wtorek, 20 grudnia 2016, 08:40

kukis

Pierwsze pozytywne rezultaty Breksitu, czy raczej referendum. To jeszcze nie znaczy, że będzie lepiej, ale jednak iskierka nadziei — EU prawdopodobnie wycofa się z regulacji ciasteczkowej, codziennego unijnego memento mori nie pozwalającego nawet na chwilę zapomnieć, że katastrofa jest nieuchronna gdy rządzą nami totalne pojeby.

Jest gówno lecą muchy. Oczywiście zaraz powstał rodzimy przemysł kukisowy. Każdy kto miał cokolwiek przypominającego stronę internetową zaczął dostawać sympatyczne oferty pomocy zaczynające się od: "Uprzejmie przypominamy, że 22 marca 2013 weszła w życie nowelizacja Prawa Telekomunikacyjnego zobowiązująca właścicieli stron internetowych do informowania użytkowników o stosowaniu plików cookies... niezastosowanie się grozi nałożeniem wysokich kar pieniężnych". Pojawiły się fachowe strony na których można było poprosić o audyt i nawiązać owocną współpracę. Inni bezinteresownie objaśniali jak bezboleśnie rozwiązać problem przez wklejenie linka do skryptu ściąganego z ukraińskiego serwera. Zaroiło się od pomysłowych rozwiązań. W końcu ludzie dla świętego spokoju ulegali, nikt nie palił flag unijnych, nikt nie protestował przed Sejmem. Ja oczywiście też uległem, jestem przecież zwykłą szmatą, rząd był służalczy, a unijne macki długie.

Ale dziś jest inaczej. Bo odważyłem się. Bo oddałem głos na Andrzeja Dudę. Dziś Prezydent Duda słucha i służy obywatelom. Jest prezydentem dialogu, porozumienia i rozmowy. Przywraca nam zaufanie do państwa i poczucie godności. Troszczy się o nasze bezpieczeństwo. Buduje państwo uczciwe i sprawiedliwe. Z troską i zrozumieniem odnosi się do każdego obywatela. Jest prezydentem Polski przyszłości. Silnego, sprawnego państwa w centrum zjednoczonej Europy. Jest prezydentem Polski dumnej ze swojej historii, swoich przodków i korzeni, Polski, która pamięta i czci swoich bohaterów. Prezydent Duda nie unika trudnych sytuacji, nie ucieka, kiedy powinien być arbitrem. Jest prezydentem aktywnym, korzystającym z inicjatywy ustawodawczej. Dziś, gdy dobra zmiana wskutek zaskakującej decyzji sędziego Wróbla już wkrótce sięgnie Trybunału Konstytucyjnego nie boję się głośno powiedzieć. Informowałem, ale nigdy nie prowadziłem żadnej polityki kukis.

9 komentarzy:

kuzynka.edyta pisze...

Więc to nie o Kukizie.

O planowanym zniknięciu ostrzeżeń o cookies . Miło wiedzieć, że gdzieś potrafią wycofać się z durnowatego prawa.
Dlaczego 'wskutek zaskakującej decyzji'? Czy z sędzią Wróblem, czy bez - dobra zmiana i tak pochłonęłaby TK.

kwik pisze...

Ale jeszcze nieprędko. Bardzo dziwne zachowanie Wróbla, jakieś takie niepoważne, skoro już dał się kiedyś wybrać to powinien odpowiedzialnie ponosić konsekwencje swojej decyzji do końca, lubi czy nie lubi. Dla towarzystwa tam nie był.

kuzynka.edyta pisze...

Ja przez sekundę pomyślałam, że to fragment jakiegoś taktycznie sprytnego planu. Ale tylko przez sekundę.

A teraz mamy styczeń i w natłoku kolejnych wydarzeń nikt już nie pamięta o sędzim Wr óblu. Więc skorzystam z okazji by Cię zapytać o Olympusa OM-D E-M5 Mark II z obiektywem 12-40mm Pro. Warto kupić?




kwik pisze...

Dobry obiektyw zawsze warto kupić, a ten jest chyba bardzo dobry. Natomiast nie wiem czy warto kupować prawie dwuletni aparat nie wyróżniający się niczym szczególnym (poza tym że uszczelniony), tu muszę przyznać że z menu w Olympusach słabo sobie radzę i dodatkowo nie podoba mi się skeuomorficzne udawanie lustrzanki, do tego obiektywu wolałbym GX8 Panasonica (też uszczelniony). Ale przede wszystkim zwróciłbym uwagę na wizjer, to jeszcze długo będzie (jedyny?) słaby punkt bezlusterkowców. A właśnie, z żelazna konsekwencją choć przysięgałem że w życiu już nie kupię lustrzanki to kupiłem niedawno najtańszego Nikona. Bo bardzo chciałem zobaczyć jak działa obiektyw Nikkor AF-P DX 70-300mm - tani, lekki, teoretycznie idealny na oswojone ptaszki i motylki (ostrzy z około metra). Pogoda na razie podła, ale tak na oko jest wyraźnie ostrzejszy od tych zoomów Olympusa i Panasonica co już mam, a aberrację chromatyczną ma tylko ciut gorszą. Czyli za 3/4 ich ceny bardzo fajny obiektyw.

kuzynka.edyta pisze...

