Kupiłem ten obiektyw bo najpierw kupiłem aparat Lumix GX7 (jest dobry), a wtedy miałem do wyboru już tylko podobny obiektyw Olympusa 75-300mm f/4.8-6.7 II, który jak łatwo zauważyć wpuszcza jeszcze mniej światła, a że ludzie nie mówili że Olympus jest jakoś wyraźnie lepszy, to czemu miałbym go wybrać.
W odróżnieniu od omawianego poprzednio Canona EF 75-300mm f/4.0-5.6, który chciał ale nie mógł, ten może ale nie chce. Kłopot w tym, że ręczne ustawianie ostrości działa źle, chodzi ciężko i tak trzęsie całym aparatem że ledwie widać ustawiany obraz. Ale jeśli jakimś cudem się uda, to efekt jest obiecujący. Na razie się łudzę, że z czasem to się jakoś wyrobi, że wiosną przygrzeje słoneczko, smar przestanie stawiać opór i będzie dobrze. Feler jest tak ewidentny, że nadaje się do przesiewania gównianych recenzentów, nie wiem jak można chwaląc ten całkiem dobry optycznie obiektyw nie dostrzec trudności z ręcznym ostrzeniem. W cztery razy tańszym obiektywie Canona ustawiałem ostrość błyskawicznie dwoma palcami, tu ręce i nogi opadają. Eksperymentalnie podgrzałem obiektyw suszarką do włosów i wydaje mi się, że ogrzany chodzi lżej, ale trzeba by to jednak zmierzyć (np. sznurkiem z ciężarkiem nawiniętym na pierścień), a na razie mi się nie chce.
Poniżej próbki, sikory oczywiście nie krępowały się moją obecnością przy karmniku, dzięcioł czekał cierpliwie aż sobie pójdę i tylko mrugał. Wszystkie zdjęcia robione na ISO 3200 (pełne zachmurzenie) i to chyba maksymalna użyteczna czułość GX7, na 6400 szum robi się już zbyt artystyczny. Temperatura ok. 5oC, ostrość na dzięcioła ustawiałem ręcznie i trwało to bardzo długo.