czwartek, 27 listopada 2008, 20:30

klapa wyciągu z miłorzębu

Dobra wiadomość dla ludzi wydających pieniądze na różne ekstrakty z miłorzębu dwuklapowego (Ginkgo biloba), zwanego złośliwie japońskim (pochodzi z Chin). Opublikowano niedawno wyniki dużego badania, największego do tej pory, w którym wzięło udział 3 tys. osób w starszym wieku. Ekstrakt z miłorzębu nie poprawia pamięci, nie zapobiega też jej utracie. Można więc parę złoty zaoszczędzić.

Wyniki opublikował Journal of the American Medical Association, który wcale nie jest dziennikiem, tylko tygodnikiem. Strasznie to wszystko pokręcone, prawda? Tu są: Ginkgo biloba for Prevention of Dementia. Mnie wystarczy podsumowanie – nie polecają:

In summary, in this randomized clinical trial in 3069 older adults with normal cognitive function or mild deficits, G biloba showed no benefit for reducing all-cause dementia or dementia of the Alzheimer type. A central issue in testing of complementary and alternative medications is the formulation of the compounds. This study used a requisite standardized formulation of G biloba extract with specified amounts of the active ingredients in a dosage based on the highest doses used and reported in the literature. The extract we tested is among the best characterized and is the one for which the most efficacy data are available. Thus, we believe that the results are applicable to other G biloba extracts. Based on the results of this trial, G biloba cannot be recommended for the purpose of preventing dementia.

wtorek, 25 listopada 2008, 07:36

motyle w twoim domu

W odróżnieniu od innych ciem, mole (Tineola biselliella) nie dążą do światła, żyjąc skromnie i pracowicie. Mole mają zadziwiające właściwości, jedną z nich jest zdolność trawienia keratyny (białka m.in. włosów i paznokci), jakże rzadka w świecie zwierząt. Drugą moli osobliwością jest wywoływanie u ludzi tzw. reakcji molowej – widok beżowego motylka latającego zygzakami po pokoju zamienia spokojnego człowieka w mściwą bestię. Aż przykro patrzeć na bliźniego skaczącego jak małpa i pokrzykującego "mól!, mól!".

Na widok pląsającego niezdarnie mola warto zachować klasę, a przynajmniej zimną krew. Dlaczego? Pierwszy powód jest być może błahy, ale trzeba pamiętać, że mól w procesie metamorfozy zapominał wszystko, co jako larwa zrobił. Teraz jest już kimś innym, nie tylko nie wie, że wygryzał kiedyś dziury w wełnie; on już tego na pewno nigdy więcej nie zrobi. Gdyby należał do naszego społeczeństwa, uznalibyśmy go za w pełni zresocjalizowanego.

Właśnie zdradziłem drugi powód, dla którego pojawienie się mola nie powinno przerywać nam spokojnej konsumpcji herbaty: mole-motylki są już zupełnie niegroźne, można je zostawić sam na sam z najbardziej delikatnym swetrem i nic, nie wygryzą nawet dziurki. Słucham? Jaja? Nie, nie robię sobie jaj, widzieli Państwo aparat gębowy motyla? Motyl ma rurkę, a rurką nie da się pogryźć, można najwyżej possać. Rzeczywiście, ekstremalnym przypadkiem jest wbicie rurki w człowieka, o czym donosi prasa brukowa: Ćmy, które piją ludzką krew, podbijają Europę. Jednak mole krwi nie piją. Tak, mole to też ćmy; nie wiem, czy nie mogą, ale nie piją. Są większe od komarów i co z tego? Nie, nie ma moli modyfikowanych genetycznie. Ale proszę dać mi skończyć, przede wszystkim latają tylko samce, a samce nie składają jaj! Po co zabijać bezbronnego, nieszkodliwego samca? Przecież to nieludzkie.

