wtorek, 18 listopada 2008, 03:01

deratyzata

Panu Diabłu owieczkę, a Bogu sucharek - powiedział owczarek. Wskutek postępującego rozpadu (alkohol plus pasta do podłogi) zgodziłam isę już dziś nawet z Terlikowskim, ale w odruchu zdrowego refluksu rzuciłem się jeszcze czytać Orlińskiego. Stąd tu ta parodia słynnej Dezyderaty - czy ją kotś przetłumaczył na poslki? Pewno nie. Nie przeprasszam zaliterówki, bo muszę walczyć ze pedenterią, która mnie dusi i soki wyciska. Niech żyje rozpad.

Deteriorata (National Lampoon - Tony Hendra)

(You are a fluke of the universe.
You have no right to be here.
Whether you can hear it or not,
The universe is laughing behind your back.)

Go placidly amidst the noise and waste, and remember what comfort there may be in owning a piece thereof. Avoid quiet and passive persons, unless you are in need of sleep. Rotate your tires. Speak glowingly of those greater than yourself; and heed well their advice, even though they be turkeys. Know what to kiss - and when. Consider that two wrongs never make a right, but that three do. Wherever possible, put people on hold. Be comforted, that in the face of all irridity and disillusionment, and despite the changing fortunes of time, there is always a big future in computer maintenance.

Remember the Pueblo. Strive at all times to bend, fold, spindle, and mutilate. Know yourself. If you need help, call the FBI. Exercise caution in your daily affairs, especially with those persons closest to you... That lemon on your left, for instance. Be assured that a walk through the seas of most souls would scarcely get your feet wet. Fall not in love, therefore, it will stick to your face. Gracefully surrender the things of youth: the birds, clean air, tuna, Taiwan - and let not the sands of time get in your lunch. Hire people with hooks. For a good time, call 606-4311, ask for Ken. Take heart in the deepening gloom that your dog is finally getting enough cheese. And reflect that whatever misfortune may be your lot, it could only be worse in Milwaukee.

Therefore, make peace with your god, whatever you perceive him to be: hairy thunderer or cosmic muffin. With all its hopes, dreams, promises, and urban renewal, the world continues to deteriorate. GIVE UP!

DODANE: grunt, to nie być zgorzkniałym. I zajadłym. Potłumaczyłem odrobinę zerkając na polską wersję znaną z "Piwnicy pod baranami". Umęczyłem się, a i tak jakieś to mało śmieszne. Może nazbiera mi się trochę fajnych komunałów i kiedyś zabawę dokończę. Zobaczymy.

Dyzenterata (fragment)

Krocz spokojnie wśród zgiełku. Unikaj cichych i biernych – chyba, że jesteś bardzo śpiący. Porównując się z lepszymi niechybnie zgorzkniejesz, szukaj więc gorszych od siebie. Przekładaj opony, albowiem zużywają się nierówno. Mów dobrze o swoich przełożonych i rad ich chętnie słuchaj – nawet jeśli są niezbyt rozgarnięci. Wiedz, kiedy całować i w co. Znajdź pociechę w tym, że choć fortuna kołem się toczy, to zawsze znajdzie się praca dla kogoś, kto się zna na komputerach.

piątek, 14 listopada 2008, 06:53

prostowanie ogórka

Komisja Europejska uznała w końcu, że krzywe ogórki jednak nadają się do jedzenia. Nie chce mi się o tym pisać, bo znajdą się lepsi, a może już się znaleźli. Natomiast jedno warto podkreślić – rolę opinii publicznej i dziennikarzy w obaleniu tych idiotycznych przepisów.

W wywiadzie dla BBC rzecznik komisarza rolnictwa Michael Mann powiedział: "Przez ostatnie cztery lata miałem stale do czynienia z nagłówkami o krzywych ogórkach, za małymi, za dużymi kiwi i Bóg wie czym jeszcze. Tak, rodziło to wiele krytyki pod adresem Unii Europejskiej i nie ma co ukrywać, że między innymi dlatego odchodzimy od tego."

Wziąłem stąd: EU slices up 'ugly fruit' rules.

