poniedziałek, 19 lipca 2010, 02:49

zagadka turkmeńskiego wielbłądnika

Jeśli ktoś jakimś cudem nie widział jeszcze kolorowych zdjęć Prokudina-Gorskiego sprzed stu lat, to oczywiście warto rzucić okiem. Nikt wtedy nie robił lepszych kolorowych zdjęć, choć technika zastosowana i udoskonalona przez Prokudina-Gorskiego, czyli naświetlanie kolejno przez filtry czerwony, zielony i niebieski sąsiadujących ze sobą obszarów czarno-białej światłoczułej płyty miała krótkie nogi. W liście do Tołstoja Prokudin-Gorski przechwala się, że wytwarzane przez niego płyty są tak nadzwyczajnie czułe, że cały proces naświetlania trwa tylko sekundę, jednak w praktyce było tych sekund więcej (znane zdjęcie Tołstoja robiło się sekund sześć). Poklatkowe naświetlanie kolorów nadawało się świetnie do fotografowania siedzących starców oraz architektury, jednak bardziej ruchliwe obiekty przesuwały się z koloru na kolor.

Aż trudno uwierzyć, ale fotografowanie było kiedyś poważną sprawą. Nie było paparazzich, fotografowano wyłącznie ze statywu i nikt do fotografa zębów nie szczerzył. Nie tylko ze względu na zły stan uzębienia; pozujący do zdjęcia byli naprawdę uroczyści i skupieni. No ale to było sto lat temu.

Pora przejść do turkmeńskiego wielbłądnika. Klęczący na zdjęciu wielbłąd jest tak objuczony, że nawet mu garbów nie widać. Ale co jest w worach? Zarówno Biblioteka Kongresu ("Turkmen camel driver poses with his camel, laden with what is most likely grain or cotton"), jak i wspomniana już Wikipedia ("Turkmen man posing with camel loaded with sacks, probably of grain or cotton", "The sacks in the background are thought to contain grain or cotton") sugerują, że w worach jest ziarno albo bawełna. Oczywiście nie można wykluczyć, że wielbłąda specjalnie przygnieciono, żeby się na zdjęciu nie poruszył, nie takie rzeczy się w Rosji działy. Jednak niektóre leżące w tle wory są nieco rozdarte i wygląda z nich coś białego:


Oczywiście nie musi to być bawełna. Może to być bawełna albo styropian.



DODANE: poniżej prawie oryginalny skan (od góry kanały: niebieski, zielony, czerwony), jeszcze niżej nałożone i byle jak dopasowane (przeze mnie) kanały, bez żadnej korekcji. Wzięte stąd, 01657u.tif (ca 70MB).



Dodane: In pictures: Russian Empire in colour photos (BBC)

11 komentarzy:

telemach pisze...

A ja go, tego Gorskiego, naprawdę nie znałem. Dzięki, przyda mi się!

kwik pisze...

Ja też nie znałem, ale znałem kolorowe zdjęcie Tołstoja, więc uznałem, że znałem.

tichy pisze...

No, cosik sugerujesz?

Ale, sypkie - z definicji - by się wysypywało przez dziury.

Nie wysypuje się, zatem niesypkie. Ziarno pominęliśmy już i tak, bo nie jest białe.

Choć można przez moment rozważać dwuwarstwowy worek, z biała podszewką z gęstszej materii niż workowa - w sam raz do sypkiego ładunku. Nie wysypuje się - więc właśnie sypkie, bo wysypywaniu się przez potencjalne dziury zapobiegnięto!

Ale wtedy białość przestaje bić na alarm.

Co jeszcze pozostaje? - Cosik wydyma worek w górę i na boki, gdy się go ściśnie sznurem?

Takie puff...

kwik pisze...

Już wiem, worki są podszyte tradycyjną turkmeńską watoliną i wypełnione wielbłądzim flakiem. A we flaku jest gaz ziemny, z którego Turkmenistan słynie. A nie, sprawdziłem, złoża gazu odkryto dopiero w latach 40.

tichy pisze...

No więc - bądźmy konkretni.

Zatem, nie pisząc wprost, sugerujesz, że te worki zawierają heroinę.

O tym miałby świadczyć biały kolor wyglądający z dziur, mina wielbłąda, oraz lokalizacja (Turkmenia!).