Piśmiennictwo:
Nasz Dziennik - Mól ogląda mód żurnale
Ohio State University Extension Fact Sheet - Clothes Moths
DODANE: ćmy wampiry (Calyptra) w wikipedii (ang.) i Google News.
Американцы обнаружили в России бабочку-вампира
National Geographic: Vampire Moth Discovered -- Evolution at Work

czwartek, 20 listopada 2008, 21:16

niedobra kukurydza GMO

Jak donosi Polska-Times: Są już dowody, że zmutowane rośliny mogą szkodzić ludziom. Na razie dowodów nie ma, bo zrobiono raptem jedno doświadczenie; nie na ludziach, lecz na myszach i nie szkodziły, tylko obniżały płodność. A ja mogę powiedzieć, że jutro może padać — i nie potrzebuję na to żadnych dowodów. Być może autorowi chodziło o to, że nie ma jeszcze dowodów, że szkodzą ludziom, ale skoro obniżają płodność myszy, to pewnie mogą też szkodzić ludziom.

Ale nie ma co lekceważyć sprawy, bo myszy karmiono kukurydzą przeznaczoną do bezpośredniego spożycia przez ludzi i jeśli wyniki się powtórzą, to niedobrze — my też na pewno nie powinniśmy wtedy tej kukurydzy jeść.

Austriaccy naukowcy karmili myszy ziarnem krzyżówki NK603 X MON810, pierwszy rodzic jest odporny na spryskiwanie Roundupem, drugi odporny na szkodniki. Nie jestem austriackim naukowcem, ale skoro to krzyżówka, warto od razu sprawdzić też obie odmiany macierzyste, czyli osobno NK603 i osobno MON810. Pewnie już to robią.
DODANE: Hm, wygląda na to, że sensacyjne wyniki Austriaków zostały przez nich upublicznione jako wyniki wstępne, sprawę nagłośnił Greenpeace, a dziennikarze podchwycili. Wyniki wstępne, nie publikowane w naukowym czasopiśmie — więc zgodnie ze standardami dzisiejszej nauki — jeszcze ich nie ma.

Monsanto’s statement on safety allegations related to transgenic maize NK603 X MON 810

wtorek, 18 listopada 2008, 03:01

deratyzata

Panu Diabłu owieczkę, a Bogu sucharek - powiedział owczarek. Wskutek postępującego rozpadu (alkohol plus pasta do podłogi) zgodziłam isę już dziś nawet z Terlikowskim, ale w odruchu zdrowego refluksu rzuciłem się jeszcze czytać Orlińskiego. Stąd tu ta parodia słynnej Dezyderaty - czy ją kotś przetłumaczył na poslki? Pewno nie. Nie przeprasszam zaliterówki, bo muszę walczyć ze pedenterią, która mnie dusi i soki wyciska. Niech żyje rozpad.

Deteriorata (National Lampoon - Tony Hendra)

(You are a fluke of the universe.
You have no right to be here.
Whether you can hear it or not,
The universe is laughing behind your back.)

Go placidly amidst the noise and waste, and remember what comfort there may be in owning a piece thereof. Avoid quiet and passive persons, unless you are in need of sleep. Rotate your tires. Speak glowingly of those greater than yourself; and heed well their advice, even though they be turkeys. Know what to kiss - and when. Consider that two wrongs never make a right, but that three do. Wherever possible, put people on hold. Be comforted, that in the face of all irridity and disillusionment, and despite the changing fortunes of time, there is always a big future in computer maintenance.

Remember the Pueblo. Strive at all times to bend, fold, spindle, and mutilate. Know yourself. If you need help, call the FBI. Exercise caution in your daily affairs, especially with those persons closest to you... That lemon on your left, for instance. Be assured that a walk through the seas of most souls would scarcely get your feet wet. Fall not in love, therefore, it will stick to your face. Gracefully surrender the things of youth: the birds, clean air, tuna, Taiwan - and let not the sands of time get in your lunch. Hire people with hooks. For a good time, call 606-4311, ask for Ken. Take heart in the deepening gloom that your dog is finally getting enough cheese. And reflect that whatever misfortune may be your lot, it could only be worse in Milwaukee.

Therefore, make peace with your god, whatever you perceive him to be: hairy thunderer or cosmic muffin. With all its hopes, dreams, promises, and urban renewal, the world continues to deteriorate. GIVE UP!

DODANE: grunt, to nie być zgorzkniałym. I zajadłym. Potłumaczyłem odrobinę zerkając na polską wersję znaną z "Piwnicy pod baranami". Umęczyłem się, a i tak jakieś to mało śmieszne. Może nazbiera mi się trochę fajnych komunałów i kiedyś zabawę dokończę. Zobaczymy.