środa, 12 listopada 2008, 21:59

zgadywanka

Chciałbym pisać pięknie i swobodnie. Ale gdy napiszę coś kwiecistego, to zaraz nerwowo obrywam płatki i zostaje nagi badyl. A gdy napiszę coś śmiałego, to zaraz odkrywam, że przesadziłem albo palnąłem głupstwo. Tak się ostatnio męczę, że już nie mogę. Zamiast się dalej męczyć, proponuję Państwu udział w błyskawicznym konkursie na czytelniczą intuicję. Materiałem do konkursu jest tekst z Rzepy: Czerwone do czerwonego (jeśli ktoś chce oszukać i zdobyć maksimum punktów – droga wolna). A oto pytania:

1. Czerwone wino pasuje do wieprzowej karkówki - nie jest to tylko kwestią smaku. Ustalili to:
a) bułgarscy naukowcy
b) irańscy naukowcy
c) izraelscy naukowcy

2. Połykane czerwone mięso, gdy dociera do żołądka, staje się źródłem wielu utleniaczy, a tym samym - potencjalną przyczyną chorób układu krążenia i nowotworów. Na szczęście, łyk szkarłatnego eliksiru:
a) staje się puklerzem przeciw tym plagom
b) zawiera dużo witamin
c) neutralizuje niskie pH soku żołądkowego

3. Powiedzieć "czerwone mięso" to tak jak powiedzieć:
a) już jestem głodny
b) miażdżyca
c) uwolnione żelazo i bardzo tłuste lipidy

To wszystko, dziękujemy. Jeśli odpowiedzieli Państwo 1c, 2a i 3c, to gratuluję, lepiej nie można. Jeśli nie, to cóż poradzę, przepadło – trzeba czytać więcej gazet! Drugiego takiego konkursu nie będzie.

DODANE: przypomniałem sobie, że teksty z Rzepy znikają (a czasem nie). Na wszelki wypadek cytuję:
1) Ta wiadomość uraduje amatorów grilla czyli barbecue: to, że czerwone wino pasuje do płatów czerwonego mięsa, choćby do wieprzowej karkówki bądź wołowej polędwicy, jest nie tylko kwestią smaku. Ustalił to zespół izraelskich naukowców z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, zespołem kierował dr Joseph Kanner.
2) Rzecz w tym, że połykane czerwone mięso, gdy dociera do żołądka, staje się źródłem wielu utleniaczy, a tym samym - potencjalną przyczyną chorób układu krążenia i nowotworów. Na szczęście, łyk szkarłatnego eliksiru, towarzyszący posiłkowi, staje się puklerzem przeciw tym plagom.
3) Powiedzieć "czerwone mięso" to tak jak powiedzieć "uwolnione żelazo i bardzo tłuste lipidy (tłuszczowce)".

poniedziałek, 10 listopada 2008, 17:38

pływanie w kisielu

Wygląda jakbym się uwziął na Ziemkiewicza, ale nic z tych rzeczy, zwykły zbieg okoliczności. W Rzepie reklama Nowa książka Rafała Ziemkiewicza zaczyna się tak: "Żyć w Polsce to jakby się było zmuszonym pływać w kisielu, da się, oczywiście, tylko każdy ruch kosztuje dwa razy więcej wysiłku….” – pisze Ziemkiewicz.

Otóż to nieprawda. W kisielu pływa się równie łatwo jak w wodzie, już sprawdzono. A słynny eksperyment Cusslera i Gettelfingera (tu są zdjęcia) w pełni zasłużył na nagrodę Ig Nobla w 2005.

