Jeremy Clarkson jest jednym z prowadzących bardzo popularny program (Top Gear) w najlepszej publicznej telewizji świata (BBC). Jakby kto nie wiedział. Testował kiedyś nawet naszego Poloneza – i się przy tym nie zabił. Właśnie na tym polega kulturotwórcza rola telewizji publicznej.
DODANE: dla miłośników Ferrari 360 za €20 000 - Italian police bust fake Ferrari racket
czwartek, 6 marca 2008, 22:57
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Kwiku,
to musi być człowiek szlachetny jak srebro i twardy jak stal. Mój tato bał się dawać poloneza któremukolwiek z nas, wychowanych przecież w twardej, polskiej rzeczywistości ;-)
@ Sosenka
Każda odmowa boli, dopiero po latach się ją docenia :)
kwik
najpierw radość a później łezka, własnie dwa tygodnie temu pozegnałem mojego poldka rocznik 86'
:))
pozdrawiam!
@ max
długo ze sobą wytrzymaliście...
-->Kwik
Rola kulturotwórcza, bo się nie zabił? Tv publiczna ma uczyć jak przeżyć w polonezie? Chyba wyrzucił Pan piłkę w aut... ;-)
@ referent Bulzacki
Jakby to powiedzieć - nasi dziennikarze motoryzacyjni testowali ostatnio Ferrari 360 "na mieście" i czegoś im zabrakło.
-->Kwik
Ma Pan rację (oczywiście Pana myśl zrozumiałem po swojemu :-)). Rola kulturotwórcza związana jest z poziomem cywilizacyjnym. W tym przypadku taka jest właśnie różnica. Jak między ferrari a polonezem (uogólniam, nieco przesadzam). Niby jemy te same fast foody, wybieramy w wyborach powszechnych, papier gazet i tu, i tam brudzi nam ręce, samochodami jeździmy też podobnymi (zdarza się), a jednak prawie wszystko jest w istocie inaczej. Bo gdyby miało być tak samo, to różnicy nie byłoby też między nami i np. taką Mołdawią, nie mówiąc o różnicy między krajem z BBC a Mołdawią. Jak Pan widzi wypowiadam się na inny temat, ale - proszę wybaczyć - dostrzegam związek. Jest cywilizacja i są przyswojone gadżety cywilizacji.
Lecę,
@ referent Bulzacki
Ach, ten mityczny poziom cywilizacyjny. Gdzie go kupić i za ile? Taki drobiazg - mamy teraz w Polsce ze dwadzieścia uniwersytetów, w każdym mieście wojewódzkim. Wielki postęp, bo przed wojną było kilka. A ile z polskich uniwersytetów ma filologie klasyczne? Połowa. A przecież uniwersytet bez łaciny i greki to jak ZOO bez słonia.
Gdyby te nasze atrapy uniwersytetów były wyrazem szczerej tęsknoty za prawdziwymi, to bym się z nich może nie naśmiewał. Ale one są niestety wyrazem naszej skłonności do tworzenia fikcji i budowania fasad. Szkoła księcia Potiomkina. A może to Potiomkin się od nas uczył?
Prześlij komentarz