Dyzenterata (fragment)

Krocz spokojnie wśród zgiełku. Unikaj cichych i biernych – chyba, że jesteś bardzo śpiący. Porównując się z lepszymi niechybnie zgorzkniejesz, szukaj więc gorszych od siebie. Przekładaj opony, albowiem zużywają się nierówno. Mów dobrze o swoich przełożonych i rad ich chętnie słuchaj – nawet jeśli są niezbyt rozgarnięci. Wiedz, kiedy całować i w co. Znajdź pociechę w tym, że choć fortuna kołem się toczy, to zawsze znajdzie się praca dla kogoś, kto się zna na komputerach.

piątek, 14 listopada 2008, 06:53

prostowanie ogórka

Komisja Europejska uznała w końcu, że krzywe ogórki jednak nadają się do jedzenia. Nie chce mi się o tym pisać, bo znajdą się lepsi, a może już się znaleźli. Natomiast jedno warto podkreślić – rolę opinii publicznej i dziennikarzy w obaleniu tych idiotycznych przepisów.

W wywiadzie dla BBC rzecznik komisarza rolnictwa Michael Mann powiedział: "Przez ostatnie cztery lata miałem stale do czynienia z nagłówkami o krzywych ogórkach, za małymi, za dużymi kiwi i Bóg wie czym jeszcze. Tak, rodziło to wiele krytyki pod adresem Unii Europejskiej i nie ma co ukrywać, że między innymi dlatego odchodzimy od tego."

Wziąłem stąd: EU slices up 'ugly fruit' rules.

środa, 12 listopada 2008, 21:59

zgadywanka

Chciałbym pisać pięknie i swobodnie. Ale gdy napiszę coś kwiecistego, to zaraz nerwowo obrywam płatki i zostaje nagi badyl. A gdy napiszę coś śmiałego, to zaraz odkrywam, że przesadziłem albo palnąłem głupstwo. Tak się ostatnio męczę, że już nie mogę. Zamiast się dalej męczyć, proponuję Państwu udział w błyskawicznym konkursie na czytelniczą intuicję. Materiałem do konkursu jest tekst z Rzepy: Czerwone do czerwonego (jeśli ktoś chce oszukać i zdobyć maksimum punktów – droga wolna). A oto pytania:

1. Czerwone wino pasuje do wieprzowej karkówki - nie jest to tylko kwestią smaku. Ustalili to:
a) bułgarscy naukowcy
b) irańscy naukowcy
c) izraelscy naukowcy

2. Połykane czerwone mięso, gdy dociera do żołądka, staje się źródłem wielu utleniaczy, a tym samym - potencjalną przyczyną chorób układu krążenia i nowotworów. Na szczęście, łyk szkarłatnego eliksiru:
a) staje się puklerzem przeciw tym plagom
b) zawiera dużo witamin
c) neutralizuje niskie pH soku żołądkowego

3. Powiedzieć "czerwone mięso" to tak jak powiedzieć:
a) już jestem głodny
b) miażdżyca
c) uwolnione żelazo i bardzo tłuste lipidy

To wszystko, dziękujemy. Jeśli odpowiedzieli Państwo 1c, 2a i 3c, to gratuluję, lepiej nie można. Jeśli nie, to cóż poradzę, przepadło – trzeba czytać więcej gazet! Drugiego takiego konkursu nie będzie.

DODANE: przypomniałem sobie, że teksty z Rzepy znikają (a czasem nie). Na wszelki wypadek cytuję:
1) Ta wiadomość uraduje amatorów grilla czyli barbecue: to, że czerwone wino pasuje do płatów czerwonego mięsa, choćby do wieprzowej karkówki bądź wołowej polędwicy, jest nie tylko kwestią smaku. Ustalił to zespół izraelskich naukowców z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, zespołem kierował dr Joseph Kanner.
2) Rzecz w tym, że połykane czerwone mięso, gdy dociera do żołądka, staje się źródłem wielu utleniaczy, a tym samym - potencjalną przyczyną chorób układu krążenia i nowotworów. Na szczęście, łyk szkarłatnego eliksiru, towarzyszący posiłkowi, staje się puklerzem przeciw tym plagom.
3) Powiedzieć "czerwone mięso" to tak jak powiedzieć "uwolnione żelazo i bardzo tłuste lipidy (tłuszczowce)".

poniedziałek, 10 listopada 2008, 17:38

pływanie w kisielu

Wygląda jakbym się uwziął na Ziemkiewicza, ale nic z tych rzeczy, zwykły zbieg okoliczności. W Rzepie reklama Nowa książka Rafała Ziemkiewicza zaczyna się tak: "Żyć w Polsce to jakby się było zmuszonym pływać w kisielu, da się, oczywiście, tylko każdy ruch kosztuje dwa razy więcej wysiłku….” – pisze Ziemkiewicz.

