Dziś mała zemsta za to, że nie umiałem podłączyć odtwarzacza DVD do telewizora Philipsa. Myślałem, że wystarczy połączyć oba urządzenia kabelkiem HDMI, a potem nacisnąć przycisk DVD na pilocie od telewizora. Jednak nie, technika poszła naprzód. Magicznym guzikiem okazał się inny guzik. Ale mniejsza z tym, nie będę pisał o moich problemach, przecież każdy ma swoje.
Bawiąc się pilotem od telewizora odkryłem wielce zagadkowy napis: "Zwolnij zapisy". Oto on na skrinszocie (czyli zdjęciu ekranu):
Z kontekstu łatwo się domyślić, że tłumacz puścił wodze fantazji. Ale jeśli już, to czemu nie spróbował przetłumaczyć "Generation date" na "Randka pokolenia"?
ps. Tytuł notki w angielskim oryginale brzmiał: "Philipsie, dbaj o polskiego klienta".
DODANE: kto by pomyślał, wszystkie nowe telewizory Philipsa mają w sobie Linuksa: Linux in the NXP TV520 Nexperia Digital TV System. Kiedyś trzeba było czekać, aż rozgrzeje się kineskop, teraz trzeba czekać, aż zbutuje się Linux. Nie mówi się "zbutuje?" A jak?
To też ciekawe, okazuje się, że wszystkimi urządzeniami połączonymi przez HDMI można sterować jednym pilotem: The Secret Feature on Your HDTV: HDMI CEC
FAQ na stronie Philipsa:
My TV makes a short clicking noise around 5 o'clock in the morning. Is this normal?
Answer
The clicking sound is produced by your TV coming out of standby for a short time in order to perform an internal check and any updates that may be necessary. This is normal behavior.
niedziela, 8 lutego 2009, 18:45
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
25 komentarzy:
O! A moj odtwarzacz w niedziele odmowil wspolpracy. Odtwarza tylko filmy trwajace mniej niz 90 min. Serio! Nawet nie wiedzialam, ze istnieje taki komunikat "DVD exceeds 90 min"! Strasznie mnie wkurzyl. Za kare ze mna nie jedzie!
Ja też nie wiedziałem. Ciekawe czy odtwarza te krótsze niż 90 minut, czy wtedy wyświetla, że DVD jest krótsze niż 90 min.
Te krotsze wyswietla bez problemu i to mnie wlasnie zmylilo. Nabylam bowiem "Morderstwo w Orient Expresie", ktore trwa 120 min i na poczatku myslalam, ze plyta jest uszkodzona (te dziwne dzwieki;); potem zaczelam kombinowac i ... sie przyznal. Moze to ma cos wspolnego z warstwami na dysku? Hm.
A co to znaczy "zbutuje"?
A to jakiś stary odtwarzacz? Wydawało mi się, że takie tłoczone płyty to każdy czyta.
Butowanie (booting) to jest to, co komputer robi zaraz po włączeniu. Chyba nikt nie odważył się tego zwięźle spolszczyć i ja się nie dziwię. Rozruchiwuje się? Puryści chyba mówią startuje, ale to nie oddaje istoty procesu.
Niee, nowy jest. Stosunkowo - jakies 2-3 lata. Ale tani byl, więc i tak dlugo wytrzymal bez wariactw.
Dzieki za ten buting. Zawsze sie zastanawialam co to znaczy i nigdy mi sie nie chcialo sprawdzic.:)
Przy okazji i ja rzuciłem okiem. Nie wiedziałem, że pierwszy guzik z napisem BOOT pojawił się już w 1965 roku.
Sprawdziłem, nawet najstarsze odtwarzacze DVD powinny czytać płyty dwuwarstwowe, bo tego wymaga specyfikacja.
No chyba, ze sie zepsuja.:)
Każdemu może się zdarzyć. Ale po co zaraz się mazać i skarżyć, że płyta za długa?
On sie na poczatku nie skarzyl, tylko krecil. To ja to z niego wycisnelam. Teraz mam za swoje.:)
No tak, najpierw kręcił, a potem się załamał. Takich nam nie trzeba.
Do końca człowiek się uczy. Czy dobrze zrozumiałem, że
"ostre rozwolnienie" po angielsku to "tv lcd Sharp notnotrelease"?
@ andsol - ostre to także "hot" i lepiej by tu brzmiało, ale jeśli masz na pieńku z Sharpem to niech tak zostanie.
kwik, z ciekawosci: po co linkujesz Bochenskiego? czyzbys uznawal, ze to jest czyms wartosciowym?
to pisalem ja (alez %$%^# interfejs)
Cyncynacie, interfejs jak to na Bloggerze, można mieć najwyżej komentarze w osobnym oknie, jak u nameste. Masz jakieś konstruktywne uwagi?