Zaś oficjalne wykładniosugestie - ziarno, bawełna - można o kant.

kwik pisze...

Niemożliwe, w tamtych czasach heroina (produkowana przez Bayera) była jeszcze całkiem legalnym lekarstwem na kaszel.
How aspirin turned hero

tichy pisze...

No, zaiste - ciekawy link.

Pośrednio - wykluczałby jednak heroinę w workach właśnie przez białość (odrzucając też ideę podszewki). To czysta - przetworzona heroina jest biała. Wg. podanej przez Ciebie strony do Bibl. Kongresu, zdjęcie zostało zdjęte między 1907 a 1915.

Raczej mało pdbne jest, nawet gdyby Turkmenia dostarczała surowca, by dostarczała go w stanie czystym. Innymi słowy, gdyby z tych worków wyglądało coś brazowego, burego (tak sobie wyobrażam surowiec) - to można by spekulować. A białe - jednak zaprzecza.

Tak przy okazji, te zdjęcia są pofotoszopowane, i kolory są współczesne.

A jak NAPRAWDĘ wyglądały oryginały Prokudina-Gorskiego?

kwik pisze...

Proces z grubsza opisany jest tu: Making Color Images from Prokudin-Gorskii's Negatives. Photoshopa w tym udział niewielki, trzeba wrzucić czarno-białe negatywy na poszczególne kanały RGB i potem nasunąć je tak, żeby wszystko pasowało. Podglądasz w kolorze, suwasz stojąc na kanale. Płyty były szklane więc powinno raczej pasować. Potem oczywiście trzeba podciągnąć kolory wedle uznania, stosowane przez Prokudina-Gorskiego filtry plus emulsja z pewnością nie zbierały trzech kanałów proporcjonalnie. Ale kolory są ciągle żywe, bo srebrowe negatywy są całkiem trwałe (jeśli dobrze wywołane i utrwalone).

A tu jest dokładniej: Colorizing the Prokudin-Gorskii photo collection. Pod linkiem w tym tekście (data) jest kilka oryginałów i kawałek kodu w Matlabie (zdaje się używasz).

kwik pisze...

Źle napisałem, tam wcale nie jest dokładniej, tylko próbują pokazać, że można ten proces zautomatyzować (przy użyciu Matlaba).

tichy pisze...

To nie kolory na starych płytkach P-G sa żywe, to ich zakodowanie jest żywe, tj. precyzyjne.

W Matlabie, RGB to wektor jak np. [0.9 0.9 .8], co łatwo odyszfrowac i zapisac w innych systemach. Więc, znajac filtr, i nasycenie BW, da się przetłumaczyć na RGB.

Jak działała tiochnika wyświetlania, czy rzeczywisće widzowie widzieli kolory jak trzeba - to wiemy, czy tego nie wiemy?

Gdy piszę "fotoszopowanie", mam na myśli obróbkę cyfrową zdjęcia, niekoniecznie przez Photoshop. Może być przez Matlab.

Może jest jakieś inne słowo na to?

kwik pisze...

Fotoszopowanie to kreatywna działalność ludzkiej ręki, fałszująca rzeczywistość, bezczelny retusz. Takie coś jak np. wyśmiewane tu żenujące wklejanki na zdjęciach BP. Obróbka cyfrowa natomiast to mechaniczne działanie, które można bezbłędnie powtórzyć, robiąc softwarem jeszcze raz dokładnie to samo. Przesuwanie kanałów na oko, żeby pasowały, nie jest wg mnie obróbką cyfrową, tylko rzemieślniczą, byłoby cyfrową gdyby to program sam zrobił.

P-G sam wyświetlał robione przez siebie zdjęcia, więc tylko on wie, czy kolory na ekranie były reprezentowane wiernie. Twierdzi, że tak. Wycofuję się z kategorycznego stwierdzenia, że "stosowane przez Prokudina-Gorskiego filtry plus emulsja z pewnością nie zbierały trzech kanałów proporcjonalnie", Zbierały dość proporcjonalnie. Emulsja była panchromatyczna, a filtry starannie dobrane. Inaczej zwykłe nałożenie kanałów nie dawałoby tak dobrego efektu. Może szczęśliwie wylosowałem, ale ściągnięte przeze mnie zdjęcie naprawdę mnie zaskoczyło jakością, używany przez niego projektor musiał zachowywać się (z grubsza) jak monitor komputera.