poniedziałek, 26 marca 2018, 07:47

cytrynek

Jest tak pospolity, że nawet nie chciało mi się o nim czegoś więcej dowiedzieć. Ale wczoraj po przydługiej zimie była pierwsza cieplejsza niedziela z latającymi przezimkami (ca 10-11℃) i oprócz rusałek (kilku pokrzywników i jednego żałobnika) oczywiście najwięcej było cytrynków. Rusałki nie przysiadały nawet na chwilę, więc nie będzie obrazków, ale cytrynki owszem. I uderzyło mnie jakie są mądre, siadały wyraźnie przechylone, tak żeby ustawić się do słońca pod optymalnym kątem. Przy pierwszym pomyślałem, że może ma krzywe łapki, ale drugi robił tak samo. Więc wreszcie doceniłem cytrynka.

Gonepteryx rhamni

M. zauważyła, że jeden z cytrynków jakiś blady, zasugerowałem, że pewnie źle się odżywiał. Ale to nieprawda, te bielsze to samice. Przy okazji dowiedziałem się, że gąsienice cytrynka nie jedzą byle czego, wyłącznie kruszynę albo spokrewniony z nią szakłak. Kruszynę znam, a szakłak jest podobny, ale z cierniami w rozwidleniach gałązek. Na pewno gdzieś rośnie, muszę poszukać. W haśle szakłak pospolity: "Jednorazowa dawka 30 suszonych owoców (dla dorosłego człowieka) jest bezpieczna – wywołuje tylko biegunkę".


DODANE: poniżej samica, ale najlepiej mieć oba na jednym zdjęciu, tak jak tu: https://www.arkive.org/brimstone/gonepteryx-rhamni

Jak widać tu już lato (początek lipca) i chyba nowe pokolenie: Gonepteryx rhamni

A już rok później udało mi się zrobić dość czytelne zdjęcie parki w locie.

niedziela, 11 marca 2018, 16:22

bez komentarza

Ale to jednak nie jest uczciwe przedstawienie sprawy. Na innych zdjęciach sytuacja wygląda inaczej. Czy jak to mówią zgoła odmiennie.

niedziela, 25 lutego 2018, 02:56

to the robots!

Właśnie odkryłem, że używany przez Twittera translator Microsoftu jest równie żenujący jak translator Fejsbuka. Np. z "Weź się do roboty!" zrobił "Take to the robots!" (Google Translate: "Get to work!"). Okazuje się jednak, że Microsoft ma dwa translatory, statystyczny i nerwowy. Ich równoległe działanie warto porównać, a bywa różnie (akurat Take to the robots! to efekt tłumacza nerwowego, niestety).

poniedziałek, 4 grudnia 2017, 07:43

powstrzymaj gazy

Z dość mętnych powodów kupiłem energooszczędną kartę graficzną GeForce GTX 1050 Ti z którą potem nie bardzo miałem co zrobić, więc teraz robi eterki (𝝣). Ale ja nie o tym. Otóż przy okazji, żeby z grubsza ustalić ile zapłacę za włączenie komputera na stałe, kupiłem tzw. watomierz czyli wtykany w gniazdko gadżet za 50 zł pokazujący zużycie prądu podłączonego przezeń urządzenia (jeśli ktoś ma cień wątpliwości, to podłączam ja, ale nie bezpośrednio tylko przez ten miernik). Chciałem się zarazem upewnić, że włożenie 1050 Ti do Della T30 z energooszczędnym zasilaczem 290W nie jest złym pomysłem (nie jest, całość pracuje poniżej 105W). Z ciekawości zacząłem potem podłączać różne inne urządzenia, ale zaraz mi się znudziło, wyniki były mało zaskakujące.

Nieoczekiwanie ciekawe okazało się natomiast normalne używanie innego komputera podłączonego przez watomierz, połączone z zerkaniem na wyświetlacz miernika. Na laptopie od razu wszystko jasne, wentylatorek zaczyna wyć gdy tylko procesor ciężko pracuje. Po dorosłym komputerze z czterordzeniowym procesorem trudno poznać, taki wyje dopiero po dwóch godzinach instalowania comiesięcznych poprawek do Windows, na co dzień łatwo zapomnieć, że po cichu męczy się o wiele częściej. A na mierniku zaraz widać. I tak oto gadżet za 50 zł otworzył mi oczy. Np. jaką zarazą są napędzane javascriptem reklamy. Które do tej pory uważałem za nieszkodliwe paskudztwo i najwyżej omijałem wzrokiem. Poczułem się nieswojo, gdy okazało się, że już po włączeniu kilku stron posranych filmowymi reklamami procesor bierze trzy razy tyle prądu. Nie dość, że sam się męczę udając, że mnie te coraz bardziej nachalne reklamy nie wkurwiają, mam jeszcze zwiększając emisję gazów cieplarnianych pchać ludzkość do katastrofy klimatycznej? Głupie to i nieetyczne zarazem.

Pomysły, żeby uwolnić się wreszcie od reklam i zasilać producentów mikropłatnościami w kryptowalutach (patrz np. Brave Payments) mają na pierwszy rzut oka podobną wadę. Bo przecież wytwarzanie kryptowalut też związane jest ze zwiększoną emisją CO2 (nawet jeśli teoretycznie nie musi). Ale wyświetlanie reklam za każdym razem będzie szkodliwe, natomiast raz wytworzona waluta już nikomu nie szkodzi, a można nią obracać. Jestem więc umiarkowanym optymistą. A tymczasem zaczynam używać adblokerów. Bez żadnych skrupułów. I tak dość długo wytrzymałem.

Przy okazji wypada wspomnieć o jeszcze jednym prostym rozwiązaniu, które już ma złą prasę, niestety nie bez powodów. Można oczywiście zrezygnować z reklam, zapomnieć o mikropłatnościach i zamiast tego produkować (niektóre, np. Monero) kryptowaluty javascriptem bezpośrednio w przeglądarce użytkownika. Rzecz jasna wypadałoby mieć na to jego wyraźną zgodę (choć podobno są i tacy, którym wszystko jedno: Badass alert: 1 in 5 Brits don't give a damn about webpage crypto-miners). Tak czy owak nie jest to rozwiązanie zasadniczo złe. W odróżnieniu od natrętnych prądożernych reklam.

środa, 22 listopada 2017, 07:59

czochranie łysego

Wielkie odkrycie koreańskich naukowców (podobno sam minister zdrowia nauki ogłosił), więc pewnie było już nawet w krajowych mediach. Ale koń by się uśmiał — w łysienie zamieszane jest białko "rozczochrany" (ang. dishevelled).

Publikacja Targeting of CXXC5 by a Competing Peptide Stimulates Hair Regrowth and Wound-Induced Hair Neogenesis jest za paywallem, więc zacytuję ze streszczenia: "Disrupting the CXXC5-Dishevelled interaction with a competitor peptide activated the Wnt/β-catenin pathway and accelerated hair regrowth and wound-induced hair follicle neogenesis. Overall, these findings suggest that the CXXC5-Dishevelled interaction is a potential target for the treatment of hair loss."