wtorek, 13 stycznia 2009, 04:25

środek Polski empirycznie znaleziony

Jak to zwykle bywa, szukałem czego innego niż znalazłem, powiem czego szukałem jeśli znajdę, na razie będzie o tym, co znalazłem. A znalazłem jak wyświetlać mapy z Google Maps bez użycia JavaScriptu. W zasadzie bardzo proste, wpisujemy do przeglądarki adres w postaci http://maps.google.com/staticmap?&zoom=5&size=250x250¢er=52,19 – czyli zoom:5, rozmiar 250x250 pikseli i współrzędne środka, najpierw szerokość potem długość – i już mamy małą mapkę Polski. Gdy zajrzymy do Googla pod Static Maps API Developer's Guide, wszystko okaże się nieco bardziej skomplikowane (i trzeba wziąć od nich specjalny klucz do map, osobny na każdy adres), ale może i tak warto wiedzieć, jak wyprodukować elegancką mapkę do wrzucenia na bloga. Tu mógłbym zademonstrować krok po kroku jak robię np. mapkę z zaznaczonym na żółto miejscem, w którym kiedyś wypuścililiśmy do lasu jeża, ale to zbyt łatwe. Zamiast tego postanowiłem zaspokoić swoją ciekawość.

Metodą prób i błędów szybko ustaliłem, że zoom 6 i rozmiary 460 x 435 całkiem nieźle obejmują Polskę, gdy środek mapy leży na 52 i 19 (bez pedanterii).


A potem kilka kolejnych przybliżeń: zoom 8...


zoom 10...


i zoom 12:


I już wyraźnie widać, że środek Polski to Krzepocinek.

Te mapy u mnie są już w postaci gotowych obrazków, wczoraj czytałem, że jedno szukanie w Guglu wytwarza tyle CO2, co zagotowanie pół czajnika wody na herbatę, wygenerowanie takiej mapy to pewnie jak ugotowanie zupy.
ps. Wikipedia oczywiście ma inne zdanie na temat środka Polski, ale jak można wierzyć encyklopedii, którą może edytować dosłownie każdy?! A tego bloga mogę edytować tylko JA.

No dobra, nie jestem uparty, wpisuję współrzędne Piątka jako środka i zmniejszam powiększenie tak, by objąć całą Polskę:

Ortodroma ortodromą, ale coś tu chyba jest nie tak.

62 komentarze:

andsol pisze...

Adres wydaje się błędny. Nie mi, flock-owi, on narzeka. A mi wydaje się błędem wypuszczanie jeża, czy zupa jerzynowa nie pociąga Cię?

kwik pisze...

Ale który adres? Jedyny podejrzany to ten do Wikipedii, bo ma ś. Na wszelki wypadek przerobię.

W życiu bym nie zjadł jeża, no chyba że byłbym strasznie głodny.

MEP pisze...

Eeeee, co to za mapa? Raciborza nie ma...

kwik pisze...

Suwałk też nie ma. Gdyby Racibórz był na środku to by był.
Racibórz jest na innej mapce.

MEP pisze...

Ha! Moja proba wejscia okazala sie nielegalna! ;-) W ogole podejrzany typ ze mnie...
A Raciborz, prosze Pana, jest w srodku. Wszechswiata. I co?

kwik pisze...

Spóźniłem się o ułamek sekundy! Już poprawiłem, jednak bez klucza ani rusz. Ciekawe czemu w domu działało?

W środku Wszechświata jest na pewno inny Wszechświat, znacznie od naszego większy. A zresztą nie wiem, może i Racibórz.

MEP pisze...

Dziekuje, juz dziala.

andsol pisze...

Jeża też bym nie jadł, bo miałem kiedyś takiego przyjaciela. Choć co to za przyjaciel co ci tupie pod uchem o piątej nad ranem. Ja mówiłem o zupie jerzynowej. To był dowcip, proszę Kwika.

A adres nie grał, jak go połykałem myszką. Gdy klikać to działa, ale daje mini-mapkę.

kwik pisze...

Myślałem że jerzynowa to z jeża z jarzynami.