Po bardzo gęstym kisielu można nawet chodzić (wszyscy już widzieli?): A pool filled with non-newtonian fluid:




DODANE: doświadczenie Cusslera i Gettelfingera łatwo powtórzyć we własnym basenie, oni do 25 metrowego wsypali 300 kg gumy guar (znanej z opakowań jako E412).

sobota, 8 listopada 2008, 10:04

co wszyscy wiedzą czyli darwińszczyzna

Niedługo upłyną dwa lata od jej napisania, ale ja dopiero teraz przeczytałem notkę Ziemkiewicza Nie ma Giertychów bez Darwina! Proszę nie myśleć, że czytam tak powoli, po prostu dopiero teraz się zetknąłem. Ziemkiewicz pisze:
Wszyscy to wiedzą, ale przypomnę - Darwin wniósł do dorobku umysłowego epok przekonanie, że pomiędzy gatunkami istnieje stała rywalizacja, i jedne rozwijają się kosztem drugich. Co więcej, że ta sama rywalizacja trwa w obrębie gatunku - osobniki silne muszą niszczyć i zabijać słabe, bo inaczej gatunek nie przetrwa. Mówiąc krótko, natura nie zna litości, miłosierdzia ani altruizmu, z punktu widzenia natury są one śmiertelną głupotą (nie jest to wcale prawdą, ale powszechnie i na długo w taką wizję natury jako okrutnej i bezwzględnej walki wszystkich ze wszystkimi uwierzono).

Niestety Ziemkiewicz ma tu sporo racji, nieprawdą jest tylko, jakoby Darwin wniósł, bo to, że zakute pały tak go pojmują, nie może obciążać Darwina. Równie dobrze mógłbym napisać "Ziemkiewicz wniósł" mając na myśli np. idiotyzmy z komentarzy pod jego notką. Zanim napiszę coś więcej muszę wyjaśnić, że też już rzygam Darwinem i ewolucją, ale to nie jest wystarczający powód, żeby przejść do porządku nad niezrozumieniem najlepszego przystosowania najlepiej przystosowanych. Nie ukrywam, że sam mam z tym problem.

Kwintesencja darwinizmu w zwulgaryzowanej formie czyli "wygrywają najlepiej przystosowani" ociera się o tautologię, nie trzeba być specjalnie bystrym, by zauważyć, że zawsze wygrywają zwycięzcy. Gdyby na tym polegał dorobek Darwina, to byłby doprawdy niewielki. W tym miejscu podziękujemy już Darwinowi i zajmiemy się lasami iglastymi. Jak wszyscy wiedzą, drzewa iglaste to rośliny nagozalążkowe, a liściaste to okrytozalążkowe. O ile nie jesteśmy pastafarianami, świadkami Jehowy lub innymi młodoziemcami musimy wierzyć, że najpierw w ogóle nic nie było, a potem były różne gluty, glony, mchy i paprocie (w takiej właśnie kolejności), wreszcie nagozalążkowe i na samym końcu okrytozalążkowe. Zgodnie z teorią ewolucji jedne powstawały z drugich, a raczej te drugie z pierwszych, co oczywiście nie znaczy, że te wcześniejsze automatycznie znikały albo przestawały się zmieniać (ewoluować). Koroną stworzenia jest oczywiście bambus, nie ma rośliny doskonalszej niż ta piękna i pożywna trawa. Wzruszamy się chwilę pięknem i mądrością bambusów (są setki gatunków), ale proszę, proszę, wracamy do iglaków.

Wszyscy to wiedzą, ale i tak przypomnę — w tropikalnej puszczy jest mało iglaków czy nagozalążkowych w ogóle. Bo staroświeckie nagozalążkowe "przegrały" z modnymi i postępowymi okrytozalążkowymi. Kiedyś tropikalne puszcze na pewno wyglądały inaczej — dopóki nie było okrytozalążkowych, rosły tam tylko nagozalążkowe i paprotniki. Przegrały jest w cudzysłowie, bo w rejonach zimniejszych, na północy Ameryki i Eurazji panują przecież iglaki. Ha, niech mi zaraz jakiś ewolucjonista wytłumaczy, czemu tajga nie porosła jeszcze porządnym lasem bambusowym! Z litości nie spytam, czemu akurat w rejonach chłodnych lepiej jest mieć nagi zalążek. Dla dendrologa ewolucjonizm musi być podejrzany. Bo niby wszystko jasne, a Syberia zamiast nowocześnie szeleścić nadal pachnie jakąś prehistoryczną żywicą. Kanada zresztą też.
DODANE: Charles Darwin: On The Origin of Species by Means of Natural Selection, or The Preservation of Favoured Races in the Struggle for Life