Odkryłem dziś blog Pawła Piskorskiego, to nie jest duże odkrycie, wręcz przeciwnie. Ale może warto przeczytać np. "O wyrzucaniu Dorna i Piskorskiego słów kilka", w końcu nikt tak ładnie nie opisze wyrzucania Piskorskiego z Platformy, jak on sam. Można przeczytać, można nie czytać, tak czy owak w dalszej części skupię się nad wyimkiem ze wspomnianej notki.
Piskorski jest po historii (na UW), choć nie nazwę go przez to historykiem, to jednak tyle mi wystarczy, by jego dygresje historyczne traktować w miarę serio. Więc gdy Piskorski pisze: "Rokita często odwoływał się do historii dwóch rzymskich triumwiratów, gdzie kolejni ich uczestnicy mordowali swoich dotychczasowych sojuszników i przyjaciół z wielką zapamiętałością. Sądząc jednak po jego stanie ducha wówczas, kiedy się do tego odwoływał sądził, że to on będzie tym zwycięskim triumwirem", to zaczynam się całkiem poważnie zastanawiać, czy można być triumwirem w pojedynkę. Trium-wirat to przecież (rządy) trzech mężów, więc na chłopski rozum nie można. Zgodnie z etymologią pojedynczy trójmąż jest bez sensu, zresztą (jak właśnie sprawdziłem w Guglu) nawet nie ma takiego wyrazu. To znaczy teraz już jest.
Niestety chłopski rozum dobry jest tylko do zajęć chłopskich. Darmowa encyklopedia WIEM objaśnia, że triumwir – w antycznym Rzymie – członek triumwiratu. Doprecyzowałbym, że jeden z trzech członków triumwiratu, choć nadal wydaje mi się to bez sensu. Poddaję się dopiero gdy triumvir w Guglu wyrzuca 160 tys. znalezisk. Nie, nie będę twierdził, że starożytni Rzymianie nigdy nie używali określenia triumvir, naprawdę się poddaję.
czwartek, 30 października 2008, 23:09
niedziela, 26 października 2008, 15:05
zaraźliwe uczucia
Jak donosi Dziennik, Przez Tuska ludzie polubili też Pawlaka. Tekst w Dzienniku nie wyjaśnia, jaki jest mechanizm zaraźliwych uczuć, można się jedynie dowiedzieć, że "już dawno żadne badanie opinii publicznej nie pokazywało takiego poparcia dla Polskiego Stronictwa Ludowego. Na partię Waldemara Pawlaka chce głosować 9 procent społeczeństwa". Muszę niestety przypomnieć, że my Pawlaka już strasznie dawno polubiliśmy, bo przecież to właśnie Pan Waldek stanął ongiś na czele rządu ocalenia narodowego, a stanął jak prawdziwy… — mąż stanu!; stanął, gdy inni się wcale nie kwapili.
No cóż, nie tylko rosną nowe pokolenia, ale i ostatni niepodłączeni emeryci podłączają się w końcu do internetu – kto wie, a nuż ktoś jeszcze tego nie widział? Albo z rozrzewnieniem sobie przypomni: Kult i "Panie Waldku, Pan się nie boi (Lewy czerwcowy)"
Do płyty Kultu Poligono Industrial dołączone jest DVD ze starszymi teledyskami (możliwe, że było też wydanie bez DVD), jest tam także Lewy czerwcowy.
Jak już grzebałem w jutubie to wygrzebało mi się coś jeszcze, Kazik zaśpiewał kiedyś w Sopocie nieco inne piosenki niż miał zaśpiewać. Powoli przyzwyczajaliśmy się do wolności słowa.
DODANE: dopiero teraz przepuściłem tę notkę przez poprawiacz pisowni - powinno być Stronnictwa nie Stronictwa, ale to jest cytat z Dziennika.
