Siedzibę TK proponuję przenieść do Pułtuska.
czwartek, 17 grudnia 2015, 18:22
PiS — 37,58%
Zaledwie 37,58%. Tak dla przypomnienia. Mniej niż wódka. Owszem, głosowałem na Dudę (np. Legierski też). A potem na Razem. Owszem, lubię testować odporność systemu.
Etykiety:
polityka,
Polska,
Pułtusk,
resilient & idiot proof
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
16 komentarzy:
37.6% to nie jest jeszcze skromne 'zaledwie'. Ale przyznaję, skracający się słupek poparcia dla PIS-u, raduje oczy me.
Też głosowałam na Razem, ale nie w celach testowych. Podobali mi się i trzymam za nich kciuki. Krew! Świeżej krwi! Nasza klasa polityczna potrzebuje. I z prawa i z lewa.
Natomiast Duda nie podobał się i to od początku. Ten facet jest odpychający. Nie lubię takich miękkich, ulizanych mężczyzn. W trakcie kampanii wyborczej nie byłam w stanie słuchać i patrzeć na niego dłużej niż przez minutę. Wyuczone ruchy i przebijający spoza szerokiego uśmiechu fałsz pozera. Chińska torturą by mnie nie zmusili bym na niego nie zagłosowała. Tak zresztą jak i na panią Ogórek.
Ja się zgadzam z Kuzynką Edytą. Duda był śliską osobą bez kręgosłupa. Od początku. Nie rozumiem, jak się można było na niego nabrać.
37,6% to nie dużo, ale to bardzo dużo. Bo nie mamy do czynienia z partią środka, czy nawet umiarkowaną prawicą. Mamy do czynienia partią w swojej istocie skrajną.
Zaledwie bo PiS dostał 37,6%, a zachowuje się jakby dostał co najmniej 80% i miał poparcie większości Narodu. Biorąc pod uwagę jakość konkurencji 37,6% to wcale nie aż tak dużo.
Nie nabrałem się na Dudę. Za to nabrałem się kiedyś na PO. Nie wiem czy akurat PiS jest w istocie skrajny czy nie, ale jeśli tak, to tym bardziej powinniśmy mieć działające mechanizmy zabezpieczające przed wypadnięciem poza bandę. No chyba że demokratycznie ustalimy że nie chcemy demokracji, wtedy trudno.
@PAK Tak, 'śliski' to dobre określenie. Choć na Komorowskiego w trakcie kampanii wylano potok zorganizowanego hejtu, Duda nie wygrał ze znaczącą przewagą. Myślę, że to m.in. z powodu tej dostrzegalnej 'śliskoś ci' mimo ciężkiej pracy jego specjalistów od wizerunku.
@kwik
Ach, to o TE 37% chodziło! Sorry, lekko jestem zagubiona z powodu statystyk poparcia zmieniających się z częstotliwością notowań na giełdzie.
Jeśli nie nabrałeś się na Dudę, to przynajmniej nie czujesz dyskomfortu obserwując jego poczynania. W sumie, plus.
Jako że sprawy w Polsce przybrały nieoczekiwany obrót a autora tego bloga zamilkł na dłużej (jak zwykle), jakiś czas temu chciałam zagaić niezobowiązującym "Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno?" Tyle że wahałam się, czy to dobry pomysł, bo blog jednak niepolityczny. A tu bach, jest polityczna notka i to – okazuje się – już trzecia(!) otagowana 'polityką' ;)
A czy etykieta 'resilient & idiot proof' była tu od momentu poczęcia notki?
Etykieta była od początku, miałem zresztą rozwinąć temat ale mnie senność ogarnęła.
A tak dla porównania - Fidesz w 2010 wygrał wybory dostając 52,73%. I nikt ich nie nazwie skrajną prawicą, bo jest przecież Jobbik.
Uzyskał ten wynik z dużą pomocą przecież nie ślepego losu?
Nie potrzeba skrajnej prawicy. Okazuje się, że wystarczy jeden człowiek z brzytwą.
