piątek, 5 grudnia 2008, 02:39

logika magika

Podemski w Wyborczej pod hasłem Bądźmy poważni w ciekawy sposób objaśnia na pozór zrozumiałe słowa:

Otóż od roku 1986 Trybunał wypowiada taki pogląd: "Należy odróżnić fakty i sądy ocenne. Istnienie faktów można wykazać, podczas gdy prawdziwość ocen nie nadaje się do udowodnienia. Wymóg udowodnienia ich zgodności z prawdą nie da się zrealizować i narusza swobodę opinii". Słowem, kłamstwa należy pozbawić ochrony prawa, a opinie najbardziej nawet karygodne, karykaturalne, idiotyczne, niesprawiedliwe pozostają pod ochroną konwencji praw człowieka i Trybunału. Taki jest kanon sformułowany przez międzynarodowych sędziów.

"Słowem" oznacza, że autor za chwilę zwięźle podsumuje myśl uprzednio wyrażoną. Ale chociaż zgadzam się z Podemskim, że kłamstwo nie zasługuje na ochronę prawną, to jakoś nie widzę tej myśli w cytowanym poglądzie Trybunału. Dodam od razu, że nie widzę tam też niczego o powinności przepraszania za kłamstwa, albo o konieczności kłamstw karania.

Przy okazji, Polska ratyfikowała Europejską Konwencję Praw Człowieka w 1993, a Podemski pisze "Minęło 25 lat od ratyfikowania przez Polskę europejskiej konwencji praw człowieka". Słowem, mamy rok 2018. Ponieważ wielokrotnie (w tym roku) powtarzałem, że mamy rok 2008, to opinia Podemskiego w oczywisty sposób dyskredytuje moją wiarygodność. Ale jakoś przeżyję.
DODANE: ściągnąłem tę Konwencję, "Wolność wyrażania opinii" to Artykuł 10 – Podemski pisze: "z jej artykułem 6 gwarantującym wolność wypowiedzi". Artykuł nie jest długi, zacytuję więc go w całości (a wytłuszczenia to już moja sprawka):

Artykuł 10 – Wolność wyrażania opinii

1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.

2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej
Cały dorobek Trybunału można przeszukać (po angielsku i francusku).
Tu jest oryginał z cytatem Podemskiego: CASE OF LINGENS v. AUSTRIA (9815/82)

In the Court’s view, a careful distinction needs to be made between facts and value-judgments. The existence of facts can be demonstrated, whereas the truth of value-judgments is not susceptible of proof.

Podobnie tu, CASE OF SOKOŁOWSKI v. POLAND:
While the existence of facts could be demonstrated, value judgments were not susceptible of proof. The requirement to prove the truth of a value judgment was impossible to fulfil and it infringed freedom of opinion itself, which was a fundamental part of the right secured by Article 10 (see, for instance, Oberschlick v. Austria (no. 1), judgment of 23 May 1991, Series A no. 204, p. 27, § 63.)

misie z okienka

Nawet Fikus straciła w końcu cierpliwość do, jak sądzę, kretynów z telewizji. No i dobrze, bo nie ma co owijać w bawełnę – dziennikarz telewizyjny nie jest najwyższą formą życia na Ziemi, polski szczególnie. Na S24 znalazłem (nie szukając) dwie dygresje na temat tekstu Fikus: sorela: Kapłani Kościoła Opinii Publicznej i Łysakowskiego: Czy ludzkie klony mają ogony?

Nie mam siły o tym wszystkim myśleć, więc tylko odnotowuję.
DODANE: Jest też dobra telewizja, czyli naukowiec odpowiada naukowcowi - Wrochna (dyrektor Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku) chwali Rożka.

czwartek, 27 listopada 2008, 20:30

klapa wyciągu z miłorzębu

Dobra wiadomość dla ludzi wydających pieniądze na różne ekstrakty z miłorzębu dwuklapowego (Ginkgo biloba), zwanego złośliwie japońskim (pochodzi z Chin). Opublikowano niedawno wyniki dużego badania, największego do tej pory, w którym wzięło udział 3 tys. osób w starszym wieku. Ekstrakt z miłorzębu nie poprawia pamięci, nie zapobiega też jej utracie. Można więc parę złoty zaoszczędzić.

