Gdyby dizajn był rzeczywiście inteligentny, to koty nie rzucałyby się w ostatniej chwili pod koła samochodów. Inteligentny dizajner powinien był przecież przewidzieć wynalezienie samochodu przez zaprojektowaną przez siebie inteligentną małpę. No chyba, że krakowskim targiem zgodzimy się na ćwierćinteligentnego dizajnera. Albo, że nie lubi kotów.
Trochę sobie pofantazjowałem na temat ewolucji nietoperzy w poprzedniej notce i pod nią, ale jedna zupełnie podstawowa ich cecha umknęła uwadze mej. Otóż zapomniałem, że gdy nie latają, to wiszą głowami w dół, o czym przypomniał mi kreacjonista Lyttle. Wyobraziłem sobie, że wiszę na gałęzi głową w dół, z błoną między palcami rąk, jest ciepły wieczór, dokoła lata mnóstwo owadów... No właśnie, taka błona między palcami byłaby chyba niezła do łapania owadów. A gdy się już wisi, to się nie spada z gałęzi przy nagłym wyrzucie rąk w stronę chwytanego owada. Przy ruchu w dół pomaga grawitacja, więc protonietoperz mógłby wyciągać łapki z niezłą prędkością, co bardzo pomaga przy łapaniu owadów (proszę poćwiczyć na muchach). W końcu zacząłby podlatywać, omijając w ogóle etap szybowania (przy którym się niczym nie macha). Chociaż ten sprzed 52,5 miliona lat wygląda na fruwająco-szybującego.
Pierwsze nietoperze były dzienne, dopiero pojawienie się ptasich drapieżców i owadożerców przestawiło je na nocny tryb życia (ta sugestia jeszcze raz stąd). Dopiero wtedy odkryły echolokację, pewnie w jaskini, tak samo jak posługujące się echolokacją ptaki (czyli tłuszczak i salangana).
DODANE: Myers w How to make a bat sugeruje, że do zrobienia nietoperzowatej błoniastej dłoni z bardzo długimi cienkimi palcami wystarczą w zasadzie dwie zmiany (mutacje), podkręcenie poziomu białka Bmp2 - na porost palców - i zahamowanie apoptozy tkanki między palcami - na błonę. Ale takie dziwne eksperymenty z rączkami najwygodniej robić wisząc głową w dół, gdy dłonie nie są do niczego potrzebne. Hipoteza zwisłego przodka wydaje mi się coraz bardziej atrakcyjna, przednietoperze byłyby wiszącymi muchołapkami, żyjącymi powoli, jak leniwce - stąd ich zadziwiająca jak na drobne ssaki długowieczność. Jednemu zrobiłyby się rączki z długimi palcami, drugiemu rączki błoniaste, jedne i drugie równie bez sensu, jak nieszkodliwe - przy wiszącym trybie życia. Ale już niektóre dzieci ze szczęśliwego związku miałyby rączki smukłe i błoniaste zarazem. I tu klasyczna darwinowska ewolucja już wiedziałaby, jak zrobić z tego użytek.
DODANE: Extinct Walking Bat Found
DODANE: poskoczek (Periophthalmus), a nawet dwa:
sobota, 8 sierpnia 2009, 03:51
piątek, 7 sierpnia 2009, 10:43
mądra matka aczkolwiek kurwa
Zacząłem to pisać jako komentarz do Nieostrożne skoki między polami u andsola, ale zaraz uświadomiłem sobie, że komentarza nie będę mógł już poprawić, ani zrobić w nim linków. "Mother Nature Is a Wicked Old Witch" to George C. Williams, tłumaczenie "Matka Natura to stara wredna kurwa" jest moje. Tak, wiem, że witch to nie bitch ;)
Natura też jest hodowcą. Oczywiście lepszym niż człowiek, bo i zakres hodowli większy, i czas nieporównanie dłuższy. Gdyby celem Natury miało być pełne przystosowanie organizmów do niej, to ten cel już dawno byłby osiągnięty. Wydaje się, że Natura ma cel o wiele ambitniejszy. Pozostaje tylko odkryć jaki, na co jest selekcja. Dlaczego powstają organizmy coraz bardziej złożone, konstrukcje coraz lepsze i ciekawsze, dlaczego wielokrotnie wyhodowała się inteligencja, także u mięczaków. Albo uznać, że pytania są tendencyjne.
