wtorek, 10 grudnia 2013, 22:26

skeuomorfizm

Dziś spróbuję się w gatunku którego chyba jeszcze nie próbowałem, consumer review. Ofiarą będzie tania skeuomorficzna (w najszerszym znaczeniu) klawiatura bezprzewodowa. Nie wierzcie najnowszej modzie, skeuomorfizm jest dobry, nie tylko pozwala już dziś bezboleśnie zderzać się z nowym, ale i obiecuje że przyszłość nigdy nie stanie się całkiem dziwaczna; daje nadzieję, że to co znamy i lubimy będzie jakoś tam uszanowane albo przynajmniej rozmnożone, dzięki czemu przetrwa. Mnie też skeuomorfizm napawa zdrowym empirycznym optymizmem. Nie boję się jutra, będzie podobne do wczoraj.

Wracając do omawianej klawiatury Tracer Clever BT, kupiłem ją chyba tylko dlatego, że na pudełku wygląda z grubsza jak inna kilka razy droższa i lepsza klawiatura, która znam w dłuższej wersji przewodowej na tyle dobrze, że trafiam bez patrzenia w klawisze. No cóż, oczywiście nie jest aluminiowa tylko plastikowa i grzechocze, ale na razie działa (z androidowym tabletem) i tak jak chciałem w klawisze trafiam bez trudu. Podobnych podrobów jest sporo, ale są też ciekawsze pomysły.

Zaintrygował mnie jeszcze napis na dołączonych bateriach (w odróżnieniu od klawiatury Apple wchodzą dwie chude AAA): "the battery is only for testing machine". Google w tej sprawie na razie zagadkowo milczy, ale ufam że nie jest to uwaga skierowana do klientów zaskoczonych, że baterie wysiadły nim cokolwiek napisali. Zobaczymy.


DODANE (19 grudnia 2013) - klawiatura Tracer Clever BT to jednak badziewie i oddałbym ją do reklamacji (gdybym nie zgubił paragonu). Da się na niej pisać, ale bez przyjemności. Co gorsza klawisz Backspace ulega tylko wtedy gdy naciskany jest z lewej strony, naciskany normalnie się zapiera (pewnie tylko na mojej, ale to żadna pociecha). Klawiatura raczej nie nadaje się na prezent, nawet pod sztuczną choinkę.

DODANE (20 września 2014) - klawiatury jeszcze nie wyrzuciłem, używam bardzo sporadycznie, po lekkim spiłowaniu boku klawisz Backspace już się nie zacina (i żyli długo i szczęśliwie).

poniedziałek, 11 listopada 2013, 19:19

primum non nocere

"One day in AD59 there were serious problems when Nocera men went down the road to Pompeii to watch the gladiators fight.
It seems the violence in the crowd overshadowed the battles in the arena. Several people were killed."
Stąd: http://www.bbc.co.uk/sport/0/football/24899997

A przy okazji pierwszy chiński sukces futbolowy: A Chinese Soccer Club Has Won Something!

środa, 9 października 2013, 09:06

światło wiary a mroki nauki

Trochę ostatnio zaniedbałem swojego blogaska, bynajmniej nie programowo, po prostu wykonanie każdej zbędnej czynności wymaga przekroczenia progu lenistwa, a do tego potrzebny jest impuls. Tym razem zmotywował mnie rzut oka na listę uczestników zbliżającej się debaty "Wiara a nauka" (na UW).

Pewnie jak zwykle czegoś nie rozumiem, ale na sześciu wymienionych (oczywiście same samce) tylko dwóch tzn. Turskiego i Węgleńskiego mogę podejrzewać o brak etymologicznego entuzjazmu (ateizm, agnostycyzm czy apatię). Dobrym wytłumaczeniem byłoby pewnie, że wszyscy inni odmówili, ale w takim razie najprostszym rozwiązaniem byłoby proporcjonalne zredukowanie składu drużyny świetlistej, zgodnie z zasadami fair play. Chyba że Węgleńskiego (były rektor UW) policzyli za trzech — gra na własnym boisku. Ale może chodzi o to, że chociaż debata jest z udziałem Ravasiego (Watykan), to on w niej udziału wcale nie weźmie, podobnie jak prowadzący Gutowski (KUL) — i będzie słychać tylko dwóch panelistów za (Heller i Meissner) i dwóch niekoniecznie.

Jako ateista ekumeniczny (żyj i daj żyć innym) nie odczuwam potrzeby debatowania o niewątpliwej wyższości mojego stanowiska nad wszystkimi innymi, uważam że dowolna wiara (tak jak upodobania seksualne) może śmiało pozostać prywatną sprawą człowieka (najlepiej nie pytaj i nie mów), bo tu nie można się nawet sensownie pokłócić. A nauka działa na innej zasadzie i ma inne cele. Sprawa jest już dawno przesądzona — jeśli wiara jest niezgodna z nauką tym gorzej dla wiary. A nauce ta niezgodność już teraz całkiem wisi, o co walczyli przecież także wierzący. Mam nadzieję, że właśnie takie - oczywiste — będzie też podsumowanie debaty.

