niedziela, 27 maja 2012, 18:58
rumem wyostrzył nóż
Ponieważ jest tam co najmniej jeszcze jedno zdanie, które mi się podoba, postanowiłem poprawić sytuację i z książką na kolanach usunąć przynajmniej najbardziej uderzające błędy. Opiorę się o wersję stąd, uzgadniając jej treść z wydaniem dziewiątym Wyboru nowel, PIW 1969. Sam jestem ciekaw czy podołam, ale słowo się rzekło. Tu znowu zacytuję z Omyłki: Każdego prawie dnia chciałem coś zrobić, a gdy nadszedł wieczór, przypominałem sobie, żem nic nie zrobił.
Omyłkę stąd wyrzuciłem na osobnego bloga, jest tu.
środa, 23 maja 2012, 21:31
zapiski zapoconego
Taksówkarzom pomóc łatwiej, więc od nich zacznę. Też nie lubię Gowina, ale z postępem jeszcze nikt nie wygrał. Dziś każdy głupi ma dżipiesa i — jeśli umie go włączyć — już nie musi wiedzieć, gdzie jest w Warszawie ulica Traczy. Dbajcie więc raczej o komfort przewozu pasażerów, czysta tapicerka (chyba) jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a od klimatyzacji można najwyżej zachrypnąć. Papierosy palcie na świeżym powietrzu, a jeśli macie alergię na psy i koty (współczuję) — może poszukajcie innego zawodu?
Pasażerom zbiorkomu radzę tymczasem podróżować poza godzinami szczytu (hahaha, hihihi) — a przede wszystkim baczyć na okienka. Autobus, który ma wszystkie zamknięte i otwarte tylko jedno, przy kierowcy, jest śmiertelną pułapką. To autobus wyposażony w klimatyzację, której jednak kierowca nie chce, nie umie, albo nawet nie może włączyć (bo się zepsuła). Okna zakręcono tak, że nie da się ich gołą ręką otworzyć, a zamiast chłodzenia działają tylko wentylatory anemicznie tłoczące gorące powietrze z zewnątrz. Temperatura może więc śmiało przekraczać 30 stopni (Celsjusza) i przekracza. Jutro będę czujniejszy, bo mądry Polak po szkocie, a jeszcze bardziej po dwóch.
No dobra, pora na coś bardziej konstruktywnego. Otóż do dżipiesa potrzebne są jeszcze mapy. Nie wiem dlaczego tak późno odkryłem OpenStreetMap, czyli mapy i plany miast edytowane siłami pospolitego ruszenia, z zauważalnym udziałem rowerzystów. Co widać na przykładzie już wspomnianej ul. Traczy z czerwonym szlakiem rowerowym. Gdy tylko znajdę pompkę pojadę i na dowód zrobię zdjęcie. Kierowcy też mogą być pożyteczni, fotoradary i inne miejsca niebezpieczne można zgłaszać na garniak.pl.
sobota, 19 maja 2012, 18:30
grzechy młodości
Źródło do wyguglania
poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 08:43
naprotechnologia cd.
"Celem leczenia w niepłodności jest uzyskanie poczęcia i urodzenia dziecka, czego oczekujemy przez okres około 12 maksymalnie do 48 miesięcy. Jeżeli nie uzyskuje się powodzenia NaProTechnology doradza adopcję. NaProTechnology wyklucza możliwość stosowania technik wspomaganego sztucznie rozrodu (ART) takich jak inseminacje domaciczne i techniki in vitro, ICSI, GIFT, ZIFT i inne." Barczentewicz chyba wie co mówi, jest prezesem zarządu fundacji "Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im Jana Pawła II". Skupmy się na jednym tylko skrócie, GIFT, bo tak najszybciej dojdziemy do sedna sprawy (nie tracąc na to dwóch lat).
GIFT (skrót od gamete intrafallopian transfer) polega na umieszczeniu gamet czyli oocytu i plemników w drożnym jajowodzie, gdzie — jeśli wszystko się uda — plemniki zapłodnią oocyt itd. Nie jest to więc zapłodnienie pozaustrojowe, nie ma tu ani selekcji zarodków ani ich mordowania. To w czym problem? Na pewno nie w inwazyjności techniki, naprotechnologia dopuszcza przecież laparotomię czy chirurgiczną rekonstrukcję jajowodów. To w czym? Wskazówką jest wymienienie wśród niedopuszczalnych procedur także zwykłej prostej inseminacji domacicznej. Otóż w tym, że przy GIFT plemniki nie znajdują się w jajowodzie wskutek aktu małżeńskiego, a więc trafiają tam NIEMORALNIE. Gdy naprotechnologia staje dumnie na straży moralności, jej skuteczność medyczna schodzi skromnie na drugi plan.
Chyba wyczerpałem temat.
piątek, 13 kwietnia 2012, 21:10
napro*
Muszę pochwalić polską wikipedię, chyba żadna inna nie ma osobnego hasła Naprotechnologia. W dodatku jeszcze chcą je naprawiać! Ale o czym to ja pisałem… Aha, otóż naprotechnologia jest zlepkiem z naturalna prokreacyjna technologia — o tyle ciekawe, że akurat najbardziej skuteczne elementy napro* to zabiegi chirurgiczne takie jak usuwanie endometriozy, wycinanie torbieli jajników czy udrażnianie jajowodów. Na szczęście nie oni to wymyślili, np. specjalistą od precyzyjnej chirurgii jajowodów jest Robert Winston, zarazem pionier genetycznej diagnostyki preimplantacyjnej, oczywiście odrzucanej przez naprofilów.
Winston jest pragmatycznym zwolennikiem zgniłego kompromisu, uważa że ludzi religijnych nie wolno odpychać od nauki i jej osiągnięć. Nie wiem, nie znam się, ale widziałem go kiedyś na BBC, gdzie całkiem przekonująco narzekał, że zapłodnienie pozaustrojowe jest mocno nadużywane. Co oczywiście nie znaczy, że automatycznie napro* ma jakąkolwiek wartość jako całościowa konkurencyjna koncepcja leczenia niepłodności. Chyba nietrudno samemu wymyślić, że sposób interwencji medycznej powinien zależeć wyłącznie od diagnozy, a najważniejszym kryterium powinna być efektywność zabiegu. Niepłodność to przecież także problem zdrowotny, a nie tylko pretekst do manifestowania przekonań religijnych.
DODANE:
Stanford, J. B., Parnell, T. A., Boyle, P. C. 2008. Outcomes From Treatment of Infertility With Natural Procreative Technology in an Irish General Practice. The Journal of the American Board of Family Medicine, 21, 375 -384. DOI:10.3122/jabfm.2008.05.070239
Sills, E. S., Walsh, D. J., Walsh, A. P. H. 2009. Re: Outcomes From Treatment of Infertility With Natural Procreative Technology in an Irish General Practice. The Journal of the American Board of Family Medicine, 22, 94 -95. DOI:10.3122/jabfm.2009.01.080190
Stanford, J. B., Parnell, T. A., Boyle, P. C. 2009. Response: Re: Outcomes From Treatment of Infertility With Natural Procreative Technology in an Irish General Practice. The Journal of the American Board of Family Medicine, 22, 95 -96. DOI:10.3122/jabfm.2009.01.080214