Zdolność lotu jest nie tylko widowiskowa, ale i najbardziej ekstremalna. Bo życie zrodziło się w wodzie i nim zaczęło latać, musiało wpierw zacząć łazić po lądzie (ryby latające spędzają w powietrzu najwyżej kilka minut, więc je arbitralnie dyskwalifikuję). Pierwsze zaczęły latać owady, co częściowo acz skutecznie uwolniło je od wszystkich lądowych prześladowców. Czy są owady polujące na siebie w powietrzu? (DODANE: no jasne!) Potem zaczęły latać gady — i owad już nie był w powietrzu bezpieczny. Niektóre owady zaczęły więc latać w nocy, wykorzystując słabości aparatu wzrokowego ptaków. I wtedy zaczęły latać ssaki, wykorzystując do łapania owadów echolokację. Nietoperz jest więc najbardziej przemyślnym efektem naturalnej hodowli. Dla mnie jest też dowodem na to, że ta wredna Natura jest hodowcą bardzo inteligentnym i dalekowzrocznym.
Co robi jaskółka, która wleci przez otwarte okno do dużej sali? Zatoczy kółko i walnie łbem w przypadkowo wybraną szybę. A co zrobi nietoperz? Trochę sobie pofruwa i wyleci bez problemów. Kto widział durne zachowanie się ptaka zabijającego się o wymyślone przez człowieka przezroczyste szyby i inteligentne zachowanie się nietoperza w podobnej sytuacji ociera się o rozwiązanie zagadki.
DODANE: Nie można mieć wszystkiego i nic za darmo. Podobno nietoperze wkręcają się we włosy. Nie widziałem, ale wierzę. W zamkniętym pomieszczeniu duża, dobrze zondulowana fryzura może być widziana przez nie jako okno na świat.
DODANE: Baba Jaga byłaby niezłym tłumaczeniem ang. witch, ale się zdegradowała i już tylko śmieszy.
Natura też jest hodowcą. Oczywiście lepszym niż człowiek, bo i zakres hodowli większy, i czas nieporównanie dłuższy. Gdyby celem Natury miało być pełne przystosowanie organizmów do niej, to ten cel już dawno byłby osiągnięty. Wydaje się, że Natura ma cel o wiele ambitniejszy. Pozostaje tylko odkryć jaki, na co jest selekcja. Dlaczego powstają organizmy coraz bardziej złożone, konstrukcje coraz lepsze i ciekawsze, dlaczego wielokrotnie wyhodowała się inteligencja, także u mięczaków. Albo uznać, że pytania są tendencyjne.
Zdolność lotu jest nie tylko widowiskowa, ale i najbardziej ekstremalna. Bo życie zrodziło się w wodzie i nim zaczęło latać, musiało wpierw zacząć łazić po lądzie (ryby latające spędzają w powietrzu najwyżej kilka minut, więc je arbitralnie dyskwalifikuję). Pierwsze zaczęły latać owady, co częściowo acz skutecznie uwolniło je od wszystkich lądowych prześladowców. Czy są owady polujące na siebie w powietrzu? (DODANE: no jasne!) Potem zaczęły latać gady — i owad już nie był w powietrzu bezpieczny. Niektóre owady zaczęły więc latać w nocy, wykorzystując słabości aparatu wzrokowego ptaków. I wtedy zaczęły latać ssaki, wykorzystując do łapania owadów echolokację. Nietoperz jest więc najbardziej przemyślnym efektem naturalnej hodowli. Dla mnie jest też dowodem na to, że ta wredna Natura jest hodowcą bardzo inteligentnym i dalekowzrocznym.
Co robi jaskółka, która wleci przez otwarte okno do dużej sali? Zatoczy kółko i walnie łbem w przypadkowo wybraną szybę. A co zrobi nietoperz? Trochę sobie pofruwa i wyleci bez problemów. Kto widział durne zachowanie się ptaka zabijającego się o wymyślone przez człowieka przezroczyste szyby i inteligentne zachowanie się nietoperza w podobnej sytuacji ociera się o rozwiązanie zagadki.
DODANE: Nie można mieć wszystkiego i nic za darmo. Podobno nietoperze wkręcają się we włosy. Nie widziałem, ale wierzę. W zamkniętym pomieszczeniu duża, dobrze zondulowana fryzura może być widziana przez nie jako okno na świat.
DODANE: Baba Jaga byłaby niezłym tłumaczeniem ang. witch, ale się zdegradowała i już tylko śmieszy.