DODANE (19 października): jest na jutubie, tu Turski a tu Węgleński, nie zachęcam bo nudy, lekkie pretensje o ogłupianie wiernych ale NOMA.

środa, 14 sierpnia 2013, 08:09

związki z autyzmem

Od pewnego czasu z monotonnym zainteresowaniem śledzę postępy (czy raczej ich brak) w zmaganiach nauki z autyzmem. Moja ulubiona hipotezka robocza jest taka: na naturalną (wrodzoną) neuroróżnorodność nakładają się już w okresie płodowym szkodliwe wpływy ze skażonego środowiska i to one powodują autyzm, rozwój dziecka po urodzeniu modulowany jest oczywiście przez interakcje z otoczeniem, ale sprawa jest w zasadzie przesądzona już w momencie narodzin. Prawdziwa Nauka jest ciągle na etapie szukania sprawców poprzez wynajdowanie korelacji statystycznych (tak to się mówi?), a więc zupełnie bezradna, antyszczepionkowcy już wiedzą (natura ludzka nie znosi próżni). Jest źle, ale zaraz może być jeszcze gorzej.

Właśnie przeczytałem na BBC, że (jak ustalili amerykańscy naukowcy) indukowanie porodów jest związane z autyzmem (Induced labour 'linked to autism'). Tzn. że więcej przypadków autyzmu występuje u dzieci matek, którym medycyna intensywnie pomagała przy porodzie. No cóż, cokolwiek teraz powiedzą fachowcy, to i tak jakimś dobrym ludziom nieuchronnie przyjdzie do głowy, że trzeba więc koniecznie rodzić naturalnie, czyli w mękach, czekając cierpliwie aż rodząca sama w końcu urodzi, bo przecież w końcu urodzi, prawda, musi tylko jeszcze mocniej przeć, bo kiedyś wszystkie tak rodziły i nie było wcale autyzmu. No i pokażcie im teraz lekarza, który nawet długopisu nie wziął od przedstawiciela firmy farmaceutycznej. Albo naukowca, który nigdy nie był na konferencji sponsorowanej.

Na szczęście oryginalna publikacja nie jest dostępna za darmo, co chyba zwalnia mnie z jej czytania. Zaoszczędzony czas poświęcę na napisanie notki, zaoszczędzone pieniądze na napój energetyzujący. Otóż uważam, że trzeba tu wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Jak wiadomo ciąża ludzka trwa z grubsza tyle ile trwa, ale są przecież spore różnice, sięgające zdaje się nawet miesiąca. Całkiem więc możliwe, że silna presja na urodzenie "w terminie" może popychać do niepotrzebnego przyśpieszania porodu. Czy samo skracanie ciąży wpływa na powstawanie autyzmu łatwo sprawdzić, byłby bardziej rozpowszechniony wśród wcześniaków. Nie wiem czy jest, nie chce mi się teraz szukać, wątpię. Ale druga sprawa, to chyba ciekawsze, może być tak, że akcja porodowa u człowieka też zależy od działania mózgu "dziecka nienarodzonego". Mówię "też", bo gdzieś kiedyś czytałem, że tak właśnie jest u szczurów. W takim razie możliwe, że płód z autyzmem nie potrafi tak skutecznie wywoływać akcji porodowej u matki jak płód typowy, co skłania personel medyczny do interwencji. I stąd korelacja autyzmu z indukowaniem porodów.

Źródła:

Endoh H, Fujioka T, Endo H, Inazuka Y, Furukawa S & Nakamura S (2008) Stimulation of Fetal Hypothalamus Induces Uterine Contractions in Pregnant Rats at Term. Biol Reprod 79: 633–637 Jest tu: http://www.biolreprod.org/content/79/4/633.full [14 sierpnia 2013]

Gregory SG, Anthopolos R, Osgood CE, Grotegut CA & Miranda M (2013) Association of autism with induced or augmented childbirth in north carolina birth record (1990-1998) and education research (1997-2007) databases. JAMA Pediatr: - za paywallem

Jukic AM, Baird DD, Weinberg CR, McConnaughey DR & Wilcox AJ (2013) Length of human pregnancy and contributors to its natural variation. Hum. Reprod. Jest tu: http://humrep.oxfordjournals.org/content/early/2013/08/06/humrep.det297 [14 sierpnia 2013]

poniedziałek, 29 lipca 2013, 18:23

koniugacja

Każdy ma w sobie wewnętrznego artystę, więc lepiej uważać żeby go nie zbudzić. Mój niestety budzi się sam, ale nawet jeśli w niestosownych porach, to na szczęście rzadko. Dziś mu się udało, właśnie oglądałem aldżazirę, a konkretnie wyniki badania opinii publicznej w krajach tzw. wiosny arabskiej — ponad 90% badanej libijskiej młodzieży jest za wprowadzeniem szariatu ("Identity: Sharia is source of legislation"). A potem papa Franciszek mówił swym ciepłym głosem o braku gejowskiego lobby. Chyba mniej więcej wtedy mój wewnętrzny artysta ożył i zrobił z tego co pod ręką.

Aha, a jeszcze wcześniej czytałem to: Being Dumb.