W odróżnieniu od różnych drobnych cwaniaczków, bezczelnie popisujacych się używaniem adbloka, oglądam Salon24 w całej krasie, a więc z reklamami. Oczywiście pstrykam też czasem w te reklamy, bo przecież dobrze życzę Salonowi. Ale dziś naprawdę się rozczarowałam. Reklama była taka:
Biust Cichopek. Gratka dla każdego. Nie widziałaś? Sprawdź!
Jako pedantka pomyślałam machinalnie, że powinno być: Nie widziałaś? Zobacz! Wystarczyło jednak, by myśl ma zawisła - popiersie Cichopek - jak biust Chopina - gipsowa gratka dla każdego - pstryknęłam. Oszukano mnie - zamiast biustu Cichopek - krakowska starówka i krajobrazy, czyli galeria zdjęć, jak wszystkie.
Szukałam tam jeszcze pod nazwa: biust; rozmiar: duży. "Nie znaleziono żadnych prac". Pod średni też nie. Pod mały znalazło, ale nie biust. Był jeszcze rozmiar dowolny i całkiem osobliwe, np. 320x240 albo 640x480. Biusty jakieś znalazłam niechcący, pstrykając w krajobraz "Zmierzch w dolinie".
Ale wtedy zadzwoniła Pani z ankietą o muzyce w radiu i odpowiadałam długo, łżąc jak pies, bo choć od dawna już nie słucham radia, to zmyślać nadal lubię i zawsze poprawia mi to humor. Zadowolenie moje prysło jednak jak bańka, gdy przypomniałam sobie, że przecież gotuję wodę na herbatę. Na gazie, bo taniej. Dno czajnika przepaliło się tam, gdzie lizały je płomienie, a odpadło tak nieszczęśliwie, że gaz zgasł.
Gazu nie czułam, śmierdziało za to palonym ebonitem z czajnikowej rączki. Otworzyłam okno w kuchni i drzwi na balkon. Na filmach od jednej iskry wylatują w powietrze całe domki jednorodzinne. Na wszelki wypadek pobiegłam wyłączyć korki. Siedziałam skruszona w kuchni, boso, w przeciągu, po ciemku.
I wtedy przeraźliwie zadzwonił dzwonek i ujrzałam, że strzelają z niego iskry niebieskie. I nic. Włączyłam więc światło, otworzyłam drzwi, już nikogo nie było. Dzwonił teraz piętro niżej, może żebrak albo żadna inna atrakcja.
A jednak. Tylko wrzuciłam ten wpis, pokazała się nowa reklama: Największy wybór wibratorów w Polsce. Niskie ceny, krótkie terminy dostaw. Zapraszamy.
I następna. Adam Michnik. Dobra literatura - atrakcyjne ... Przepraszam, znowu dzwoni telefon.
DODANE: nie wiem jak zręcznie wybrnąć, nie mogę już tej starówki krakowskiej usunąć, mogę tylko przepraszać albo brnąć dalej. Wybieram drugie. Otóż to jest wiech. Jak donosi wikipedia, nawet Tuwim pisał wiechem. A w Krakowie jest rzecz jasna zabytkowa dzielnica Krakowa. Znowu coś nie tak?
DODANE: reklama wibratorów została już dawno odnotowana w komentarzach pod blogami Azraela, Leskiego i referenta Bulzackiego. Ale rację ma gość, to jest reklama sprzętu technicznego. Więc zamiast głupio chichotać, zawsze lepiej sprawdzić.
8 komentarzy:
Matko... ileż razy można powtarzać, że w Krakowie nie ma żadnej "starówki" !
Przepraszam, czepiam się.
O czym jest ten tekst?
gościu
no przecież to o "przewadze czajnika elektrycznego" jest. I o tym, żeby dobrze życzyć Salonowi i klikać w reklamy ;-)
@Kwiku -- fajne :-)
Pozdro.
@ gość
Tekst jest o Salonie24 przez duże S.
A co jest jak nie Starówka? Mi wystarczy raz powiedzieć (góra dwa) i zapamiętam.
@ A@T
Dzięki, nawet jeśli to z litości. Tyle się namęczyłem, a ludzie nie rozumią.
@ gość - jeszcze raz
To jak nazwać jednym wyrazem to, co na tym zdjęciu?
http://galeria.interia.pl/praca,w_id,517330,Krak%F3w
@ kwik
Kraków, ulica Kanonicza.
Chodzi o to, że tradycyjnie mówi się "Stare Miasto" - o tym, co w Krakowie jest w obrębie Plant (czyli dawnych murów obronnych).
To coś takiego jak sagan albo wychodzenie na pole.
A tak a;propos "wibratorów" w reklamach
też kiedyś kliknąłem, bo chciałem zrobić uszczypliwą uwagę właścicielowi bloga, gdzie dyskutowałem... :-)
Pudło. "Wibratory" z reklamy to jakieś mieszarki laboratoryjne...
@ gość
Dzięki.
W Warszawie Stare Miasto to Starówka. Nowe Miasto też Starówka. Stare Miasto w każdym mieście nazywamy Starówką, bez złych intencji.
A co to sagan? - dla mnie duży garnek.
A na wibratory jeszcze zapoluję, spisałem reklamę ale bez linka.
Prześlij komentarz