Raz w życiu zostałem porządnie osrany przez ptaka, ale i tak miałem szczęście, bo mogło trafić za kołnierz, a poszło na ramię. To tyle w temacie synogarlicy.
10 komentarzy:
kuzynka.edyta
pisze...
A zrzut nie wypalił dziury w ubraniu? Lakier na moim samochodzie został w podobnych okolicznościach przyrody trwałe uszkodzony. To raczej nie była synogarlicami, ale żadna w tym pociecha.
Żrące właściwości ptasich odchodów są chyba wyssane z palca. Owszem, lakier samochodowy uszkadzają, ale mechanizm nie jest chemiczny tylko fizyczny. A jakieś nowe badanie pokazało, że w ptasich odchodach - wbrew temu czego nas uczono - wcale nie ma kwasu moczowego. Tak więc pewnie można śmiało chodzić w osranym przez ptaki ubraniu nie ryzykując żadnych uszkodzeń. Tłumacząc przy okazji wszystkim, że się na ptasich odchodach zupełnie nie znają.
Gołębie klaszczą skrzydłami w locie, a ten się akurat idealnie ustawił. Szkoda że nie był bliżej (zawsze coś jest nie tak).
Jakoś trudno mi uwierzyć w li tylko fizyczne źródło takich uszkodzeń. Historia zafajdanych przez ptaki samochodów jest zapewne taka stara jak sam samochód i dopiero teraz ktoś dokonał takiego odkrycia? Natomiast mechaniczne uszkodzenia mogą chyba powstać przy nieostrożnych próbach usunięcia zabrudzenień ze względu na mikroskopijne twarde drobiny tego, co ptaki zjadają. Tak chybam. Ale ja nie jestem fachowcem. Fachowiec pokrył auto jakąś tam ceramiczną warstwą, która podobno zabezpiecza przed ptasimi pakunkami.
Zdjęcie synogarlicy mogłoby posłużyć jako ilustracja do porady „jak w Photoshopie dodać cień do obiektu”. Drugie, klapiące, skrzydło wygląda jak dorobiony cień tego na pierwszym planie. Jednolite, płaskie tło pogłębia taki efekt. W każdym razie moje oczy tak się zwiodły.
Dzisiejsze lakiery samochodowe są chyba inne niż niegdysiejsze, ale pasjonujący skądinąd temat ptasich odchodów proponuję odłożyć na czasy kolejnej pandemii - rewolucyjna pracka o braku w nich kwasu moczowego (jak pokazuje Google Scholar) jest na razie tylko raz cytowana.
Drugie skrzydło znalazło się w cieniu pierwszego i jest poruszone. Trochę dziwne, bo pierwsze nie jest.
Jasno, jasno. Ze wszystkim się zgadzam i tylko dodatkowo dziwię niezależnie, bo sam nie całkiem rozumiem jak się robi takie zdjęcia. Na wypadek gdybym jeszcze kiedyś potrzebował zrobić podobne. W zasadzie każdemu klaszczącemu gołębiowi można, mógłbym się w tym wyspecjalizować.
Na pewno jeśli się dokuje automatycznie. Z ręcznym nie wiem, jeśli faktycznie mają tak fatalny interfejs jak na symulatorze to wolę już polować na klaszczące gołębie w popołudniowym słońcu.
10 komentarzy:
A zrzut nie wypalił dziury w ubraniu? Lakier na moim samochodzie został w podobnych okolicznościach przyrody trwałe uszkodzony. To raczej nie była synogarlicami, ale żadna w tym pociecha.
Zabawnie to zdjęcie wyszło.
Żrące właściwości ptasich odchodów są chyba wyssane z palca. Owszem, lakier samochodowy uszkadzają, ale mechanizm nie jest chemiczny tylko fizyczny. A jakieś nowe badanie pokazało, że w ptasich odchodach - wbrew temu czego nas uczono - wcale nie ma kwasu moczowego. Tak więc pewnie można śmiało chodzić w osranym przez ptaki ubraniu nie ryzykując żadnych uszkodzeń. Tłumacząc przy okazji wszystkim, że się na ptasich odchodach zupełnie nie znają.
Gołębie klaszczą skrzydłami w locie, a ten się akurat idealnie ustawił. Szkoda że nie był bliżej (zawsze coś jest nie tak).
Jakoś trudno mi uwierzyć w li tylko fizyczne źródło takich uszkodzeń. Historia zafajdanych przez ptaki samochodów jest zapewne taka stara jak sam samochód i dopiero teraz ktoś dokonał takiego odkrycia? Natomiast mechaniczne uszkodzenia mogą chyba powstać przy nieostrożnych próbach usunięcia zabrudzenień ze względu na mikroskopijne twarde drobiny tego, co ptaki zjadają. Tak chybam. Ale ja nie jestem fachowcem. Fachowiec pokrył auto jakąś tam ceramiczną warstwą, która podobno zabezpiecza przed ptasimi pakunkami.
Zdjęcie synogarlicy mogłoby posłużyć jako ilustracja do porady „jak w Photoshopie dodać cień do obiektu”. Drugie, klapiące, skrzydło wygląda jak dorobiony cień tego na pierwszym planie. Jednolite, płaskie tło pogłębia taki efekt. W każdym razie moje oczy tak się zwiodły.
Dzisiejsze lakiery samochodowe są chyba inne niż niegdysiejsze, ale pasjonujący skądinąd temat ptasich odchodów proponuję odłożyć na czasy kolejnej pandemii - rewolucyjna pracka o braku w nich kwasu moczowego (jak pokazuje Google Scholar) jest na razie tylko raz cytowana.
Drugie skrzydło znalazło się w cieniu pierwszego i jest poruszone. Trochę dziwne, bo pierwsze nie jest.
Chyba poetka niezbyt jasno opisała, co miała na myśli.
Jasno, jasno. Ze wszystkim się zgadzam i tylko dodatkowo dziwię niezależnie, bo sam nie całkiem rozumiem jak się robi takie zdjęcia. Na wypadek gdybym jeszcze kiedyś potrzebował zrobić podobne. W zasadzie każdemu klaszczącemu gołębiowi można, mógłbym się w tym wyspecjalizować.
Myślę, że łatwiej jest zadokować kapsułę SpaceX Dragon w ISS niż ponowne zrobić takie samo zdjęcie.
Na pewno jeśli się dokuje automatycznie. Z ręcznym nie wiem, jeśli faktycznie mają tak fatalny interfejs jak na symulatorze to wolę już polować na klaszczące gołębie w popołudniowym słońcu.
Oh, czyżbyś zdecydował się podążać trudną i mozolną ścieżką, po której swego czasu kroczyła (błogosławiona) Maria_Baouardy?
Jeli tak, to proszę uważaj, życie osób, którym objawiają się regularnie synogarlice obfituje w zasadzki i niebezpieczeństwa. Rozliczne.
Synogarlice regularnie widuję, ale raz tylko zostałem obsrany. Co chyba jednak wolę od objawienia.
A swoją drogą rzuciłem okiem na tragiczny życiorys wspomnianej - od pięciu lat już świętej - i wcale się nie dziwię, że wrył Ci się w pamięć.
Prześlij komentarz