niedziela, 8 lutego 2009, 18:45

Philips, do nogi!

Dziś mała zemsta za to, że nie umiałem podłączyć odtwarzacza DVD do telewizora Philipsa. Myślałem, że wystarczy połączyć oba urządzenia kabelkiem HDMI, a potem nacisnąć przycisk DVD na pilocie od telewizora. Jednak nie, technika poszła naprzód. Magicznym guzikiem okazał się inny guzik. Ale mniejsza z tym, nie będę pisał o moich problemach, przecież każdy ma swoje.

Bawiąc się pilotem od telewizora odkryłem wielce zagadkowy napis: "Zwolnij zapisy". Oto on na skrinszocie (czyli zdjęciu ekranu):



Z kontekstu łatwo się domyślić, że tłumacz puścił wodze fantazji. Ale jeśli już, to czemu nie spróbował przetłumaczyć "Generation date" na "Randka pokolenia"?



ps. Tytuł notki w angielskim oryginale brzmiał: "Philipsie, dbaj o polskiego klienta".
DODANE: kto by pomyślał, wszystkie nowe telewizory Philipsa mają w sobie Linuksa: Linux in the NXP TV520 Nexperia Digital TV System. Kiedyś trzeba było czekać, aż rozgrzeje się kineskop, teraz trzeba czekać, aż zbutuje się Linux. Nie mówi się "zbutuje?" A jak?

To też ciekawe, okazuje się, że wszystkimi urządzeniami połączonymi przez HDMI można sterować jednym pilotem: The Secret Feature on Your HDTV: HDMI CEC

FAQ na stronie Philipsa:
My TV makes a short clicking noise around 5 o'clock in the morning. Is this normal?
Answer
The clicking sound is produced by your TV coming out of standby for a short time in order to perform an internal check and any updates that may be necessary. This is normal behavior.

piątek, 6 lutego 2009, 01:15

jak czytać blogi

Każdy wie jak czytać, ale przecież nie dam tytułu "jak śledzić blogi". Zresztą i to niektórzy wiedzą. Np. ja. Od wczoraj. Po pierwsze trzeba mieć wygodny czytnik RSS (czytnik kanałów? mówi tak ktoś?) czyli Feed Reader – niestety jest ich sporo, a ja się nie znam, bo pierwszy z brzegu mnie zadowolił (Vienna, tylko na OS X; potem znalazłem podobny na Windows - Feedreader). Po drugie trzeba wiedzieć, co w takim czytniku wpisać, a nie każdy blog to mówi.

Najlepiej na przykładach. Po kolei z Bloggera (.blogspot.com), Bloksa (.blox.pl) i WordPressa (.wordpress.com). W razie potrzeby uzupełnię.

Blogger: jeśli blog nazywa się http://babilas.blogspot.com, to notki ściągamy przez http://babilas.blogspot.com/feeds/posts/default, a komentarze przez http://babilas.blogspot.com/feeds/comments/default

Blox: blog http://andsol.blox.pl, notki są pod http://andsol.blox.pl/rss2, a komentarze pod http://andsol.blox.pl/komentarze.rss

WordPress: blog http://znaleziska.wordpress.com notki pod http://znaleziska.wordpress.com/feed a komentarze pod http://znaleziska.wordpress.com/comments/feed

niedziela, 1 lutego 2009, 03:04

religia: musimy wierzyć?

Nic mnie tak nie wkurza jak linki w miejsca, gdzie zamiast dostać to, po co przylazłem, zostaję pouczony o sposobie zakupu dwóch stron tekstu za np. US$32. Chociaż jeszcze bardziej wkurzają takie linki w postaci spiętrzonej, gdy moja nadzieja zostaje zawiedziona na raty. A już zupełnie mnie dobija, gdy ktoś jednocześnie gorąco poleca to, czego dostać nie mogę. Na przykład – autor bloga Olaboga, życie bez boga poleca fascynujący artykuł zamieszczony w najnowszym numerze "Nature" (Being human: Religion: Bound to believe?). Oczywiście dałem się nabrać na ten drugi link, bo pomyślałem, że skoro angielscy ateiści mają kasę na ateistyczne reklamy na autobusach, to tym bardziej stać ich na kawałek tekstu z Nature. Nic podobnego, u Dawkinsa pod "Click here to continue reading" możemy poczytać, ale nie tekst Boyera, tylko jakieś pierdoły o zamawianiu reprintów z Nature Publishing Group.

No ludzie, w ten sposób nie można uprawiać propagandy. A przecież tekst Boyera można ściągnąć od niego z domu.

Tekst Boyera wart przeczytania, choć niczego odkrywczego w nim nie znalazłem. Chyba najciekawsza jest płętapuenta, że różne wierzenia są specjalnie aż tak różne i zarazem głupie – jeśli ich ważną rolą jest cementowanie więzi i wykrywanie niepewnych/zdrajców/obcych, to przecież im głupiej tym lepiej. A więc wymaganie od dorosłego człowieka wyznania wiary w niepokalane poczęcie ludzkiej matki boga-syna mimo grzechu pierworodnego gniotącego resztę ludzi to trochę jak zmuszanie zakamuflowanego Niemca do mówienia "w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie". Patrz Shibboleth.