Słusznie daje minimapkę, bo tak ma być. Adres nie działał, bo nie miał tego pieprzonego klucza, który zlekceważyłem, bo u mnie w domu działało bez klucza (nadal nie wiem, jakim cudem). Twierdzą, że obowiązkowy jest także parametr sensor (na razie bez niego działa). A na dowód, że opanowałem mapkowanie, masz mapkę Floripy, swoją drogą pięknie położonej. Rozmiar 640x640 to największy jaki dają, format pliku jest do wyboru, jpg jest oczywiście najmniejszy, przy okazji na tej mapce sprawdziłem wszystkie:
105K jpg
113K jpeg-baseline
244K png8
281K gif
929K png32

MEP pisze...

Jakie fajne te brazylijskie ( portugalsko - brazylijskie?) nazwy. Dzialaja na wyobraznie. I to pozytywnie. Moze w rzeczywistosci Coloninha to dziura zabita dechami, gdzie diabel mowi dobranoc, ale kojarzy sie z zlotoplazowo - kokosowym rajem drinkow z parasolka, mmmm...;-)

kwik pisze...

W oryginale to Florianópolis - nadęte i pretensjonalne. Ale u nas niektóre miasta też mają ludzkie nazwy, np. Wrocek zamiast Wrocławia. Niestety już nic więcej nie przychodzi mi do głowy :)

Drinek z parasolką, fuj. Raczej zimny pilzner pod parasolem.

MEP pisze...

O Jezu, ale Pan czepliwy dzisiaj. Moze tez byc Breslau zamiast Wroclawia. Bardzo ludzko;)

Pilzner? W tropikach? A capirinha? A mochito? A margarita?
Uślinilam sie, cholera.:)

kwik pisze...

Nie capirinha tylko caipirinha. Ja czepliwy? Caipirinha może być, ale nic mi te nazwy nie mówią. Najdalej na południe byłem w Bułgarii.
Polecam wytrawny drink kurpiowski - dżin lubuski, sok grejpfrutowy i tonik - proporcje dowolne, zależnie od intencji. Można zacząć od po równo. W celu nadania lokalnego kolorytu wrzucić jagodę jałowca.

MEP pisze...

Przeciez caIpirinha to popularny drink bulgarski! Pan zapyta andsola "znanego znawce" drinkow poludniowych.
Drink kurpiowski zapowiada sie obiecująco, chociaz lubuszanie moga oprotestowac nazwe.
Gdyby tak jeszcze dodac parasolke, albo nawer parasol - czarny.:)

MEP pisze...

"nawet" nie nawer, kurcze!

kwik pisze...

A propos Bułgarii, jak się Pani podoba instalacja Entropa? Polska tam całkiem dowcipnie przedstawiona (choć red. Terlikowski pewno uważa inaczej), ale mnie najbardziej podoba się Holandia.

Nie musi być lubuski, ale ten jest chyba najtańszy. Zresztą Lebus/Lubusz zdaje się leży już za Odrą, większy byłby problem gdyby lubuszanie zaczęli rościć sobie prawa do województwa.

MEP pisze...

Mnie sie zasadniczo to nawet podoba. Boje sie tylko jednej rzeczy - utrwalenia istniejacego juz od czasow negocjacji akcesyjnych stereotypu "zacofanych nowych krajow czlonkowskich" wsrod tzw. szerokiej publicznosci.
O "starych" krajach typu Holandia, Wlochy czy Francja ludzie wiedza jednak wiecej, maja rozne punkty odniesienia; ta propozycja jest jednym z nich. O Polsce czy Bulgarii nie slyszeli prawie nic. I chetnie zapamietaja nas jako katolickich homofobow, a Bulgarow jako dzikich brudasow. To przeciez wiele ulatwia.

kwik pisze...

Zabawa stereotypami jest zawsze dwuznaczna, czy je utrwala czy ośmiesza to już zależy od odbiorcy. A te bułgarskie toalety to podobno tureckie, chyba między innymi dlatego jest afera. Chociaż pamiętam podobne z dworców na ziemiach "odzyskanych".

Ładna jest niemiecka półswastyka z autobanów, sugerująca że Niemcy z dużym zaangażowaniem kontynuują dzieło Wielkiego Budowniczego Autostrad.

MEP pisze...

Te "zjazdowe" (od pozycji zjazdowej:)toalety sa w dodatku bardziej higieniczne i uzasadnione fizjologicznie (serio). A krajach tropikalnych sa naprawde dobrym rozwiązaniem. Nie ma nic gorszego niz tzw. toaleta western style (czyli klozet ze spluczka), ktora na dodatek jest ciagle zapchana, w 50 stopniowym upale.
"Zjazdówki" o wiele latwiej utrzymac w czystosci, zwlaszcza w krajach, gdzie nie uzywa sie papieru toaletowego.

