niedziela, 19 stycznia 2020, 19:39

dzięcioł czarny

Dryocopus martius

A raczej samica, samiec ma dłuższą czerwoną krechę na głowie. Widuję czarne dzięcioły kilka razy w roku i w końcu udało mi się zrobić coś w rodzaju czytelnego zdjęcia. Przy okazji spróbowałem trochę o nich poczytać i w niderlandzkiej wikipedii znalazłem obrazkową odpowiedź na pytanie kto zimą robi dziury w mrowiskach. Powinienem mieć gdzieś zdjęcie takiego dziurawego mrowiska, ale nie chce mi się szukać, bez dzięcioła to nic ciekawego, łatwo sobie wyobrazić, ślad z grubsza jak po kopnięciu czubkiem buta.

Dzięcioł czarny bębni donośnie i wydaje inne ciekawe odgłosy, wiosną trudno ich nie zauważyć. Do posłuchania najlepiej na xeno-canto.

Mam jeszcze kilka jeszcze gorszych zdjęć, coś tam na nich widać. Dzięcioł czarny to ptak płochliwy (tak piszą), a ja nie jestem BBC.




DODANE: obiekt był daleko i trochę brakowało światła (300mm 1/1000 F/4 ISO 2500):

11 komentarzy:

kuzynka.edyta pisze...

Świetne jest to ujęcie drugie od dołu. Pionowa czarna plama tułowia z przesuniętą w bok głową z czerwoną kropą i rozciapierzone łapy. Jak postać z teatru kabuki. Szkoda, że zdjęcie trochę ziarniste, bo byłoby warte nagrody.

kwik pisze...

To bardziej zdjęcie lasu niż dzięcioła, obiektyw 300mm jest zwykle za krótki na ptaki, nawet takie duże. Może następnym razem będzie lepiej.


Faktycznie te dzięcioły są trochę kabuki, co najlepiej widać na dobrym filmie:
https://www.youtube.com/watch?v=-TncXcU3Zos

Michał pisze...

Z uwagi na ogólną słabość zmysłów, ze szczególnym uwzględnieniem wzroku, jeśli chodzi o ptaki, to skazany jestem raczej na obserwacje indyków i łabędzi (dzięcioły to słyszę w swoim ogrodzie, ale widziałem tylko raz, zdaje się zielonego). Ostatnio jednak usłyszałem i zobaczyłem (w Czechach) dziwnego, małego dzięcioła, który na dodatek poruszał się po pniu głową w dół. Okazał się być kowalikiem.

kwik pisze...

Kowaliki są spokrewnione z pełzaczami i strzyżykami, z dzięciołami nie bardzo. Najlepsze kowaliki (bo jedzące ziarno z ręki) były kiedyś w warszawskich Łazienkach. Chyba niewiele się zmieniło, bez trudu znalazłem zdjęcie takiego darmozjada: https://www.polskiekrajobrazy.pl/images/stories/big/103123DSCF.JPG

telemach pisze...

Dzięcioł (mały), który okazał się kowalikiem to jest pomyłka dopuszczalna. Trudno założyć, a nawet można wykluczyć złą wolę.
Gdyby dzięcioł (mały) okazał się być bocianem, to sprawa miała by się inaczej.
Nawiasem: dzięcioły lepiej wychodzą z profilu. Dzięcioł "od tyłu" jest trochę bez sensu.

kwik pisze...

To zależy od kontekstu i konsekwencji. Gdybym miał zostać przez pomyłkę postrzelony to wolałbym wskutek grubszej pomyłki dostać drobnym śrutem na słonki niż paść od pocisku dobrze dobranego do mojej wielkości.

telemach pisze...

Zasadniczo tak, ale tak to nie działa. Gdyby ewolucja promowała mniejsze rozmiary zwierzęcia łownego (a powinna) to byśmy już dawno mieli miniaturki turów i mamutów. I innych sporych kreatur wytępionych przez człowieka skutecznie już w paleolicie.

Wygląda na to, że wielkość celu nie ma charakteru ewolucyjnej korzyści, czyli wszystko jedno jak się ustawisz i jak duży będziesz się wydawał. Będą chcieli odstrzelić, to odstrzelą.

kwik pisze...

Polemizowałem jedynie z tezą, że to grubość pomyłki stanowi o jej niedopuszczalności.

Ewolucja zapewne promowałaby mniejsze rozmiary ofiar polowań, jeśli takie są mniej atrakcyjne i trudniej je upolować. Ale jest cokolwiek nierychliwa. A współczesny człowiek potrafi już wytępić niemal wszystko, nie tylko megafaunę. Np. takie gołębie wędrowne w USA/Kanadzie (przetrwały tylko w formie wypchanej).

telemach pisze...

Istotnie. Wygląda na to, że ewolucja (biologiczna) przestała nadążać za ludzką pomysłowością. Co mnie nie dziwi, ja też przestałem. Przestałem się nawet wstydzić, że przestałem i nie napawa mnie to strachem.

kwik pisze...

Z drugiej strony nie mamy nic lepszego od naszej pomysłowości. Cierpimy jednak stale z powodu koszmarnego deficytu pomysłowości w dziedzinie odróżniania pomysłów głupich od mądrych (większość pomysłów to pomysły głupie, ale sporo nie poddaje się łatwej ocenie). Samo ograniczenie pomysłowości nie jest oczywiście rozwiązaniem, potrzebne są narzędzia rozstrzygające.

I tu jesteśmy chyba trochę w dupie, bo zdaje się jedno sprzeciwia się drugiemu. Tzn. pomysłowość antykoreluje z potrzebą weryfikacji jej efektów. Podobno.
https://en.wikipedia.org/wiki/Creativity#Managing_the_need_for_closure

telemach pisze...

W dyskusji (zasadniczo każdego rodzaju) rzeczą najgorszą jest chyba odkrycie całkowitej zgodności poglądów. Zastanawiałem się cztery dni co by tu nadmienić (lub dodać) i nie znalazłem. Więc nic nie dodam.