Otóż to nieprawda. W kisielu pływa się równie łatwo jak w wodzie, już sprawdzono. A słynny eksperyment Cusslera i Gettelfingera (tu są zdjęcia) w pełni zasłużył na nagrodę Ig Nobla w 2005.

Po bardzo gęstym kisielu można nawet chodzić (wszyscy już widzieli?): A pool filled with non-newtonian fluid:




DODANE: doświadczenie Cusslera i Gettelfingera łatwo powtórzyć we własnym basenie, oni do 25 metrowego wsypali 300 kg gumy guar (znanej z opakowań jako E412).

sobota, 8 listopada 2008, 10:04

co wszyscy wiedzą czyli darwińszczyzna

Niedługo upłyną dwa lata od jej napisania, ale ja dopiero teraz przeczytałem notkę Ziemkiewicza Nie ma Giertychów bez Darwina! Proszę nie myśleć, że czytam tak powoli, po prostu dopiero teraz się zetknąłem. Ziemkiewicz pisze:
Wszyscy to wiedzą, ale przypomnę - Darwin wniósł do dorobku umysłowego epok przekonanie, że pomiędzy gatunkami istnieje stała rywalizacja, i jedne rozwijają się kosztem drugich. Co więcej, że ta sama rywalizacja trwa w obrębie gatunku - osobniki silne muszą niszczyć i zabijać słabe, bo inaczej gatunek nie przetrwa. Mówiąc krótko, natura nie zna litości, miłosierdzia ani altruizmu, z punktu widzenia natury są one śmiertelną głupotą (nie jest to wcale prawdą, ale powszechnie i na długo w taką wizję natury jako okrutnej i bezwzględnej walki wszystkich ze wszystkimi uwierzono).

Niestety Ziemkiewicz ma tu sporo racji, nieprawdą jest tylko, jakoby Darwin wniósł, bo to, że zakute pały tak go pojmują, nie może obciążać Darwina. Równie dobrze mógłbym napisać "Ziemkiewicz wniósł" mając na myśli np. idiotyzmy z komentarzy pod jego notką. Zanim napiszę coś więcej muszę wyjaśnić, że też już rzygam Darwinem i ewolucją, ale to nie jest wystarczający powód, żeby przejść do porządku nad niezrozumieniem najlepszego przystosowania najlepiej przystosowanych. Nie ukrywam, że sam mam z tym problem.

Kwintesencja darwinizmu w zwulgaryzowanej formie czyli "wygrywają najlepiej przystosowani" ociera się o tautologię, nie trzeba być specjalnie bystrym, by zauważyć, że zawsze wygrywają zwycięzcy. Gdyby na tym polegał dorobek Darwina, to byłby doprawdy niewielki. W tym miejscu podziękujemy już Darwinowi i zajmiemy się lasami iglastymi. Jak wszyscy wiedzą, drzewa iglaste to rośliny nagozalążkowe, a liściaste to okrytozalążkowe. O ile nie jesteśmy pastafarianami, świadkami Jehowy lub innymi młodoziemcami musimy wierzyć, że najpierw w ogóle nic nie było, a potem były różne gluty, glony, mchy i paprocie (w takiej właśnie kolejności), wreszcie nagozalążkowe i na samym końcu okrytozalążkowe. Zgodnie z teorią ewolucji jedne powstawały z drugich, a raczej te drugie z pierwszych, co oczywiście nie znaczy, że te wcześniejsze automatycznie znikały albo przestawały się zmieniać (ewoluować). Koroną stworzenia jest oczywiście bambus, nie ma rośliny doskonalszej niż ta piękna i pożywna trawa. Wzruszamy się chwilę pięknem i mądrością bambusów (są setki gatunków), ale proszę, proszę, wracamy do iglaków.