A co do projektu to naprawde jest oryginalny.
A wie Pan, ze symbolem Prezydencji jest kostka cukru, bo to Czech ja wynalazl?

kwik pisze...

Żeby przekupywać konia? Z czeskich wynalazków znałem tylko prysznic (Priessnitz) i genetykę (Mendel). Kostka cukru, kto by pomyślał...

Do toalet zjazdowych dodam złośliwie, że sprawdzają się świetnie tam, gdzie średnia życia nie przekracza 40 lat. Bo ja już teraz jak kucnę to nie mogę powstać.

kwik pisze...

W wikipedii czeskiej jest że wynalazca kostek w cukrze Rad był Austriakiem (w pierwszych wersjach był Szwajcarem, Czechem nigdy nie był). W angielskiej chyba trwa o niego walka, bo w tekście jest że Czech, ale zakwalifikowany do Austriaków. Afera prawie jak z naszym Kopernikiem :)

MEP pisze...

"Do toalet zjazdowych dodam złośliwie, że sprawdzają się świetnie tam, gdzie średnia życia nie przekracza 40 lat. Bo ja już teraz jak kucnę to nie mogę powstać."

:-))))
No bo Pan od urodzenia nie cwiczyl!
Zjazdowki sa popularne w krajach, gdzie ludzie setki dozywaja (chyba ze wczesniej umra:)

MEP pisze...

Na temat kostki i wynalazcy wiecej jest tu:
http://eu2009.cz/en/czech-presidency/presidency-faces/faces-of-the-presidency-3642/

kwik pisze...

Jak chcę się dowiedzieć o kostce to mi wywala jakiś błąd SQL z bazy danych:
Chyba v dotazu: SELECT * FROM menu WHERE id=
Czy chyba to błąd po czesku? Chyba tak, stąd uchybienie. To ich ta nasza chyba chyba musi nieźle bawić.

Do pozycji kucznej już się przekonałem, od jutra zaczynam ćwiczyć. Tylko jeszcze nie wiem gdzie, może na Polu Mokotowskim? W razie czego będę udawał posła Palikota.

kwik pisze...

Już wiem, chyba v dotazu to error in query...

MEP pisze...

Ich chyba wiele rzeczy bawi, ale najwiekszym hitem jest jednak szukac. Ciesza sie jak dzieci.
No, ale kostka cukru to kostka cukru. Po ludzku. Przynajmniej nie zejdziemy tam na hipoglikemie...)
"Poslodzimy Europe" tak brzmi haslo.
No coz, przy braku gazu kazda wkladka energetyczna dobra...:)

MEP pisze...

O, a o tym nie wiedzialam. No to jednak ktos przesadzil...
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9271,title,Wystawa-w-Brukseli-wielka-mistyfikacja,wid,10746198,wiadomosc.html

kwik pisze...

A właściwie co to zmienia? Przecież dzieło mówi samo za siebie :)
Artysta ma prawo oszukiwać publikę, to część sztuki. Wychodzi na to, że sami z siebie to jeszcze od biedy pośmiać się możemy, ale niech no tylko spróbuje zrobić to ktoś obcy!
Natomiast jeśli Černý to zrobił, żeby zgarnąć całą kasę, o to faktycznie przesadził.

MEP pisze...

Nie zmienia to tego, ze dalej mnie bawi, ale klamcow nie lubie. Jesli jest taki odwazny i kontrowersyjny to niech sie po katach nie chowa.
Mysle, ze zrobil to, bo bal sie ze mu tego nie "puszcza". A tak - wspolne dzielo 27 autorow, bla, bla...dorobil ideologie.
No i troche tym kiksem podlozyl swinie ludziom, ktorzy za przebieg przewodnictwa odpowiadaja i, ktorzy i tak sa pod ostrzalem, szczegolnie Francuzow.

MEP pisze...

No i kasa nie jest tu najwazniejsza. Chodzi o prestiz. Te wystawy odbywaja sie w koncu w "centrum politycznym" Europy. Przez Consilium przewina sie w ciagu tego polrocza tysiace ludzi. Dla takiego Czernego (slyszal Pan o nim kiedys?) to ogromna szansa.
Jak widac warta "mszy".

kwik pisze...

