychodzi mi do głowy.

Rojenie się ma sens jeśli jest masowe, a że dorosłe lenie żyją tylko około tygodnia to tym bardziej powinny się synchronizować. W tę sobotę czyli tydzień później było ich już tak niewiele, że raczej nie zwróciłbym na nie uwagi (w międzyczasie mieliśmy przymrozki z opadami śniegu). Marcowe rojenie się leni jest chyba mało możliwe, musiałaby być wyjątkowo wczesna wiosna. Przy Bibio marci jest L. czyli Linneusz, na łacinie się nie znam ale marcowy byłoby przez t a nie c.

tichy pisze...

No tak, "c" bije "t".

Ruska wiki: толстоножка Марка (tyz piknie)

kwik pisze...

Całkiem zręcznie wybrnęli bo (jeśli wierzyć naszej Wikipedii) leń marcowy został przez Linneusza początkowo nazwany Tipula Marci. Ale inne tipule nawet jeśli nie wyglądają jak wielkie komary to mają nogi długie i chude.