czwartek, 29 marca 2012, 05:11
narodowa kultura defekacji i infekcji
Economics Journal: What Connects Cellphones and Toilets?
Stąd: Researchers Clobber Khelios Spam Botnet (wytłuszczenia moje)
"Meyers said that, for some unknown reason, the largest single geographic grouping of Khelios-infected systems – 25 percent — were located in Poland. U.S.-based ISPs were home to the second largest contingent of Khelios bots. Meyers said about 80 percent of the Khelios-infected systems they sinkholed were running Windows XP, an increasingly insecure operating system that Microsoft released more than a decade ago."
A tu jest po polsku oraz mapka: Kaspersky Lab i CrowdStrike zamykają drugi botnet Hlux/Kelihos - ogromna ilość zainfekowanych komputerów działała w Polsce
niedziela, 18 marca 2012, 05:06
kwiz

a) nie widzę, używam adbloka
b) fajne, przyciąga uwagę
c) nie umiem trafić w przycisk
d) wyłupiłbym chujowi gały i wetknął w odbyt
poniedziałek, 27 lutego 2012, 05:01
niedziela, 5 lutego 2012, 06:15
zatruty szczur
Grzywak powleka się silną roślinną trucizną, wytwarzaną przez acokantherę (drzewo), stając się przez to więcej niż niejadalnym. Tak bardzo polega na dawanej przez truciznę ochronie, że — jak zauważa autorka — gdyby acokanthera zginęła, zginąłby zaraz i sam grzywak. Nie wiem, pewnie by zginął, ale jednak nie podoba mi się założenie, że ewolucja zawsze działa niezmiernie ospale. Dlatego dałbym grzywakowi szansę, przecież to inteligentny gryzoń, skoro przypadkiem odkrył kiedyś zalety smarowania się trucizną i umiał swoje odkrycie docenić, to może jeszcze nie całkiem zgłupiał i zdążyłby odkryć kolejną trującą roślinę zanim by wymarł.
Grzywak demonstruje przepis na wyhodowanie sobie kolców. Jego grzywie daleko jeszcze do kolczastości, ale założę się o piwo, że przodkowie jeżozwierzy też kiedyś smarowali sobie grzywy roślinnymi truciznami. Jeże przeszły podobną drogę, pojawił się tu już kiedyś (w komentarzu) jeż nacierający sobie kolce trucizną z ropuchy, wspomina o tym także Angier. Jeż dziś już nie musi się zatruwać, ale ten atawizm pokazuje, że tak bywało kiedyś. No cóż, ewolucję kolczastości u ssaków trudno inaczej wyjaśnić, nawet najbardziej sztywne włosy nim staną się kolcami nie chronią przed drapieżnikami, a utrudniają tylko usuwanie pasożytów. O czym każda zawszona naga małpa dobrze wie.
czwartek, 22 grudnia 2011, 22:36
mięskopuścik
A nawet trochę pod włos. Na pewno warto jeść etycznie, bo w ogóle warto żyć etycznie. Kogo w dzieciństwie głęboko wzruszył prosiaczek Babe, ten pewnie powinien ograniczyć spożycie wieprzowiny. Bo świnki, choć zwykle nie aż tak mądre jak Babe, to jednak wybijają się inteligencją spośród masowo spożywanego przez nas mięsa (w dodatku wieprzowina podobno nie jest zdrowa). Tak, to bardzo szlachetnie nie jeść bystrych prosiaczków. Ale wiedzcie koziołki, że jak wyliczył (nie wiem czy dobrze) jakiś Archer z Australii, wyprodukowanie 100 kg białka wołowego na pastwisku wymaga humanitarnego zabicia średnio tylko 2,2 tępego wołka, natomiast wyprodukowanie podobnej ilości białka roślinnego związane jest z okrutną śmiercią aż 55 przemiłych myszy! Czułych matek, wrażliwych i muzykalnych kochanków, biednych opuszczonych sierot…
Cały godny uwagi (acz niepotrzebnie rozwlekły) tekst jest tu: Ordering the vegetarian meal? There’s more animal blood on your hands. Obok tekstu redakcja objaśnia, że autor nie dostaje złamanego grosza od nikogo, kto na tym ewentualnie skorzysta, tekst jednak wygląda na próbę patriotycznej promocji konsumpcji kangurzego mięsa, z pewnością hamowanej sympatią do kangurów. Mniejsza z tym.