"100 zabobonów" Bocheńskiego to przykład niezłej propagandy antykomunistycznej (książeczka jest z 1986 roku). A linkuję, bo sam onego zrobiłem w czynie społecznym. Zwięzłe, napisane prostą polszczyzną - cóż więcej trzeba. Poza tym śledzę tam wejścia przez Google Analytics i obserwuję ekspansję Firefoksa oraz dużych monitorów :)
nie mam konstruktywnych uwag; denerwuja mnie te webowe interfejsy i tyle.
poczytalem tego Bochenskiego; nie wiem czy to propaganda antykomunistyczna, ale jest to z pewnoscia propaganda ciemniacko-katolicka (nie czesto uzywam takich sformulowan). O tyle denerwujaca, ze sa tam zupelne glupoty wyglaszane z niezlym nadeciem. Nadete glupoty to osobna kategoria glupot, zaslugujaca na osobne miejsce w piekle.
Prosze, przyklad: "MATERIALIZM. Zabobon polegający na twierdzeniu, że wszystko co jest, a w szczególności wszystkie zjawiska psychiczne, są materialne, to jest fizyczne, że więc myśl, świadomość, uczucie, wola itp. bądź wcale nie istnieją, bądź muszą być rozumiane jako coś fizycznego, w gruncie rzeczy jako ruchy kawałków materii. Tak pojęty materializm jest jednym z najdziwniejszych zabobonów, jakie filozofowie wymyślili kiedykolwiek, jako że zjawiska psychiczne są całkiem oczywiście czymś najzupełniej różnym od fizycznych. Aby się o tym przekonać, wystarczy wyobrazić sobie, jak radził niemiecki filozof Leibniz, mózg powiększony do rozmiarów młyna. Przechadzając się w tym młynie, widzielibyśmy różne kawałki materii, popychające się nawzajem, ale nigdy najmniejszego śladu czegoś, co można by nazwać świadomością - bo to jest czymś najzupełniej różnym od tych kawałków i ich ruchów. Innymi słowami, twierdzić, że świadomość itd. jest materialna, jest dziwolągiem podobnym do twierdzenia, że woda jest właściwie żelazem albo srebro właściwie woskiem."
Jesli to nie sa nadete, pseudointelektualne pierdoly, to ja jestem katolicko-prawicowy oszolom.
Jest tego tam wiecej. Przyznam, ze ksiazeczka ma odpowiednia nazwe: bo jest zbiorem bajek dla intelektualnie sprawnych inaczej.
jeszcze sprawdzilem kiedy to bylo wydane - w 1987 roku i, w kolejnych edycjach, az do lat 90x.
naprawde zadziwiajace, ze Bochenski zignorowal ostatnie kilkaset lat dyskusji nt "czy maszyna moze myslec" i zdecydowal nakarmic swoje katolickie owieczki glodnymi i przeterminowanymi kawalkami sprzed 300 lat. Np. w 1980 niejaki Searl rozwinal podobny, ale nie az tak ewidentnie bledny argument, tzw The Chinese Room Argument. Ale dla Bochenskiego wystarczy Leibniz. W czasach Leibniza nie bylo jeszcze nawet komputerow, wiec Leibniza mozna wybaczyc - ale nie Bochenskiego.
A i jeszcze: "Drugi zabobon, to sprowadzanie kobiety do mężczyzny. Kobieta jest człowiekiem, ale nie jest mężczyzną - stanowi “drugą stronę” człowieczeństwa. Jej rola w życiu jest inna niż rola mężczyzny. Stąd domaganie się, by kobieta pełniła w społeczeństwie te same funkcje co mężczyzna jest zabobonem. Wypada stwierdzić, że kobieta jest z natury (wystarczy zwrócić uwagę na budowę jej ciała) przyporządkowana do dzieci, które są jej pierwszym i podstawowym powołaniem. Mniemanie, że młoda kobieta powinna się zajmować sprawami, które z natury rzeczy leżą poza jej głównym zadaniem, jest więc zabobonem. Społeczeństwa, które zmuszają kobiety np. do stałej pracy zarobkowej poza domem są prawdopodobnie skazane na zagładę. Ale sytuacja matrony jest zupełnie odmienna. Wydaje się, że jasne odróżnienie zadań młodej i starszej kobiety jest warunkiem przezwyciężenia tych zabobonów."
Ja uwielbiam te pelne namaszczenia rozwazania o kobietach przez specow w sutannach. Choc, jak mi sie wydaje, ich ewentualne rozwazania o mlodych chlopcach bylyby nieco bardziej wiarygodne.