Po przeczytaniu hasła Entropa w wikipedii tym bardziej gotów jestem bronić Černego – bo te niby wystawy to był kolejny pic w stylu unijnym, czyli wyrzucanie pieniędzy w błoto, specjalnie robione tak, żeby nikt przypadkiem nie zwrócił na nie uwagi. Francja np. na czas swej prezydencji nadmuchała balon w barwach narodowych, no genialny pomysł artystyczny. A w kontekście dzieła Černego to głupie francuskie nadęcie nawet śmiesznie zaczęło wyglądać.

Oszust, ale nie kłamca. Wiedział, że sprawa się wyda i wiedział, że inaczej nie da rady. Zresztą każdy mógł już dawno tę mistyfikację wykryć, prawie wszystkie nazwiska autorów były zmyślone. Oczywiście nikomu się nie chciało, a może nawet nie przyszło do głowy.

kwik pisze...

Okazuje się że słyszałem, bo to on pomalował kiedyś ruski czołg na różowo. Tzn. słyszałem o czołgu :)

Przewiną się i może będą chcieli zobaczyć. Pierwszym obowiązkiem artysty jest zwrócić na siebie uwagę. Artyści docenieni po śmierci zwykle niewiele mają z życia.

MEP pisze...

Ja nic nie mam do wystawy i jej zawartosci, ale Panska obrona malego kretacza Cernego jest...naturalnie mętna;)

MEP pisze...

A kiedy on ten czolg pomalowal?
Bylam w 1999 roku w Izraelu i widzialam tam plac zabaw wyposazony w czolgi, transportery opancerzone i tego typu sprzet (z demobilu, oczywiscie) pomalowany na rozne papuzie kolory - dzieci szalaly.

MEP pisze...

Przepraszam, juz widze - w 1991.

andsol pisze...

MEP,co do bliskiej stąd dzielnicy Coloninha, a w Pola Elizejskie też wierzysz? :)

Tam jest za dużo włamań do domów, bo blisko jest bardzo zaniedbana i niemiła prawie favela, nazywająca się zresztą Monte Cristo.

A niemiłe historyjki dotyczące pochodzenia nazwy Florianópolis opisałem kiedyś tutaj... Zamieszczoną tam historyjkę o zsyłce wiedź muszę kiedyś usunąć czy dopisać poprawkę, okazało się, że to był wymysł reklamowy ludzi z tv Globo

MEP pisze...

Andsol, przeciez ja nawet w krasnoludki wierze.
W kwestiach wiary mozesz sie po mnie spodziewac najgorszego.:-))))

kwik pisze...

@ MEP – sztuka czy szutka, niech broni się sama, trzeba tylko dać jej wisieć. Artystów nie wieszać, nawet gdy oszukują.

MEP pisze...

No wlasnie w tym przypadku nie bronila sie SAMA.
Obronilo ja klamstwo autora. A co, jesli o ten zaszczyt ubiegalo sie wiecej ciekawych prac (zazwyczaj organizuje sie konkurs), a ta wygrala glownie dlatego, ze autor jakoby zachecil do wspolpracy 26 artystow?
I winni sa ci, ktorym nie przyszlo do glowy sprawdzic? Ciekawe.
I zeby to jeszcze byl jakis przekret w wielkim stylu, a tu taki prymitywny mikrogeszefcik, fuj!
Ale zostawmy juz to. Szkoda mi wieczoru na Cernego.

kwik pisze...

Widzę, że mogę spokojnie przejść do kontrataku. Takie wystawki są przy okazji każdej zmiany prezydencji. Zwróciła już Pani uwagę na jakąś poprzednią, była lepsza? Nie, wszyscy to mają w nosie, Unia płaci, a znajomy kierownika inkasuje. Černy znakomicie wykorzystał okazję, żeby zaistnieć.
I druga sprawa – a czego można się spodziewać po artyście, który tak przedstawił Św. Wieńczysława?

MEP pisze...

Panie kwiku, fakt, ze ktos jest walniety;) nie usprawiedliwia nieuczciwosci.
Fakt, ze inni nie sa uczciwi tez nie.
Umiejetnosc wykorzystywania okazji niekoniecznie musi byc dowodem wielkosc, moze tez wskazywac na bezwglednosc lub zwykle cwaniactwo.
Wiem, ze to brzmi strasznie pryncypialnie, ale ja tak wlasnie mysle.
A wystawy ogladalam wszystkie od kilkunastu lat. Powiem tak - roznie bywalo;) A najczesciej bylam tak zagoniona, ze mialam je zupelnie gdzies.

kwik pisze...