No cóż, nie tylko rosną nowe pokolenia, ale i ostatni niepodłączeni emeryci podłączają się w końcu do internetu – kto wie, a nuż ktoś jeszcze tego nie widział? Albo z rozrzewnieniem sobie przypomni: Kult i "Panie Waldku, Pan się nie boi (Lewy czerwcowy)"
Do płyty Kultu Poligono Industrial dołączone jest DVD ze starszymi teledyskami (możliwe, że było też wydanie bez DVD), jest tam także Lewy czerwcowy.
Jak już grzebałem w jutubie to wygrzebało mi się coś jeszcze, Kazik zaśpiewał kiedyś w Sopocie nieco inne piosenki niż miał zaśpiewać. Powoli przyzwyczajaliśmy się do wolności słowa.
DODANE: dopiero teraz przepuściłem tę notkę przez poprawiacz pisowni - powinno być Stronnictwa nie Stronictwa, ale to jest cytat z Dziennika.
Etykiety:
chronologia,
starocie
czwartek, 23 października 2008, 23:58
shipping news
Film ten dostał polski tytuł "Kroniki portowe" i pewnie nikt go przez to nie obejrzał. Oczywiście przesadzam, sam zresztą nie mam pomysłu na lepszy tytuł (ani powodu, by go wymyślać). Poniżej zajawka filmu (w oryginale) i na 1:04 słynny dialog o istocie dziennikarstwa (przetłumaczony chałupniczo, bo nie odnalazłem płytki z filmem):
Billy: Dobry dziennikarz dociera do sedna opowiadanej historii, umie odkryć, gdzie bije jej serce. Zacznij od nagłówków. Krótkich, uderzających, dramatycznych. Popatrz tam!
[wskazuje na czarne chmury na horyzoncie]
Billy: Wymyśl nagłówek.
Quoyle: Czarne chmury gromadzą się na horyzoncie?
Billy: Straszny huragan zagraża miasteczku.
Quoyle: A co będzie jeśli nie przyjdzie?
Billy: Miasteczko cudem uniknęło zagłady.
Billy: It's finding the center of your story, the beating heart of it, that's what makes a reporter. You have to start by making up some headlines. You know: short, punchy, dramatic headlines. Now, have a look, what do you see?
[Points at dark clouds at the horizon]
Billy: Tell me the headline.
Quoyle: Horizon Fills With Dark Clouds?
Billy: Imminent Storm Threatens Village.
Quoyle: But what if no storm comes?
Billy: Village Spared From Deadly Storm.
ps. zainspirowała mnie notka Mirnala: Gamoń, bo odmówił aktorce?
DODANE: jak widać film z 2001 wycisnął piętno na książce:
Kroniki portowe / Annie Proulx ; przeł. [z ang.] Paweł Kruk. - Wyd. 2 popr.
Poznań : Rebis , 2002. - 335, [1] s. : rys. ; 20 cm.
Tyt. oryg.: "The shipping news" 1993. Wyd. 1 pt.: Kronika portowa
ISBN: 83-7301-186-2
Billy: Dobry dziennikarz dociera do sedna opowiadanej historii, umie odkryć, gdzie bije jej serce. Zacznij od nagłówków. Krótkich, uderzających, dramatycznych. Popatrz tam!
[wskazuje na czarne chmury na horyzoncie]
Billy: Wymyśl nagłówek.
Quoyle: Czarne chmury gromadzą się na horyzoncie?
Billy: Straszny huragan zagraża miasteczku.
Quoyle: A co będzie jeśli nie przyjdzie?
Billy: Miasteczko cudem uniknęło zagłady.
Billy: It's finding the center of your story, the beating heart of it, that's what makes a reporter. You have to start by making up some headlines. You know: short, punchy, dramatic headlines. Now, have a look, what do you see?
[Points at dark clouds at the horizon]
Billy: Tell me the headline.
Quoyle: Horizon Fills With Dark Clouds?
Billy: Imminent Storm Threatens Village.
Quoyle: But what if no storm comes?