Wszyscy to wiedzą, ale i tak przypomnę — w tropikalnej puszczy jest mało iglaków czy nagozalążkowych w ogóle. Bo staroświeckie nagozalążkowe "przegrały" z modnymi i postępowymi okrytozalążkowymi. Kiedyś tropikalne puszcze na pewno wyglądały inaczej — dopóki nie było okrytozalążkowych, rosły tam tylko nagozalążkowe i paprotniki. Przegrały jest w cudzysłowie, bo w rejonach zimniejszych, na północy Ameryki i Eurazji panują przecież iglaki. Ha, niech mi zaraz jakiś ewolucjonista wytłumaczy, czemu tajga nie porosła jeszcze porządnym lasem bambusowym! Z litości nie spytam, czemu akurat w rejonach chłodnych lepiej jest mieć nagi zalążek. Dla dendrologa ewolucjonizm musi być podejrzany. Bo niby wszystko jasne, a Syberia zamiast nowocześnie szeleścić nadal pachnie jakąś prehistoryczną żywicą. Kanada zresztą też.
DODANE: Charles Darwin: On The Origin of Species by Means of Natural Selection, or The Preservation of Favoured Races in the Struggle for Life

piątek, 7 listopada 2008, 00:22

ale jaja

Nie mam już siły pisać, ale to naprawdę przerażające. Nie dość, że cywilizacja śmierci wygrała wybory w USA, to jeszcze angielskie urzędy zakazują mówić i pisać vice versa i bona fide: Councils ban use of Latin terms. A lewacka organizacja Plain English Campaign to popiera — że niby urzędnicy popisujący się łaciną niepotrzebnie zadzierają nosa.

A oto lista niektórych niecenzuralnych określeń: vice versa, pro rata, via, QED, ad hoc, bona fide, ad lib, quid pro quo i e.g. (exempli gratia) — podobno mylone z "egg" — jajem.

I jeszcze mi w tagu zamieniło upadek na UPADEK!
DODANE: nawet sam Leski wspomiał już o tym: Tempora (et Michnik) mutantur
Próbka brytyjskiego serialu "Yes, Minister"

środa, 5 listopada 2008, 22:59

Bug pod mostem

Zła nowina dla wszystkich, którzy jadąc z Warszawy na Mazury lubili przystanąć w korku przed mostem na Bugu w Wyszkowie. Nowy most na pewno jest! A jak donosi Wyszkowiak, Obwodnicą już w listopadzie. Czyli do końca grudnia powinni otworzyć.

obwodnica Wyszkowa, nowy most na Bugu

Zdjęcie ukradzione z galerii OBWODNICA lato 2008. Wygląda na robione obiektywem szerokokątnym (Bug nie jest największą rzeką Europy).

DODANE: INDO-EUROPEAN ETYMOLOGICAL DICTIONARY (IEED) - sporo różnych ciekawych słowników

wtorek, 4 listopada 2008, 09:32

czy wujek Zdzisław poleci w kosmos?

Sklonowano myszy, wykorzystując jądra komórkowe pobrane z martwych osobników zamrożonych przez 18 lat. Dwa teksty o tym, krótki w BBC News: Scientists clone from frozen mice i dłuższy w Dzienniku: Naukowcy wskrzeszą mamuty? Sugestia o zastosowaniu podobnej techniki do wskrzeszenia mamuta jest oczywiście w obu tekstach. Ale ten z BBC ma popsutą pointę:

However, the researchers warned that the lack of suitable species for recipient eggs and surrogate mothers were "major problems" for the technique to be used for extinct or endangered animals.
Przetłumaczę pośpiesznie:
Jednak badacze podreślili, że poważną przeszkodą w zastosowaniu tej techniki do wymarłych czy ginących zwierząt jest brak odpowiednich gatunków, które mogłyby dostarczyć jaj, a potem stać się zastępczymi matkami.

Niestety taka jest prawda. Żeby sklonować mamuta, trzeba mieć mamuta. Mamuta nie mamy, trzeba będzie klonować mamuta "w słoniu". Czyli pewnie najpierw sklonować słonia dla wprawy. To będzie trudniejsze niż klonowanie zamrożonych myszy.

poniedziałek, 3 listopada 2008, 18:06

bardzo trafnie

Stopniowanie przymiotników czy przysłówków to czasem śliska sprawa. Np. idealny czy beznadziejny już nie powinien być stopniowany. Trafny raczej nadaje się do stopniowania, bo można nie tylko trafić w tarczę, ale nawet blisko środka czy wreszcie w sam środek tarczy. Można stopniować, ale czy zawsze?