Uczciwość? Na pewno nie jest to pierwsza pożądana cecha artysty, która mi przychodzi do głowy. Sztuka jest zawsze sztuczna, sami chcemy wierzyć, że jest prawdziwa, żeby się lepiej bawić. Fargo Coenów zaczyna się napisami "wszystko to wydarzyło się naprawdę" – dla naszej uciechy. Filmy, książki - czy powinny zaczynać się od ostrzeżenia, że wszystko zostało zmyślone?

Uczciwość artysty to dla mnie bezkompromisowość, robienie dokładnie tego co wymyśli, a nie jakichś kompromisów z krytykami i publiką. Artysta ma się maksymalnie szczerze wyrazić, to jest jego uczciwość.

Uczciwość, prawdomówność też mają swoje miejsca, nie powinny się panoszyć. Oszustwo Černego dotyczy odbioru dzieła, dlatego jest usprawiedliwione. Co innego gdyby oszukał sprzedawcę kupując glinę czy coś tam. Albo wziął pieniądze i nie zrobił.

Umiejętność wykorzystania okazji rzeczywiście może wskazywać na różne rzeczy. Bardziej jednoznaczna jest nieumiejętność wykorzystywania okazji.

andsol pisze...

Uczciwość? Na pewno nie jest to pierwsza pożądana cecha artysty... Piękna szarża. Przemknąłeś with flying colours i wygrałeś co było do wygrania. Teraz może dodaj do tego jeszcze jedno porządkowe tknięcie i wyjaśnij gdzie się kończą artyści, a gdzie zaczynają się takie zwyczajne jak ja typy, od których (sądzę) uczciwości wymaga się bezwzględnie.

Nie musi być to tak błyskawiczny przelot, take your time. Chcę nie tylko podziwiać, ale i zrozumieć. :)

kwik pisze...

Z tak postawionym pytaniem na pewno sobie nie poradzę, ale ja przecież nie daję artyście licencji na nieuczciwość jako taką, 24h na dobę, tylko na oszustwo jako jeden ze środków wyrazu artystycznego. Skazanie artysty na bezwzględną uczciwość byłoby straszne, jaką sztukę byśmy wtedy mieli? Sztukę bez iluzji.

Jeśli chodzi o sztukę dla sztuki, to uczciwość jest kryterium nonsensownym, bo jak mówić o uczciwej harmonii czy uczciwym zestawie kolorów? Jeśli chodzi o sztukę, w której autor chce coś powiedzieć, to uczciwość/oszustwo jest jednym ze środków wyrazu. Taka sztuka zresztą i tak zawsze powinna budzić naszą czujność/podejrzliwość, bo jest przecież grą autora z nami. Nie wiem jak potraktować plagiat, jeśli uchodzi na sucho, to znaczy że krytycy są do bani. Plagiat jako test czujności krytyków bym usprawiedliwiał.

A poza pracą autora obowiązuje uczciwość taka jak wszystkich. Więc nie jest ważne czy autor jest artystą, tylko czy mamy akurat do czynienia ze sztuką. Jeśli sprzedają ci niedziałający toster jako toster, to jest oszustwo. Jeśli kupujesz toster-dzieło sztuki, to raczej nie oczekujesz, że będzie robił grzanki, wręcz przeciwnie, działający zostałby uznany za zwykły toster, a nie dzieło sztuki. Kwestia co jest sztuką, a co nie, jest zupełnie nieistotna – o ile nie mamy do czynienia z finansowaniem sztuki z publicznych pieniędzy wystarczy karteczka UWAGA SZTUKA. Jeśli mamy, to trudna sprawa.

Czyli artysta kończy się tam, gdzie kończy się jego sztuka. O swojej sztuce może kłamać do woli, uznamy to za dalszy ciąg kreacji. Poza sztuką ma być zwyczajnie uczciwy, oszukiwania urzędu skarbowego nie da się podciągnąć pod proces twórczy.

Bardzo to naiwne co piszę, przecież sam nie wierzę, że tak da się oddzielić pracę od po pracy. Kiedyś zastanawiałem się czy Cezary Bodzianowski gdy nie tworzy zachowuje się całkiem normalnie czy raczej robi drobne przymiarki do następnej akcji. Pewnie to drugie.

MEP pisze...

