poniedziałek, 20 października 2008, 02:42

zawiązek

.

piątek, 17 października 2008, 23:55

tydzień

W ramach walki z Bogiem radzieccy ateiści zaatakowali nawet tydzień. Najpierw ich ulepszony tydzień miał dni pięć, a dzień wolny dla jednych był dniem roboczym dla innych. Po dwóch latach pomysł poprawili, wydłużając tydzień do sześciu dni — dzień wolny był znowu świętem dla wszystkich. Po następnych ośmiu latach, w przededniu wojny z zaprzyjaźnioną III Rzeszą, ostatecznie uznali, że tydzień jednak może mieć siedem dni. Bóg się nad Rosją zlitował, Sowieci wojnę wygrali.

Niechcący znalazłem szukając informacji o historii tygodnia. Hasło w angielskiej wikipedii: Soviet calendar jest naprawdę obszerne. W polskiej znacznie mniej: Kalendarz radziecki.

Tydzień siedmiodniowy wziął się zapewne z uważnego oglądania Księżyca, którego obraz zmienia się w cyklu około 29 i pół dniowym. Księżycowy miesiąc można by naciągnąć do równych 30 dni i dzielić na trzy dziesięciodniowe albo pięć sześciodniowych tygodni, ale co miesiąc ubywałoby pół dnia. Pomysł, żeby jednak trzymać się siedmiodniowego tygodnia, okazał się całkiem rozsądny (i trwały). Był jeszcze jeden mocny argument za siedmiodniowym tygodniem — cykl płciowy u kobiet trwa średnio cztery siedmiodniowe tygodnie.
DODANE:

czwartek, 16 października 2008, 02:23

fuj

Nauka w służbie człowieka. Naukowcy z London School of Hygiene and Tropical Medicine (czyli Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej – prawda, że angielski jest bardzo podobny do polskiego?) pobrali próbki bakterii z dłoni ludzi jeżdżących do pracy środkami komunikacji publicznej. Okazało się, że więcej niż jedna czwarta nosi na rękach bakterie fekalne. Nie ma ma co puszczać wodzy (wodzów?) fantazji, ludzie po prostu nie myją rąk po wyjściu z kibla. Mam nadzieję, że podobne badania nigdy nie zostaną przeprowadzone w Polsce.

Zalecenia są proste, trzeba myć ręce po wyjściu z kibla, przed jedzeniem (albo innym kontaktem z żywnością) oraz po pieszczotach ze zwierzakami. To ja mam myć ręce po moim czystym kotku, jeśli innym się nie chce nawet po wyjściu z kibla? Jeszcze czego. Radziłbym raczej myć ręce po wyjściu z autobusu. I nie całować nikogo w rękę. Ani po rękach.
DODANE: Wyborcza też o tym: Brudne ręce Anglików. No jasne, że Anglików, bo Anglicy badali. A jak jest z bakteriami kałowymi na rękach czytelników Wyborczej, hę?

wtorek, 14 października 2008, 23:04

klimatyzm = komunizm

Marksizm, freudyzm, klimatyzm — to tytuł rozmowy Semki z Klausem, prezydentem Czech i autorem książki "Błękitna planeta w zielonych okowach". Klausa poznaliśmy na razie jako zwolennika militarnej interwencji Rosji w Gruzji (dodajmy — udanej), teraz mamy okazję poznać go jako wielkiego i oryginalnego myśliciela. A warto? Na pewno. Wydanie książki Klausa po rosyjsku sponsorował Łukoil, co już jest gwarancją wysokiej jakości.

Zachęcam Państwa do lektury książki Klausa właśnie po rosyjsku, nie jest to dla nas trudny język, a z pewnością może się przydać. Sam Klaus zna język rosyjski bardzo dobrze, z rosyjskimi politykami i dyplomatami rozmawia swobodnie w ich ojczystym języku (otrzymał nawet od Putina Medal Puszkina za popularyzowanie kultury rosyjskiej). Mamy więc gwarancję, że rosyjski przekład książki Klausa jest najbliższy oryginałowi — a szkoda byłoby uronić choćby kroplę jego mądrości.

Klaus całkiem dobrze mówi też po angielsku. Można się o tym przekonać oglądając wywiad z nim dla BBC

poniedziałek, 13 października 2008, 04:32

zdrowe wino

Kiedyś (rok temu?) czytałem, że ktoś badał różne wina i wybadał, że najzdrowsze są ze szczepu Tannat z jakiegoś tam rejonu Francji. Nazwę szczepu zapamiętałem (z grubsza), żeby jak rzuci mi się w oczy to z ciekawości kupić. Ale jakoś mi się nie rzucało. Dziś mi się w końcu rzuciło, wino było argentyńskie, a cena atrakcyjna, ca 17 zł. Wino nadaje się do spożycia, ma kolor i dużo tanin. Nie będę się silić na dłuższy opis, bo po pierwsze się nie znam, a po drugie za te pieniądze każdy może sam ciekawość zaspokoić. Zresztą Yayco na TXT już swój kontakt z takim winem szczegółowo opisał: Tanie wina: Quara Tannat 2006 (a smakosz z niego nie lada, skoro chilijskimi Cabernetami gardzi).

Wątpię czy akurat wina ze szczepu Tannat są dużo zdrowsze niż inne ale nie wątpię, że zdrowe w ogóle jest czerwonego wytrawnego wina spożycie (w umiarkowanych ilościach, rzecz jasna). Jeszcze nie całkiem wiadomo, co w tym winie i dlaczego jest zdrowe, ale przecież nie trzeba wszystkiego wiedzieć, żeby trochę skorzystać. Zamiast bezmyślnie przerabiać zapasy wina na etanol do paliw, Unia mogłaby wprowadzić program "szklaneczka dla emeryta". Akcyza na czerwone wytrawne wino musi być natychmiast zniesiona, na zdrowiu obywateli nie wolno oszczędzać, a tym bardziej zarabiać. Grecko-rzymsko-judeo-chrześcijańskie korzenie Europy mocno są umoczone w winie, już choćby dlatego każdy porządny Europejczyk winien wino pić i nie marudzić. A w krajach o silnie niedomagającej opiece medycznej picie zdrowego wina jest po prostu obywatelskim obowiązkiem.
DODANE: Nie ma co owijać w bawełnę, Tannat zasługuje na popularyzację!
Tannat, el sabor nacional de Uruguay - po angielsku.
Tannat w USA
Urugwaj, czyli Nowa Zelandia Ameryki Południowej