Uwaga — wpis może zawierać śladowe ilości brzydkich wyrazów.
Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie na wielu drzewach rosną jemioły (co widać rzecz jasna tylko wtedy, gdy drzewa nie mają liści). Pewnie ktoś je tam musiał posadzić, a posądzam o to ptaki. Niekoniecznie jemiołuszki, które przylatują coraz rzadziej, najbardziej podejrzane są kwiczoły, które przestały przylatywać na zimę i siedzą teraz cały rok (szkoda tylko, że nie nauczyły się śpiewać). Nigdy nie widziałem, by ptak jakiś jadł jagody jemioły jesienią czy zimą, ale na pewno to robią; potem siedzą wysoko na drzewie i robiąc kupę odwdzięczają się jemiole za zrobienie jagody. Ptaki jak wiadomo są dinozaurami, które zdystansowały się do świata. Nauczyły się latać, nauczyły się śpiewać i srają na wszystko z góry. A reszta dinozaurów oczywiście wymarła, nie tylko przez swoją megalomanię, ale i nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Miało być jednak o pestkach, a nie o pochodzeniu aniołów i mentalności Wielkiego Piernika.
Czy jedli państwo awokado, nazwane przez amatora polszczyzny-za-wszelką-cenę smaczliwką? Czy wiedzą państwo, że awokado pochodzi z Ameryki? Czy znają państwo faunę Ameryki (w zasadzie wystarczy wiedzieć, że nie żyją tam słonie). No właśnie, chodzi o to, że nikt z mieszkańców Ameryki nie jest w stanie zjeść owocu awokado w całości, a potem wysrać jego pestki. Zresztą skórka awokado jest podobno trująca (a jeszcze bardziej trujące są liście — jeśli ktoś ma dzieci, koty, muły albo inne zwierzęta w domu, niech zrezygnuje z wsadzania pestki awokado do doniczki). Prosty człowiek zje awokado (bez pestki) i nic, a prawdziwy biolog zastanowi się nad sposobem roznoszenia monstrualnych pestek po okolicy.
No więc jest taka hipoteza, że awokado zostało sierotą, a dawno temu jego owoce były jedzone i roznoszone przez wielkie naziemne leniwce i spokrewnione ze słoniami gomfoterie. Hipoteza ta zakłada istnienie ewolucji, kiedyś awokada i awokadożercy ewoluowali wspólnie, tzn. im większy się pojawiał awokadożerca, tym awokado robiło większą pestkę (albo odwrotnie). A potem awokadożercy wymarli i gdyby nie wszystkożerna małpa Homo, co rozlazła się po całym świecie, to awokado też by w końcu wymarło. Bo jak mówi przysłowie, niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Dziękuję
Andsolowi za inspirację.
DODANE: pestki awokado
też są trujące, proszę nie dawać psom do zabawy.