Jesli chodzi o uczciwosc artystyczna, to przyznaje Panu racje.
Ale Czernego nikt w tym przypadku artystycznie nie gwalcil. Z tego, co wiem, podpisal umowe na dzielo, ktore sam zaproponowal i ktorego autorami mialo byc 27 (czy ilu tam) tworcow. Nikt im nie narzucal CO to ma byc. Mogli zrobic (pardą) 27 kup i zatnac w nich 27 flag. Wszysko mogli zrobic, ale mieli reprezentowac rozne kraje. To byla, wraz z przedstawieniem stereotypow, idea tego projektu. Nieglupia, moim zdaniem.
Cerny taka umowe podpisal i za taka wzial pieniadze. W ramach sztuki czy poza nią?
Czy inni kandydaci, ktorzy zaproponowali swoje pomysly byli uczciwsi czy bardziej zaklamani tworczo?
Mysle, ze niepotrzebnie dorabia Pan do Cernego ideologie, ktorej tam nie ma. Wielka prowokacje, do zwyklego szwindla.
Mnie jest naprawde szkoda, ze stalo sie tak, jak sie stalo. Teraz juz nikt nie dyskutuje o instalacji, tylko o tym jak Czesi dali sie zrobic w bambuko. I to raczej bez zyczliwosci. Przykre i smutne. Ale moze tez rodzaj kary dla autora.

P.S. Nieumiejetnosc wykorzystanie okazji tez nie jest jednoznaczna. Co dla jednych jest uczciwoscia, dla innych brakiem refleksu lub ciezkim frajerstwem. Ech to zycie...:)

kwik pisze...

Już wiem jak to wszystko zwięźle ująć – dla artysty prima aprilis jest cały rok.

Uważam, że Černy powinien oddać pieniądze, skoro zdobył je oszustwem. Ale nie powiedziałbym, że Czesi dali się zrobić w bambuko (ha, jest bambuko w słowniku spelczeka) bo Černy sam Czech. Nie zamierzam niczego dorabiać. Warto by jeszcze wiedzieć, ile on pieniędzy dostał na tych 27 artystów ze wszystkich krajów EU. Bo może jakąś śmieszną sumę.

MEP pisze...

Chodzilo mi o czeskich organizatorow prezydencji. A prosze mi uwierzyc nie maja latwego zycia, determinacja zachodnich "kolegow" w udowadnianiu, ze Czesi sobie nie radza juz dawno przekroczyla srednia. Ten "skandal" to dla nich porazka wizerunkowa i to nieproporcjonalnie wieksza niz znaczenie wydarzenia.
Panie kwiku, niech mnie Pan nie dobija! Jakie znaczenie ma wielkosc sumy!?

kwik pisze...

Mam salomonowe rozwiązanie - artyści z poszczególnych krajów EU mogliby zaadoptować narodowe części instalacji Černego i byłoby tak, jak miało być na początku. Chociaż z niektórymi częściami na pewno byłyby problemy.

Wielkość sumy zwykle ma znaczenie. Jeśli mu dali np. 5000 koron i oczekiwali wielkiego dzieła z udziałem całej Europy, to mają za swoje.

MEP pisze...

Jesli podpisal umowe na sume nizsza niz przewidwany kosztorys, to jest niepowazny albo glupi. Jesli otrzymal sume nizsza niz w umowie, to zostal oszukany. No i wtedy taki sposob wyrafinowanej zemsty moglby mi sie spodobac. Nawet bardzo:)
Ale raczej nie zostal oszukany, czasy wykorzystywania biednych artystow przez mecenasow czy marszandow juz za nami. To raczej strona artystyczna ma przewrocone w glowie i bardziej merkantylne podejscie do swej tworczosci niz chcialaby przyznac.
Co tam artysci - politycy z poszczegolnych krajow powinni je zaadoptowac!

kwik pisze...

Politycy lepiej niech się trzymają od sztuki z daleka. Nawet od lichej sztuki. Bo abstrahując całkiem od tej afery - czy nie jest obrzydliwe notoryczne wykorzystywanie artystów do uświetniania? I już nie abstrahując od tej afery - czy nie jest fajnie, jak sobie raz na jakiś czas artysta zrobi jaja z polityków?

Na BBC jest wywiad z Černym i tam on mówi, że w kontrakcie nie jest zapisane, że to mieli być różni artyści z poszczególnych krajów EU. Teraz zdaje się wszystko zależy od Bułgarii.

kwik pisze...