[ten interfejs to jednak tragedia]
No przecież mówię, że propaganda. A więc dostało się wszystkiemu, co jakoś tam wiąże się z komunizmem. Ale Bocheński nie tyle jest pseudointelektualny, co - wg Ciebie - ogromnie się myli. Wyraża swoje poglądy bardzo klarownie, bez trudu odkrywasz, że się z nim całkowicie nie zgadzasz.
Ale tu się jednak zgódź: "społeczeństwa, które zmuszają kobiety np. do stałej pracy zarobkowej poza domem są prawdopodobnie skazane na zagładę" - jednak długi urlop macierzyński jest normą w cywilizowanych krajach.
moglbym sie nie zgadzac z Leibnizem - 300 lat temu. w 1987 (>50 lat od tego jak teoretyczna informatyka na dobre sie urodzila) tamten argument byl zwyczajnie glupi, a jego przytoczenie zamiast chocby argumentu Searla, swiadczy, ze facet pisal raczej bez zapoznawania sie ze stanem obecnym debaty. rownie dobrze mogl sie powolac na sw Augustyna. prosze sprobowac zaaplikowac argument Leibniza do telewizora, komputera czy do radia.
w przypadku fragmentu o kobietach: alez wiesz doskonale, ze takie typy mowia o wspolczesnej emancypacji, a nie o zmuszaniu do stalej pracy. nawet w zwiazku radzieckim tego zmuszania nie bylo.
Weź jeszcze poprawkę na to, że Bocheński miał ponad 80 lat, gdy pisał "Zabobony" (to oczywiście nie jest mądry argument).
Presja na kobiety jednak była, skądś się te traktorzystki brały. Sam widziałem na Węgrzech (w latach 70) kobiety za kierownicą autobusów; całkiem nieźle sobie radziły, ale te kierownice w starych Ikarusach chyba ciężko chodziły.
facet ogolnie jest nadety. ta ksiazka to taka niezbyt swieza propaganda przeciwko wszystkiemu co panu Bochenskiemu sie nie podoba - magii, innych niz niekatolicyzm religiom, emancypacji itd. kazdy watek jest potraktowany po lebkach (nawet na temat magii - konkurencji dla jego organizacji - napisal przewaznie bzdury), ale za to z pretensja do przytoczenia rozstrzygajacego argumentu, nawet jesli ten argument to jakas upudrowany nieboszczyk, wyciagniety z piwnicy. ale najlepsze imo, to jest prezentowanie tego wszystkiego w aureoli walki z moskiewskimi agentami. to takie uroczo polskie.. bo, oczywiscie, emancypacja kobiet, antysemityzm i sztuczna inteligencja to wszystko jest dzielem Moskwy.
kierownice: to nie ideologia zmusza kobiety do pracy, najczesciej (imho) to sytuacja ekonomiczna. kierowanie autobusem to akurat dosc "kobieca" profesja - w Aucklandzie mamy dosc sporo kobiet w tym zawodzie. znam tez calkiem sporo kobiet - taksowkarek; przewaznie to sa kobiety-pacifik, mezowie sie spijaja czy sie obijaja (faceci zwykle gorzej znosza niski status spoleczny), a zony pracuja. ale to ekonomia, nie ideologia.
Teraz w Warszawie też już się zdarzają kobiety prowadzące autobusy. Nie szarpią, nie zamykają drzwi przed nosem, a nawet - widziałem na własne oczy - potrafią po angielsku wytłumaczyć cudzoziemcowi jak dojedzie na lotnisko. Ale te nowe autobusy prowadzi się o wiele łatwiej (tak sądzę).
Wracając do Bocheńskiego - oceniając go surowo łatwo wystawić mu niską ocenę. Ale ja mam do niego wiele sympatii, podzielam jego żywiołową niechęć do komunizmu, nacjonalizmu, irracjonalizmu, antropocentryzmu i bałwochwalstwa. Oraz intelektualistów.
Bocheńskiego trzeba czytać z przymrużeniem oka, inaczej jest faktycznie niestrawny. Np. "FILOZOFIA NOWOŻYTNA. Ciemny okres w dziejach myśli filozoficznej trwający od odrodzenia (XVI wiek) do mniej więcej połowy XIX wieku." Mnie się lakoniczny i bezceremonialny styl Bocheńskiego całkiem podoba, nawet jeśli jego prostota ociera się o prostactwo.
Lokalna rozbudowa też jest niezła :)
Może można sobie zamówić dobudowanie pokoju do oglądania telewizji?
@ follow - tak się skupiłem na "zwalnianiu zapisów", że "lokalnej rozbudowy" już nawet nie zauważyłem :)
Prześlij komentarz