A zresztą, zacytuję ten kawałek, co mi szkodzi:
Finally, studies of social and evolutionary psychology demonstrate a specifically human coalitional capacity, which impacts on religion. Humans are unique among animals in maintaining large, stable coalitions of unrelated individuals, strongly bonded by mutual trust. Humans evolved the cognitive tools to achieve this. They know how to gauge others’ reliability. They can recall episodes of interaction and infer what people’s characters are like. They can emit and detect costly, hard-to-fake signals of commitment.
   This coalitional psychology is involved in the dynamics of public religious commitment. When people proclaim their adherence to a particular faith, they subscribe to claims for which there is no evidence, and that would be taken as obviously wrong or ridiculous in other religious groups. This signals a willingness to embrace the group’s particular norm for no other reason than that it is, precisely, the group’s norm.

DODANE: Historyjka z "szibbolet" w naszym Piśmie Świętym
Podliczyłem entuzjastycznych ateistów – stosunek płci tam prawie 1:4 (kobiet mniej). Bez Boga można, ale z ćwiercią kobiety?

piątek, 30 stycznia 2009, 10:23

jak oni to robią?

Najwięcej partnerek mają studenci na typowo męskich wydziałach (matematyka, informatyka i mechanika). Niektórzy z nich przyznają, że w ciągu ostatniego roku uprawiali seks nawet z dziesięcioma kobietami. Zdaniem specjalistów panowie generalnie mają skłonność do zawyżania liczby podbojów. Z drugiej strony w tym wieku są w fazie intensywnych napięć seksualnych. Nie zawsze współżyją ze swoimi rówieśniczkami. Zdarza się, że wybierają kobiety starsze od siebie. Studenci pedagogiki i fizyki to grupa, która najczęściej deklaruje, że będzie miała w przyszłości jednego wzajemnie wiernego partnera. Na przeciwległym biegunie znajdują się przyszli prawnicy i socjolodzy.

To kawałek tekstu z Rzepy: Tak wygląda seks na uczelni (chodzi o Uniwersytet Warszawski, dalej UW). Cieszy cnotliwość przyszłych pedagogów, nie dziwi rozwiązłość prawników in spe. Warto byłoby jednak wyjaśnić sprawę hiperseksualności studentów typowo męskich wydziałów. Po pierwsze, na UW jest tylko jeden Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW. Po drugie, nim posądzimy przyszłych matematyków i informatyków o zawyżanie liczby podbojów, sprawdźmy jak brzmiało pytanie – może było nieprecyzyjne.

Jeśli było precyzyjne, można śmiało mówić "pieprzy jak informatyk".

piątek, 23 stycznia 2009, 23:12

siarkowodór relaksujący

Pod koniec zeszłego roku opublikowano wyniki badań prowadzonych na myszach z doświadczalnie popsutym genem kodującym enzym wytwarzający siarkowodór: H2S as a Physiologic Vasorelaxant: Hypertension in Mice with Deletion of Cystathionine ϒ-Lyase. Jest co prawda jeszcze jeden enzym robiący siarkowodór, ale ten drugi działa głównie w mózgu. Popsucie tego pierwszego wystarczyło, wszystkie myszy miały nadciśnienie. W ten sposób potwierdzono coraz silniejsze podejrzenia, że endogenny siarkowodór obniża ciśnienie równie skutecznie jak dobrze już z tej roli znany tlenek azotu.

Tak więc legendy o dobroczynnym wpływie śmierdzących wód siarkowych na krążenie okazały się prawdziwe, wyjaśnił się także mechanizm działania czosnku — zawarte w nim związki siarki rozkładane są z wydzieleniem siarkowodoru, który rozszerza naczynia i w ten sposób obniża ciśnienie (Hydrogen sulfide mediates the vasoactivity of garlic). To są ważne odkrycia, a jeszcze słabo u nas spopularyzowane. Po polsku jest na przykład tu: Siarkowodór obniża ciśnienie.

Nowa wiedza pozwala spojrzeć świeżym okiem na starą, więc gdy dziś już wiemy, że czosnek musi działać, to zaczyna działać dużo lepiej niż kiedyś — najnowsze analizy starych wyników pokazują, że czosnek wyraźnie obniża ciśnienie u osób z nadciśnieniem (Effect of garlic on blood pressure: A systematic review and meta-analysis, streszczenie po polsku: Czosnek obniża ciśnienie krwi). Podobna analiza zrobiona kilkanaście lat temu nie była jednoznaczna, wyniki sugerowały tylko, że czosnek radzi sobie z lekkim nadciśnieniem, ale do rutynowego leczenia wysokiego nadciśnienia nie można go polecać.