Times napisał, że Černy wziął 350 tys. funtów. Gdzie indziej piszą że 350 tys. euro. Podzielone przez 27 daje prawie 13 tysięcy. Tylko czego? Jednak funtów, bo było to 10 mln czeskich koron. Google dziś mówi:
10 000 000 Czech koruny = 333 410.863 British pounds.
10 000 000 Czech koruny = 1.55132965 million Polish zloty
Ładnie.

MEP pisze...

Ale ja nie jestem pewna czy arytstow sie "wykorzystuje". Mysle, ze obie strony moga byc zadowolone, przy odrobinie dobrej woli i rozsadku. Z jednej strony sztuka moze byc najlepszym narzedziem do promocji kraju, a z drugiej daje artyscie mozliwosc promocji samego siebie i zarobienia. Nie mam zbyt glebokiego doswiadczenia w kontaktach z artystami, ale wystarczajaco duze, zeby polubic kontakt z naszymi tworcami, ktorzy zyja i pracuja na Zachodzie. Z nimi mozna robic naprawde fajne rzeczy, za rozsadna cene, w terminie i bez zadecia, no i oczywiscie - pelna swoboda. Nigdy sie nie zawiodlam. Oni po prostu wiedza, ze z tego zyja i z konkurencja musza zmagac sie na codzien. Przy tym pracuja z pelnym zaangazowaniem - sama przyjemnosc. I mowie to o tzw. NAZWISKACH.
A w Polsce to tylko wieszcze, pomniki i sumienia narodu. Kiedys chcielismy zorganizowac zamkniety konkurs na "cos tam, cos tam";) i rozeslalismy zaproszenia do kilku tworcow, to wszyscy "miejscowi" sie obrazili...
A zagraniczni - z przyjemnoscia.
Jest w noworocznej GW wywiad z czlowiekiem, ktory mieszka za granica, sponsoruje sztuke w kraju i zebral duza kolekcje naszej sztuki wspolczenej. B.ciekawa osoba i ciekawe jego opinie nt. tworcow. Warto przejrzec.
Ciekawe tez w "Polityce" otwarcie dyskusji o polskiej literaturze wspolczesnej. Zaczyna Witkowski. W duzej mierze sie z nim zgadzam, choc jego ksiazki srednio mnie porwaly. W przyszlym tygodniu bedzie Dehnel, ktorego b.lubie.

A Cerny mowi tez, ze pieniadze , ktore zarobil nie byly publiczne. Hmmm, ciekawe.
Ale ta instalacja zyskuje "na zywo"! To "strasznie" fajne jest. Nawet samochodziki jezdza. A Wielka Brytania "nie istnieje" w Europie. Tez dobre.

kwik pisze...

Na żywo prawie wszyscy zyskują. Mnie najbardziej ciekawi, co właściwie robią włoscy piłkarze, bo opis znalazłem dość enigmatyczny. Ale 1,5 mln zł za takie wygłupy?

Polska literatura współczesna jest mi zupełnie obca (obca zresztą też). Zaintrygowała mnie kiedyś przytoczona przez Orlińskiego opinia Czaplińskiego o Witkowskim, że "jest jedynym polskim pisarzem swobodnie poruszającym się po wszystkich wymiarach polskiego obciachu", ale do czytania jednak nie przystąpiłem. A samo zjawisko (tj. obciach) mnie naprawdę interesuje, więc zmarnowałem bodziec. Lubię proste zadania, kupię jutro Politykę i niewielkim kosztem zdobędę opinię o polskiej literaturze współczesnej. Skoro zgadza się Pani z Witkowskim, to pewnie tak jest jak on mówi :)

MEP pisze...

Ciekawe czy to prawda (z tym 1,5 mln.) Cos mi sie wydaje, ze to sam autor rozpuscil te plotke, zeby podbic swa wartosc. W koncu to performer. Na stronie GW jest o nim artykul Szczygla - podobno dwie jego nauczycielki wyladowaly w psychiatryku - to tez brzmi jak kreacja...
Taki kontrowersyjny to on znowu nie jest. Nabijanie sie np. z kosciola katolickiego nie wymaga jakiejs wielkiej odwagi, jest nawet modne. Moglby sprobowac zrobic cos pochlebnego - dopiero by zobaczyl...:)

A z ksiazkami to sie robi tak: idzie Pan do tego najwiekszego Empiku, kupuje sobie czekolade do picia albo kawe, bierze ksiazke z polki i do konca kubka juz Pan wie na czym stoi; i albo Pan kupuje, albo odklada, albo kontynuuje nastepnym razem. W ten sposob tanim kosztem "zalatwilam" wiekszosc polskich pisarzy. Ale paru tez odkrylam.
Po przeczytaniu tego felietonu Witkowskiego nie wiem, czy z nim nie jest podobnie jak z Pilchem: w krotkich formach - swietny, w dluzszych - hmmm...;-)

kwik pisze...