No właśnie o te uszczelnienie między innymi chodziło. I obiektyw (i obrotowy ekranik!) Widziałam tego Olympusa w bardzo atrakcyjnej cenie i chwilę przed nim postałam trawiona rozterkami, ostatecznie nie decydując się jednak na zakup. Więc sam obiektyw warto?

A propos motylków. Wyjątkowo udało mi się nie zapomnieć i dotrzeć do Oksfordu przed zamknięciem wystawy
Microsculpture, o której kiedyś wspomniałam.

Fotografie rzeczywiście zachwycające, choć mało ich było! Trochę mnie liczba rozczarowała, potem jednak przypomniałam sobie przeczytane, że do stworzenia jednego 'portretu' autor wykonał ok. 8000(!) zdjęć. W sumie więc skromna liczba nie powinna była dziwić. Częścią wystawy były również owadzie eksponaty, które Levon Biss fotografował. I to było świetne zestawienie – jednocentymetrowy model a obok jego dwumetrowy portret.

Przy okazji o dwóch ciekawych gatunkach się dowiedziałam. O ćmie, która nie lata (ma szczątkowe skrzydła) (Marion Flightless Moth, Pringleophaga marioni) oraz o musze, która co roku przylatuje z południowej Europy do Wielkiej Brytanii (Marmalade Fly, Episyrphus balteatus). Migrująca mucha! Fascynujące.

kwik pisze...

Zobaczyłem te Marmalade Flies na zdjęciach i chwilę potrwało nim skojarzyłem skąd nazwa bo nasza marmolada bynajmniej nie jest pomarańczowa. Jakoś mnie nie dziwi że muchy migrują bo motyle też to robią. Za to bardzo ciekawe skąd wiedzą gdzie lecieć, jedne i drugie.

Natomiast te nieloty z rodziny molowatych w Wikipedii linkują do pracki Caterpillars benefit from thermal ecosystem engineering by wandering albatrosses on sub-Antarctic Marion Island sugerującej ukradkiem że mole powstały na jakiejś biednej zimnej wyspie w ciepłych ptasich gniazdach robionych z mieszanego materiału roślinno-zwierzęcego. Bo zdolność trawienia keratyny jest b. rzadka wśród zwierząt, zdaje się wyłącznie niektóre owady to potrafią. A utrata zdolności lotu przez mole wynikałaby z tego, że zaczęły polegać na ptasim transporcie.

Ten Olympus ma ciekawy patent na robienie zdjęć dużej rozdzielczości (9216 x 6912) przez delikatne przesunięcie sensora, co oczywiście wymaga statywu albo założenia na mikroskop. Trochę by to przyśpieszyło pracę przy robieniu składanych zdjęć w jeszcze większej rozdzielczości. Nie wiem jak sobie poradził Levon Biss, pewnie jakoś inaczej (tzn. tylko składał zdjęcia robione jakimś super drogim sprzętem), niestety jego strona wymaga Flasha którego już dawno usunąłem z prawie wszystkich komputerów. Tak czy owak nagle zmieniłem zdanie w sprawie tego Olympusa, do robienia zdjęć mikroskopowych w świetnej rozdzielczości to jest genialny patent. Za atrakcyjną cenę może jednak warto kupić żeby zobaczyć jak to działa w praktyce.

kwik pisze...

Tu piszą że Levon Biss robił to zwykłym Nikonem D810 który kosztuje dziś ze dwa razy tyle co E-M5 Mark II.

kuzynka.edyta pisze...

Zwykłym Nikonem za jedyne £2900 (body only)? Hm… Swoją drogą wciąż zastanawia mnie podana liczba wykonanych zdjęć do stworzenia jednego obrazu. 8 tysięcy to przecież bardzo dużo zważywszy na to, jak małe były fotografowane obiekty. Nie ma oczywiście powodu by nie wierzyć w podaną liczbę. Męczy mnie tylko, dlaczego autor musiał ich wykonać aż tyle.

O chytrym trybie robienia 40MP zdjęć wiem i póki nie poczytałam więcej, wydawał mi się atrakcyjną funkcją. Ten tryb wymaga jednak nie tylko statywu, ale jeszcze nadaje się do fotografowania wyłącznie statycznych scen. Zatem dobre to jedynie na górskie widoki i architekturę. Na dpreview znalazłam porównanie fotografii 40MP z 16MP. Aparat w tej chwili znowu podrożał, choć pewnie nie na długo. Mam trochę więcej czasu do namysłu.

Motyle też migrują? Patrzcie państwo. Ale chyba nie na duże odległości? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić motyla przebywającego kilkaset (kilka tysięcy?) kilometrów tradycyjnym, motylim, chaotycznym lotem. No chyba że to jakieś ćmy są…

Właśnie. Skąd one wiedzą gdzie lecieć. I jak lecą? Chyba nie stadnie jak ptaki?

A tymczasem na antypodach…)

kwik pisze...

Tych zdjęć było aż tak dużo bo obiektyw mikroskopowy ma bardzo płytką głębię ostrości i jak chce się mieć trójwymiarowego owada całego ostro to trzeba zrobić cały stos zdjęć i użyć potem komputerowej sztuczki. Dochodzi jeszcze to, że musiały być robione na zakładkę.

Najbardziej znane są amerykańskie migracje Danaus plexippus, to są tysiące kilometrów, ale w kilku pokoleniach. Jak widać temat rzeka.