Etykiety:
ewolucja,
nietoperze,
ptaki
czwartek, 9 lipca 2009, 00:00
być motylem

Na jednej z wycieczek rowerowych widzieliśmy ładnego motyla. Interesował się jakąś drobną kupą na asfalcie, powiedzmy lisią (nie znam się dobrze na kupach). Był raczej brązowy, w locie mienił się gencjanowato. Trochę za nim pobiegałem i w końcu zdołałem zrobić mu zdjęcie, oczywiście marne, bo wcale nie jest łatwo zrobić coś dobrego. Ale dziś i tak dość szybko ustaliłem co to. Mieniak strużnik (Apatura ilia). Dla ułatwienia spotkaliśmy go na mostku, nad czymś w rodzaju rzeczki.
Cytuję z wikipedii: "W odróżnieniu od większości motyli dziennych mieniaki strużniki (i blisko spokrewnione z nimi mieniaki tęczowce) żywią się nie nektarem, ale sokiem wyciekającym z ran na drzewach i płynami zawartymi w gnijących substancjach (także odchodach zwierzęcych)". Mieniaki siadają też na ludziach, co dostarcza ludziom wiele radości. Spijają pot. Ja bym takiego od razu pogonił.
DODANE: znalazłem na jutubie film z gąsienicą mieniaka. Stworzenie ma duże możliwości.
Etykiety:
motyle
poniedziałek, 25 maja 2009, 09:59
pomidory atakują
Natknąłem się wczoraj na określenie "V8 moment". Co znaczy mogłem się domyślić z kontekstu, ale wolałem sprawdzić:
DODANE: o jedną frytkę za daleko?
DODANE: o jedną frytkę za daleko?
Etykiety:
wegetarianie
piątek, 15 maja 2009, 06:56
Komputer jakiego nie znasz
Prawdziwym przebojem stała się książka koreańskiego mnicha Wan-ki Suna, "Komputer jakiego nie znasz". Buddyjski mnich przekonuje nas, że codzienne używanie komputera, będące źródłem nieustannych frustracji, może być przeżyciem inspirującym i radosnym. Dla swoich czytelników Wan-ki Sun ma kilka prostych rad. Najważniejsza jest ergonomia: dobre oświetlenie, cisza, chłód, komfortowy klęcznik albo fotel, wygodna klawiatura, duży monitor. Ale musi to być komputer Apple! Inne, jak twierdzi Wan-ki Sun "powinny być zakazane, bo są źródłem hałasu i niewymownych cierpień". Używany przez wszystkich Windows jest "po prostu żenujący", a popularny Office "gorszy od komunizmu". Wan-ki Sun żartuje, że laptop jest wynalazkiem demona śmierci, a na kolanach jest miejsce dla kota.
Koreański mnich bezwzględnie zaleca wszystkim naukę szybkiego, bezwzrokowego pisania ("z tym nie ma żartów"), używanie programu sprawdzającego pisownię, a także, co musi wydać się szokujące — naukę podstaw programowania w Pythonie albo Ruby. "Jeśli chcesz naprawdę dobrze robić to, co robisz, musisz umieć o wiele więcej".
Niektórzy kwestionują kompetencje mnicha Wan-ki Suna w dziedzinie, o której — jak sam przyznaje — nie ma zielonego pojęcia. Czy człowiek, który nie widział na oczy komputera, może zajmować się poradnictwem komputerowym? Wan-ki Sun odpowiada, że najważniejszy jest zdrowy dystans — sami jesteśmy źródłem naszych problemów, przecież nim usiądziemy do komputera, już jesteśmy zirytowani. Wan-ki Sun poradnictwem komputerowym zajmuje się od kilku lat. Prowadzi też, choć nie osobiście, stronę internetową.
Koreański mnich bezwzględnie zaleca wszystkim naukę szybkiego, bezwzrokowego pisania ("z tym nie ma żartów"), używanie programu sprawdzającego pisownię, a także, co musi wydać się szokujące — naukę podstaw programowania w Pythonie albo Ruby. "Jeśli chcesz naprawdę dobrze robić to, co robisz, musisz umieć o wiele więcej".
Niektórzy kwestionują kompetencje mnicha Wan-ki Suna w dziedzinie, o której — jak sam przyznaje — nie ma zielonego pojęcia. Czy człowiek, który nie widział na oczy komputera, może zajmować się poradnictwem komputerowym? Wan-ki Sun odpowiada, że najważniejszy jest zdrowy dystans — sami jesteśmy źródłem naszych problemów, przecież nim usiądziemy do komputera, już jesteśmy zirytowani. Wan-ki Sun poradnictwem komputerowym zajmuje się od kilku lat. Prowadzi też, choć nie osobiście, stronę internetową.
Etykiety:
osx,
porady,
złote myśli
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)