Billy: Village Spared From Deadly Storm.
ps. zainspirowała mnie notka Mirnala: Gamoń, bo odmówił aktorce?
DODANE: jak widać film z 2001 wycisnął piętno na książce:
Kroniki portowe / Annie Proulx ; przeł. [z ang.] Paweł Kruk. - Wyd. 2 popr.
Poznań : Rebis , 2002. - 335, [1] s. : rys. ; 20 cm.
Tyt. oryg.: "The shipping news" 1993. Wyd. 1 pt.: Kronika portowa
ISBN: 83-7301-186-2
Etykiety:
film,
prasa,
ulepszacze
poniedziałek, 20 października 2008, 02:42
piątek, 17 października 2008, 23:55
tydzień
W ramach walki z Bogiem radzieccy ateiści zaatakowali nawet tydzień. Najpierw ich ulepszony tydzień miał dni pięć, a dzień wolny dla jednych był dniem roboczym dla innych. Po dwóch latach pomysł poprawili, wydłużając tydzień do sześciu dni — dzień wolny był znowu świętem dla wszystkich. Po następnych ośmiu latach, w przededniu wojny z zaprzyjaźnioną III Rzeszą, ostatecznie uznali, że tydzień jednak może mieć siedem dni. Bóg się nad Rosją zlitował, Sowieci wojnę wygrali.
Niechcący znalazłem szukając informacji o historii tygodnia. Hasło w angielskiej wikipedii: Soviet calendar jest naprawdę obszerne. W polskiej znacznie mniej: Kalendarz radziecki.
Tydzień siedmiodniowy wziął się zapewne z uważnego oglądania Księżyca, którego obraz zmienia się w cyklu około 29 i pół dniowym. Księżycowy miesiąc można by naciągnąć do równych 30 dni i dzielić na trzy dziesięciodniowe albo pięć sześciodniowych tygodni, ale co miesiąc ubywałoby pół dnia. Pomysł, żeby jednak trzymać się siedmiodniowego tygodnia, okazał się całkiem rozsądny (i trwały). Był jeszcze jeden mocny argument za siedmiodniowym tygodniem — cykl płciowy u kobiet trwa średnio cztery siedmiodniowe tygodnie.
DODANE:
Niechcący znalazłem szukając informacji o historii tygodnia. Hasło w angielskiej wikipedii: Soviet calendar jest naprawdę obszerne. W polskiej znacznie mniej: Kalendarz radziecki.
Tydzień siedmiodniowy wziął się zapewne z uważnego oglądania Księżyca, którego obraz zmienia się w cyklu około 29 i pół dniowym. Księżycowy miesiąc można by naciągnąć do równych 30 dni i dzielić na trzy dziesięciodniowe albo pięć sześciodniowych tygodni, ale co miesiąc ubywałoby pół dnia. Pomysł, żeby jednak trzymać się siedmiodniowego tygodnia, okazał się całkiem rozsądny (i trwały). Był jeszcze jeden mocny argument za siedmiodniowym tygodniem — cykl płciowy u kobiet trwa średnio cztery siedmiodniowe tygodnie.
DODANE:
- Winnifreda B. Cutler twierdzi, że cykl miesięczny u kobiet jest synchronizowany z cyklem księżycowym, a więc też ma 29 i pół dnia.
- Jest nawet cała książka o tygodniu, Eviatara Zerubavela
"The Seven Day Circle: The History and Meaning of the Week", przez google-books można przeczytać pierwsze dwadzieścia stron. Jak widać autor się zupełnie ze mną nie zgadza (co wytłuściłem):
"Days, months, and years were given to us by nature, but we invented the week for ourselves. There is nothing inevitable about a seven-day cycle, or about any other kind of week; it represents a arbitrary rhythm imposed on our activities, unrelated to anything in the natural order."
- Niezły tekst z Ekonomisty: The week, to which we are all enslaved, has a strange and erotic history
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)