poniedziałek, 30 lipca 2012, 00:44

doradcy ziemi

Ciekaw byłem jak sobie poradził Szostkiewicz tłumacząc Bartleby'ego. Chyba nieźle, nawet jeśli nieco nadgorliwie spolszczył przezwiska pracowników narratora (Indor, Kleszcz, Imbirek czyli Turkey, Nippers, Ginger Nut), to raczej nie próbował pokazać, że umie pisać dużo lepiej niż autor. Jest więc prosto i dorzecznie, da się czytać, bez głowienia się co było w oryginale.

Jednak pod koniec, bynajmniej nie chcę tu spojlować, tłumacz nonszalancko zgrzytnął. W oryginale było:
— "He's asleep, aint he?"
— "With kings and counselors," murmured I.
Co zostało oddane jako:
— On śpi, prawda?
— Wraz z królami i doradcami — szepnąłem.

Niby dobrze, ale. Otóż jest to mikrocytat z Księgi Hioba, ca 3,14, co chyba powinno zwolnić tłumacza z własnego tłumaczenia. W Bibli Tysiąclecia jest np. z królami, ziemskimi władcami, w Bibli Warszawskiej z królami i wielkimi ziemi, w Gdańskiej z królmi i z radcami ziemi, w Nowej Gdańskiej z królami i radcami ziemi, u Wujka i Miłosza też prawie tak samo. A jest gdzieś w ogóle z królami i doradcami? — a jest, u Świadków Jehowy mamy z królami i doradcami ziemi. Tylko w Biblii Brzeskiej jest jeszcze bardziej niezdarne z królmi i z ludźmi poradnymi tego świata.

Skoro oryginalnie czyli w Biblii Króla Jakuba jest with kings and counsellors of the earth, skrócone przez Melville'a do with kings and counsellors, to najprostszym rozwiązaniem byłoby chyba z królami i władcami — czytelnik nawet jeśli się nie domyśli, że to z Hioba, to przynajmniej uniknie naturalnej reakcji "z jakimi kurwa doradcami?!" Z doradcami ziemi, rzecz jasna.

Na koniec chciałem koncyliacyjnie dodać, że nawet nie jestem pewien czy to Szostkiewicz, bo tekst znalazłem w internetach i może to być np. jakieś stare tłumaczenie (ale wolałbym nie). Tak czy owak nie jestem taki głupi żeby wydać aż 3028 zł za krótkie opowiadanie, które mogę darmo przeczytać po angielsku.

8 komentarzy:

andsol pisze...

To teraz rozumiem czemu nie powinienem kiedykolwiek brać się za tłumaczenie czegoś bardziej skomplikowanego niż przepis na placki ziemniaczane.

kwik pisze...

Jednak człowiek się pięknie rozwija przyjmując wyzwania nieco przekraczające jego aktualne możliwości.

andsol pisze...

A czasami zwinąć się jest przyjemniej.

kwik pisze...

Owszem, ale nikt nie powie "jak wspaniale się zwinął".

tichy pisze...

Hm - a właściwie kim byli ci "counsellors"? Wg. NetBible, w tym miejscu w oryginale stał czasownik "counsel", ale na poczatku wersu było "0", co znaczyło, że tylko jeden czasownik, i ten "budować" został zaklepany, więc musieli być "doradcy".

Przy okazji, koncept "budowniczych ruin" nawet trafił jako tytuł do literatury. Ale to nie tacy.

Myślę, że chodziło o "krewnych i znajomych król(ik)a".

kwik pisze...

To też ciekawe, natomiast odczułem potrzebę wyłuszczenia swojego stanowiska w sprawie. Uważam, że obowiązkiem tłumacza było odkrycie, że chodzi o cytat z Księgi Hioba i umożliwienie dostrzeżenia tego także czytelnikowi przekładu. Albo wręcz zaznaczenie irytującym przypisem (w innym miejscu jest cytat z Ewangelii i jest przyp. tłum.) - bo jeśli już, to tłumacz powinien czytelnikowi raczej ułatwiać niż utrudniać czytanie. Z drugiej strony w moim przypadku właśnie potknięcie się na doradcach sprawiło, że zaciekawiło mnie co było w oryginale i zaraz wyjaśniłem. Wcześniej czytając oryginał zauważyłem tylko, że to pewnie cytat z czegoś, ale oczywiście nie chciało mi się sprawdzać, bo wzruszałem się losem tytułowego bohatera. Sam już nie wiem.

Wracając do Twoich uwag, "z królami i budowniczymi ruin", byłoby chyba piękne i w duchu. Ale jednak nadużycie.

Przy okazji, podobne odniesienie do Ksiegi Hioba jest u Browne'a w Hydriotaphii, w akapicie zaczynającym się od "What Song the Syrens sang…" - A Melville podobno Browne'a bardzo lubił.

Kuba Grom pisze...

To jeszcze nic - w poprzednim tłumaczeniu Bartleby'ego tłumacz popełnił kuriozalną pomyłkę. Napisał "Czytałem Mnicha z konieczności a Biskupa z własnej woli" - tymczasem chodziło tam o dwa dzieła "Konieczność" niejakiego Monka i "Wolna Wola" niejakiego Bishopa (o ile dobrze pamiętam). Zabawne jest też to, skąd to wiem - kiedyś znalazłem w szkole stary numer BruLionu, gdzie w dziale listów do redakcji czytelnik żalił się na jakość tłumaczenia.

kwik pisze...

Pamiętasz wystarczająco dobrze żeby dało się znaleźć. W oryginale jest:
Some days now passed, during which, at leisure intervals I looked a little into “Edwards on the Will,” and “Priestley on Necessity.” Chodziło podobno o Jonathana Edwardsa "Freedom of the Will" (uwaga, PDF) i Josepha Priestleya "Doctrine of Philosophical Necessity"

Tym razem wyszło z tego:
Minęło kilka dni, w którym to czasie przeglądałem w wolnych chwilach Edwardów z własnej woli i Księży z konieczności.