Regularne objawianie się chorobliwie ambitnych czy wręcz nieobliczalnych przywódców jakoś tam przyczynia się do rozwoju demokracji, przynajmniej na dłuższą metę.
"Owszem, głosowałem na Dudę" - "Nie nabrałem się na Dudę"
Jak to interpretować, bo rozum bezradnieje?
Głosowałem na Dudę złośliwie, żeby odsunąć PO od władzy, a nie dlatego że mi się Duda podobał. Należę do tych kilkunastu procent wyborców lewicy niedoceniających Komorowskiego ("osiemdziesiąt parę procent wyborców lewicy ma do mnie zaufanie i ocenia moją pracę bardzo dobrze" — wywiad Kolendy-Zaleskiej z Komorowskim).
"Głosowałem na Dudę złośliwie, żeby odsunąć PO od władzy, a nie dlatego że mi się Duda podobał".
Biorąc pod uwagę (moim zdaniem przewidywalny) rozwój wypadków to pomogłłeś wykoleić pociąg, który Ci się nie podobał, bo był niepunktualny. With due respect: gdybym ja tak zrobił to chyba musiałbym uznać moje postępowanie za mało racjonalne.
Ale napisz może co Twoim zdaniem możesz teraz zrobić żeby to odkręcić? O wiele bardziej, prawda, interesujące.
Pytam, bo czuję jak Babilas.
Historia wendetty skrócona do ostatniej ofiary jest prawdziwa, ale nie do końca. Po pierwsze w 2007 też głosowałem na PO żeby odsunąć PiS od władzy. Nie dlatego że mi się PO podobało. Potem PO przez osiem lat bezczelnie jechało na takich "racjonalnych" jak ja, przecież nikt racjonalny nie odsunie ich od koryta gdy alternatywą jest straszny PiS. Całkiem podobnie rozumowało SLD/Ruch Palikota ustawiając sobie śmiało poprzeczkę na 8% - nikt racjonalny nie zmarnuje swojego głosu na jakieś tam gówniane Razem, które z pewnością do Sejmu nie wejdzie. Popatrzyli na wyniki z poprzednich wyborów, podsumowali i wyszło że tym razem dostaną najmniej 18%. Radość w sztabie Razem z niewejścia Zlewicy była głupia i niesmaczna, oczekiwałem większej klasy. Jednak sam też się nie zmartwiłem.
Wyborca racjonalny nie może być przewidywalny, wtedy łatwo nim zagrać. A racjonalny wyborca przecież chce mieć wpływ, po to chodzi głosować. Osobiście nie czuję się jakoś szczególnie odpowiedzialny za upadek PO i pseudolewicy, to kunktatorskie partie które mają głęboko w dupie swoich wyborców zaraz po tym gdy już wycisną z nich pożądany głos. Głosuj na nas i spierdalaj. Jestem natomiast częściowo odpowiedzialny za wybranie Dudy na prezydenta i nie wykluczam że jeszcze tego pożałuję. Co zrobić pomartwię się później, na razie tylko cuchnie ale jeszcze nie boli. Tzn. mnie nie boli. Gdy tylko zaczną pałować antyrządowe demonstracje obiecuję że zacznę chodzić. Na razie mi się nie chce. No a w przyszłych wyborach zapewne znowu dam głos na Razem, za to chyba nie poprę już PiS-owskiego kandydata na prezydenta. Ale kto wie, nie takie cuda się u nas działy. Umiem sobie nawet wyobrazić że Wyborcza namawia lud do głosowania na PiS. Od czasu Tymińskiego w drugiej turze nic mnie już nie zdziwi.
Tak wiedziałem od dawna, kwiku, żeś nie całkiem stracony, boś jakoś jakąś stereoskopową wizję zachował, co rzadkość, choć z nią walczysz a cierpisz.
Jeśli miał być to komplement to oczywiście dziękuję. Natomiast nie jest prawdą że cierpię przez jakieś rozterki, dla mnie to prawdziwa rozrywka.
Komplement? Jak najbardziej - polaryzacja jest tak męcząca, jeżeli wręcz nie nudna.
Prześlij komentarz