Czytamy: W amerykańskim barze w Paryżu wybrano Obamę. "Harry's New York Bar" znajduje się w centrum Paryża. Od lat wybiera się tam prezydenta USA, z reguły bardzo trafnie. Tym razem bywalcy "najstarszego baru koktajlowego Europy" wybrali Baracka Obamę.

W wyborach na prezydenta USA bierze udział tylko dwóch kandydatów. Więc jeśli wygra Obama, to znowu wytypowali bardzo trafnie. A jeśli jednak McCain, to nieco mniej trafnie?

DODANE: niechcący znalazłem szukając informacji o stopniowaniu przysłówków, pozwolę sobie skopiować z Poradni Językowej PWN, bo fajne (i zachęcam do odwiedzania Poradni!)

Oficjalny słownik polskiego scrabblisty
1. Czy formy takie, jak robiłoś, robiłom, to wymysł scrabblistów, czy też ma to jakieś „głębsze” uzasadnienie?
2. Dlaczego poprawnie jest huj i chuj, a z przymiotników tylko chujowy (według OSPS [Oficjalnego słownika polskiego scrabblisty – Red.])?
3. Dlaczego w słowniku jest np. peugeot, a łada i wiele innych nie?


Oficjalny słownika polskiego scrabblisty został wydany wspólnie przez Polską Federację Scrabble i PWN, a oparty jest na hasłach PWN-owskich słowników. Jeśli jest w nim peugeot, a nie ma łady, to pewnie dlatego, że nie było łady w słownikach, na podstawie których powstał. Federacja jednak, we współpracy z PWN, ciągle uzupełnia słownik, publikując na swoich stronach internetowych nowe listy słów dopuszczalnych w grze. Jeśli więc w którymś z późniejszych słowników PWN-owskich łada się znalazła, to musiała też trafić do uzupełnień słownika.
Inaczej jest z formami odmiany wyrazów, za które Federacja ponosi odpowiedzialność sama, gdyż tworzyła je z nadmiarem dla potrzeb gry. Językoznawca o formach typu robiłoś, robiłom może powiedzieć, że są potencjalne, tzn. mogą być użyte, jeśli ktoś zechce (np. w poezji). Nie można powiedzieć, aby były to formy niepoprawne - są tylko nie używane, czy też ściślej: na ogół nie używane.
Najbardziej kłopotliwa jest kwestia chuja i derywatów. Etymologicznie uzasadniona jest pisownia przez ch, ale ponieważ od osób używających tego słowa w piśmie trudno oczekiwać znajomości etymologii, słowniki (te, które w ogóle to słowo odnotowały) aprobują także pisownię przez h. Logicznie rzecz biorąc, tak samo powinno się traktować pochodny przymiotnik i przysłówek. Sam jednak nie jestem bez winy, gdyż w Innym słowniku języka polskiego pod moją redakcją te ostatnie podane są tylko w jednej formie, etymologicznie zasadnej. Ktoś mógłby to skomentować żartobliwie, że użycie przymiotnika chujowy jest widocznie świadectwem wyższej kompetencji językowej i dlatego od osób używających tego słowa w piśmie wymaga się, aby znały etymologię.
— Mirosław Bańko

sobota, 1 listopada 2008, 21:43

tajny plan Unii: Polacy będą jeść g... mo

Delikatne klepanie po mózgu to specjalność tabloidowych dziennikarzy. Piszą pod publiczkę, piszą tak, żeby czytelnik po przeczytaniu nie tylko pozostał równie głupi jak był, ale zaczerpnął jeszcze ze swej głupoty zadowolenia. Wtedy znowu chętnie sięgnie po swoją ulubioną gazetę. Schlebianie czytelnikom to jedyna droga do łatwego sukcesu. Innej nie ma, proszę nie dyskutować.