Tak, ale mi się od dawna w ogóle nie chce czytać. Czytam już tylko na wakacjach. Nie pójdę z tym do lekarza, bo nie boli, ale sprawa jest przykra, obniżam i tak niską średnią polskiego czytelnictwa. Może jeszcze nie obniżam, ale przecież mógłbym podwyższać :)

MEP pisze...

Ojej, to moze Pani M. czytalaby Panu 20 min. dziennie w celu ponownego zsocjalizowania, wroc!, sczytelnizowania...;)
A tu wkurzacz czeski: http://wyborcza.pl/1,75480,5579849,Wkurzacz_czeski.html

kwik pisze...

Na początku się wstydziłem, po kilku latach przestałem, widzę już tylko niewielką szkodliwość społeczną mojej mimowolnej postawy. A teraz, przy okazji afery Černego mnie olśniło - zamiast z książką będę obcował z rzeźbą. Proces konsumpcji rzeźby jest błyskawiczny, wystarczy rzucić okiem i po sprawie. A książka to jednak zawsze kilka godzin.

Małe formy czytam bez trudu. Dziękuję za link do Szczygła – a widziała Pani Guzikowców? Pewno tak. Trzeba.

Ten czeski humor ma chyba jakiś związek z ich ciężkostrawnym jedzeniem. Kto się nie śmieje umiera w mękach na zaparcie. Nie mają nawet bułgarskich kibli.

kwik pisze...

Przeczytałem Witkowskiego, zgadzam się całkowicie, aż za bardzo. Oczywiście nie potrafiłbym tego tak ładnie ująć, ale to niemal moje myśli. Chciałem tylko zaprotestować przeciw określeniu "do pizdy niepodobny", bo przecież mówi się "do chuja niepodobny". Ale może i to się zmieniło od czasu gdy straciłem kontakt z ludem?

MEP pisze...

To milo, ze sie w koncu gdzies zgadzamy:)
Jeszcze a propos poprzedniego komentarza, ja lubie zeby ksiazka, ktora mi sie podoba byla gruba. Nic mnie tak nie wkurza jak dobre opowiadanie. Jak mozna zmarnowac dobry pomysl na kilkunastu stronach?!:)
Male formy trawie tylko w formie reportazy czy felietonow.
W kwestii p vs ch nie pomoge Panu. Ani jednego ani drugiego zwrotu nigdy przedtem nie slyszalam. Choc nie jestem niewiniatkiem. Bynajmniej.:)

P.S. A Bulgarzy podarowali czeskiemu ambasadorowi w Sofii sedes. Nooo, teraz to juz naprawde sprowadzili cala rzecz do rynsztoka, zamiast inteligentnie obsmiac. Glupki.

kwik pisze...

Witkowski się jednak sili na oryginalność, wymieniony zwrot jest w Guglu w wersji męskiej 494, w żeńskiej tylko 3 razy.

Na powieść trzeba jednak uzbierać sporo dobrych pomysłów, z jednym dobrym pomysłem lepiej zmieścić się na kilku stronach. Chomikowanie pomysłów na pewno nie jest łatwe, choć oczywiście nie tylko dlatego trudno napisać dobrą powieść.

ps. żeby tylko Włosi nie podarowali Czechom kilku piłkarzy, bo nie pojedziemy na MŚ.

MEP pisze...

Kurcze, ma Pan racje z tymi Wlochami. Z naszego punktu widzenia korzystniejsze strategicznie byloby przedstawienie Wloch jako niewywiezionego worka ze smieciami...

kwik pisze...

Z naszego punktu widzenia nigdy nie wiadomo, co jest korzystniejsze. Bo źle jest odpaść w eliminacjach, ale jeszcze gorzej dać plamę na mistrzostwach. O tym, kiedy ma się skompromitować polska reprezentacja powinniśmy rozstrzygać przez referendum. Ale nasi politycy boją się demokracji bezpośredniej jak diabeł święconej wody.