Wyniki opublikował Journal of the American Medical Association, który wcale nie jest dziennikiem, tylko tygodnikiem. Strasznie to wszystko pokręcone, prawda? Tu są: Ginkgo biloba for Prevention of Dementia. Mnie wystarczy podsumowanie – nie polecają:

In summary, in this randomized clinical trial in 3069 older adults with normal cognitive function or mild deficits, G biloba showed no benefit for reducing all-cause dementia or dementia of the Alzheimer type. A central issue in testing of complementary and alternative medications is the formulation of the compounds. This study used a requisite standardized formulation of G biloba extract with specified amounts of the active ingredients in a dosage based on the highest doses used and reported in the literature. The extract we tested is among the best characterized and is the one for which the most efficacy data are available. Thus, we believe that the results are applicable to other G biloba extracts. Based on the results of this trial, G biloba cannot be recommended for the purpose of preventing dementia.

wtorek, 25 listopada 2008, 07:36

motyle w twoim domu

W odróżnieniu od innych ciem, mole (Tineola biselliella) nie dążą do światła, żyjąc skromnie i pracowicie. Mole mają zadziwiające właściwości, jedną z nich jest zdolność trawienia keratyny (białka m.in. włosów i paznokci), jakże rzadka w świecie zwierząt. Drugą moli osobliwością jest wywoływanie u ludzi tzw. reakcji molowej – widok beżowego motylka latającego zygzakami po pokoju zamienia spokojnego człowieka w mściwą bestię. Aż przykro patrzeć na bliźniego skaczącego jak małpa i pokrzykującego "mól!, mól!".

Na widok pląsającego niezdarnie mola warto zachować klasę, a przynajmniej zimną krew. Dlaczego? Pierwszy powód jest być może błahy, ale trzeba pamiętać, że mól w procesie metamorfozy zapominał wszystko, co jako larwa zrobił. Teraz jest już kimś innym, nie tylko nie wie, że wygryzał kiedyś dziury w wełnie; on już tego na pewno nigdy więcej nie zrobi. Gdyby należał do naszego społeczeństwa, uznalibyśmy go za w pełni zresocjalizowanego.

Właśnie zdradziłem drugi powód, dla którego pojawienie się mola nie powinno przerywać nam spokojnej konsumpcji herbaty: mole-motylki są już zupełnie niegroźne, można je zostawić sam na sam z najbardziej delikatnym swetrem i nic, nie wygryzą nawet dziurki. Słucham? Jaja? Nie, nie robię sobie jaj, widzieli Państwo aparat gębowy motyla? Motyl ma rurkę, a rurką nie da się pogryźć, można najwyżej possać. Rzeczywiście, ekstremalnym przypadkiem jest wbicie rurki w człowieka, o czym donosi prasa brukowa: Ćmy, które piją ludzką krew, podbijają Europę. Jednak mole krwi nie piją. Tak, mole to też ćmy; nie wiem, czy nie mogą, ale nie piją. Są większe od komarów i co z tego? Nie, nie ma moli modyfikowanych genetycznie. Ale proszę dać mi skończyć, przede wszystkim latają tylko samce, a samce nie składają jaj! Po co zabijać bezbronnego, nieszkodliwego samca? Przecież to nieludzkie.

Piśmiennictwo:
Nasz Dziennik - Mól ogląda mód żurnale
Ohio State University Extension Fact Sheet - Clothes Moths
DODANE: ćmy wampiry (Calyptra) w wikipedii (ang.) i Google News.
Американцы обнаружили в России бабочку-вампира
National Geographic: Vampire Moth Discovered -- Evolution at Work

czwartek, 20 listopada 2008, 21:16

niedobra kukurydza GMO

Jak donosi Polska-Times: Są już dowody, że zmutowane rośliny mogą szkodzić ludziom. Na razie dowodów nie ma, bo zrobiono raptem jedno doświadczenie; nie na ludziach, lecz na myszach i nie szkodziły, tylko obniżały płodność. A ja mogę powiedzieć, że jutro może padać — i nie potrzebuję na to żadnych dowodów. Być może autorowi chodziło o to, że nie ma jeszcze dowodów, że szkodzą ludziom, ale skoro obniżają płodność myszy, to pewnie mogą też szkodzić ludziom.

Ale nie ma co lekceważyć sprawy, bo myszy karmiono kukurydzą przeznaczoną do bezpośredniego spożycia przez ludzi i jeśli wyniki się powtórzą, to niedobrze — my też na pewno nie powinniśmy wtedy tej kukurydzy jeść.

Austriaccy naukowcy karmili myszy ziarnem krzyżówki NK603 X MON810, pierwszy rodzic jest odporny na spryskiwanie Roundupem, drugi odporny na szkodniki. Nie jestem austriackim naukowcem, ale skoro to krzyżówka, warto od razu sprawdzić też obie odmiany macierzyste, czyli osobno NK603 i osobno MON810. Pewnie już to robią.
DODANE: Hm, wygląda na to, że sensacyjne wyniki Austriaków zostały przez nich upublicznione jako wyniki wstępne, sprawę nagłośnił Greenpeace, a dziennikarze podchwycili. Wyniki wstępne, nie publikowane w naukowym czasopiśmie — więc zgodnie ze standardami dzisiejszej nauki — jeszcze ich nie ma.

Monsanto’s statement on safety allegations related to transgenic maize NK603 X MON 810