Chcesz żeby czytelnik ciebie polubił? To pokaż pierwszy, że lubisz swojego czytelnika. Są oczywiście tematy pewniaki, zawsze można potępić pedofilów, rozwydrzonych kibiców czy skorumpowanych polityków. Ale przecież nie można w kółko o tym samym — twój czytelnik potrzebuje czasem dowartościować się ekstra! Sprawdzonym chwytem jest osranie kogoś sławnego, np. napisanie że Einstein był nie tylko komunistą, głupkiem i plagiatorem, ale także mizogynem. Niestety musimy uważać, bo wszyscy już wiedzą, że im sławniejszy człowiek, tym większa świnia i oszust. Szczególnie Einstein.

Trzeba sięgać po nowe tematy. Na szczęście od kilkudziesięciu lat dynamicznie rozwija się medycyna i biologia. Nie bójmy się, wbrew pozorom to nie są trudne dziedziny. Prawie każdy ma jakiegoś lekarza, dentystę albo weterynarza w rodzinie lub wśród znajomych, a książkę od biologii możemy pożyczyć. Nie musimy wiedzieć od razu wszystkiego; wystarczy, że będziemy wiedzieć więcej niż czytelnik. A ten z pewnością nie wie nic, bo biologia w naszych szkołach jest na bardzo niskim poziomie (ale z pewnością słyszał o Mengele i Frankensteinie).

Dobrym tematem (choć też już nieco ogranym) jest żywność modyfikowana genetycznie. Społeczeństwo jest na NIE, bardzo słusznie, bo przecież wszystkie wynalazki powstają za podszeptem szatana. Czytelnik nic nie wie o GMO (organizmach modyfikowanych genetycznie), ale już sam z siebie ich nie lubi. Rolą dobrego dziennikarza tabloidowego jest więc wyjaśnić czytelnikowi, że intuicja go jak zwykle nie zawiodła, że czytelnik ma rację i powód do dumy.

Tu przestaję ironizować, bo nie jestem entuzjastą GMO, są to (w praktyce, na razie) organizmy patentowane, uzależniające hodowców od producenta materiału siewnego (nie można zebranego z własnego pola ziarna wysiać ani dać sąsiadowi do wysiania, bo to piractwo, kradzież własności intelektualnej). Uważam natomiast, że sami powinniśmy decydować, czy będziemy jeść GMO czy nie, nie jesteśmy przecież bandą przygłupów za których powinna decydować Unia. Ale żeby mądrze decydować, trzeba znać fakty.

Poniżej ciekawy przykład z Polska-Times "Tajny plan Unii: Europa ma jeść GMO". Autor pisze: Złe społeczne nastawianie jest nie na rękę przemysłowemu lobby, które chciałoby wprowadzić do Europy uprawy GMO, choćby dlatego, że są one tańsze. Większość modyfikacji genetycznych sprawia bowiem, że rośliny są odporniejsze na pestycydy, toteż przy intensywnym oprysku nie giną razem ze szkodnikami.

Oczywiście modyfikacje genetyczne mogą być dowolnie różne (z pewną przesadą można powiedzieć, że wszystkie zboża to trawa, naturalnymi sposobami zmodyfikowana genetycznie). Autor sugeruje jednak bardzo wyraźnie, że większość GMO będzie intensywniej opryskiwana, będziemy więc wraz z GMO spożywać więcej pestycydów. Wcześniej czytamy: We Francji pod naciskiem opinii publicznej w lutym tego roku zakazano komercyjnych upraw kukurydzy MON 810. Na jaki pestycyd jest więc odporna kukurydza MON810? Jest odporna na omacnicę prosowiankę (Ostrinia nubilalis), to nie jest pestycyd tylko motylek, którego larwy zżerają ziarna kukurydzy. Modyfikacja kukurydzy MON810 polega na wprowadzeniu pojedynczego genu z bakterii, dzięki niemu kukurydza produkuje własny pestycyd (nieszkodliwy dla ludzi) i nie trzeba już jej opryskiwać przeciw omacnicy.

Tylko czemu dziennikarz Godlewski tego nie napisze? Bo jak sam zauważa: Według marcowego sondażu PBS DGA aż 60 proc. Polaków uważa, że modyfikowana żywność jest groźna dla zdrowia i należy zakazać jej uprawiania. Zapewne tak samo uważa większość jego czytelników. A po przeczytaniu jego tekstu taki czytelnik przynajmniej wie, dlaczego uważał, że modyfikowana żywność jest groźna dla zdrowia. I jest z siebie zadowolony.

O MON810 pisał na S24 Bromek E. (który się na tym zna).
DODANE: